Pisklęta Wrotki i Czarta prawdopodobnie w ciągu najbliższych dni trafią do sokolego gniazda na kominie PGE Elektrociepłowni Wrotków w Lublinie.
Przypomnijmy, że w środę rano cztery jaja sokołów zostały zabrane z gniazda przez ornitologa, ponieważ samica przestała się w gnieździe pokazywać.
Wrotka jednak wróciła. Na razie ptaki wysiadują sztuczne jajka.
– Zapowiadało się dosyć źle – mówi Sławomir Sielicki ze Stowarzyszenia Sokół. – Po zabraniu jaj pokazała się obca samica w gnieździe. To by potwierdzało, że jakieś walki między ptakami trwały, co też się u sokołów czasami zdarza. Wywnioskowaliśmy, że widocznie rezydentka przegrała i być może zginęła, bo to czasami też niestety się zdarza. To potwierdziło nasze działania, czyli zabranie jaj do inkubatora do sokolników. Bo samiec co prawda twardo siedział długo, ale w końcu musiałby zejść z tego gniazda i coś zjeść. A w momencie klucia byłoby to trochę niebezpieczne i pewnie nic by z tego nie wyszło. Prawie na pewno byłaby to strata, bo nowa samica jajami by się nie zajęła.
CZYTAJ: Do gniazda lubelskich sokołów wróciły jaja, ale… „sztuczne” [AKTUALIZACJA, WIDEO]
– To serial, jakiego jeszcze świat nie widział – mówi Katarzyna Czerniecka, autorka i administrator strony Sokole Oko na Facebooku. – Płakaliśmy, naprawdę płakaliśmy, jak zaginęła Wrotka. Wrotkę jakoś tak po ludzku kochamy. Wszyscy pilnie obserwowali i okazało się faktycznie, że jest to nowa samica. Na drugi dzień udało nam się ją zidentyfikować po obrączkach. Wrotki nie było, więc zaczęliśmy się przyzwyczajać do sytuacji, że będziemy mieli nową parę z nową młodą samicą. Piękna zresztą – duża, zdrowa, widać, że w dobrej kondycji. Ta nowa samica ma dwa lata, więc ona jest w tej chwili na etapie poszukiwania swojego miejsca, czyli w tym roku jeszcze by nie znosiła jajek, ale już w następnym roku będzie gotowa do lęgu. Była bardzo zainteresowana Czartem, budą i widać było, że próbuje się zadomowić – nawet dołkowała. Dołkowanie to jest takie kładzenie, rozgrzebywanie łapkami. Szykowała sobie dołek pod jajka. To typowe zachowania. Ziuta również „ciokała” – wydawała dźwięki, nie ostre, jak Wrotka potrafi wrzeszczeć, tylko takie delikatne, łagodne w celu zwabienia samca. Przez pierwsze godziny bardzo ją atakował, robił bardzo ostre naloty. Był taki moment, że on był w budce, ona siedziała na podeście, a Czart też próbował ciokać, czyli próbował już zalotów. Gdyby Wrotka się nie pokazała, to podejrzewam, że do dzisiaj już byłaby z nich para.
– Co się stało, czy dochodziła do siebie po walce z sokołem, czy się stresowała i uciekła, czy była ranna i leczyła rany – tego już się nie dowiemy – dodaje Sławomir Sielicki. – Ale wygląda na to, że wróciła cała i zdrowa i obecnie jest w gnieździe. Zdecydowaliśmy, że to w niej jest nadzieja na szczęśliwy koniec. Podłożyliśmy na razie kurze jaja, żeby samica zajęła się nimi, bo w tym momencie podkładanie młodych byłoby dosyć ryzykowne. Czekaliśmy, co zrobi samica. Zgodnie z naszymi przewidywaniami usiadła z powrotem na jaja i je wygrzewa. Czyli wszystko jest dobrze. Jeśli nic złego się nie wydarzy, nie będzie jakichś dużych wojen z agresorem, czyli z obcą samicą, to w ciągu kilku dni te trzy młode, które się wykluły, wrócą do gniazda.
– Powiem tak, my tego nie zgadniemy, Wrotka nam maila nie napisze, natomiast była już taka sytuacja – tłumaczy Katarzyna Czerniecka. – Był samiec – nie u nas – w innym gnieździe, który latał między dwoma gniazdami. W obydwu były dzieci, on obydwa dokarmiał. Dobrze by było według mnie, żeby jednak Czart poleciał za Ziutą, bo wtedy mielibyśmy z głowy ten lęk wsobny. Sytuacja, kiedy mamy matkę z synem, nie jest dobra. Nie wiem, czy to ma związek, ale już widać po lęgach Wrotki, że one są słabsze. 10 lat dla sokoła to jeszcze nie jest dużo, one na wolności żyją nawet do 18. Ona jest więc gdzieś w połowie drogi. W sumie układ Czart z Ziutką byłby dla populacji sokoła dobry. A tu niestety musimy kombinować, co dalej. Może trafi się chłopak dla Wrotki i to by było najpiękniejsze rozwiązanie, może doleci jakiś inny sokół. Wszystko okaże się w praniu. Czy Ziutka wróci i będzie walczyła o gniazdo, czy poleciała i uznała jednak, że przewaga dwóch dorosłych sokołów, to dla niej za dużo? Tego nie przewidzimy.
CZYTAJ: Powrót Wrotki! Kolejny zwrot akcji w lubelskim gnieździe
Pisklęta mają się dobrze. Kiedy trochę podrosną, będzie cieplej i sytuacja w gnieździe będzie bezpieczna, małe sokoły trafią pod opiekę rodziców.
Nowa samica nie zrobiłaby pisklętom krzywdy, ale też najprawdopodobniej nie zajęłaby się nimi.
LilKa / opr. LisA
Fot. Nadleśnictwo Garwolin FB, Sokole OKO