Płonące opony i gnojowica przed domem wójta Dorohuska. Wojciech Sawa wczoraj (22.04) odwołał protest rolników blokujących dojazd do polsko-ukraińskiego przejścia granicznego w Dorohusku. Wieczorem doszło do incydentu przy posesji wójta.
CZYTAJ: Protest w Dorohusku rozwiązany [WIDEO, ZDJĘCIA]
Wójt Wojciech Sawa jest zaskoczony, że ktoś z protestujących w taki sposób zemścił się za decyzję o odwołaniu protestu.
– Dla mnie taki incydent nie powinien się zdarzyć. Uważam, że prywatna posiadłość to jest świętość. Rozumiem, że można wyrażać swoje niezadowolenie, każdy ma do tego prawo, ale są do tego urzędy i w tych miejscach powinno to się odbywać. Przykro mi, że moi sąsiedzi tego doświadczyli, bo cała ulica była postawiona na baczność. Ja im dziękuję, bo oni pierwsi zareagowali na palące się opony i rozlany obornik.
CZYTAJ: Gnojowica pod domem wójta. To zemsta za rozwiązanie protestu na granicy [FILM]
Reakcja policji była bardzo szybka.
– Na miejsce zostali skierowani policjanci, którzy zabezpieczali teren – relacjonuje komisarz Ewa Czyż, oficer prasowy komendanta miejskiego policji w Chełmie. – Straż pożarna ugasiła płonące opony. Policjanci na miejscu wykonali oględziny. Ustalili świadków. W tej chwili prowadzimy czynności o wykroczenie w tej sprawie. Ustaliliśmy sprawcę zdarzenia, a jego rozliczenie jest kwestią czasu.
– To nie był człowiek od nas – tłumaczy przewodniczący dorohuskiej akcji protestacyjnej Marcin Wilgos. – Tego nie zrobił nikt z protestujących. Fakt, człowiek, który to zrobił, prawdopodobnie był na proteście, był kojarzony z protestem, ale to nie był członek protestu ani rolnik. Za niego nie biorę odpowiedzialności. Nie miałem mocy prawnej wyprowadzić go z protestu skoro zachowywał się normalnie i nie łamał zasad będących na proteście. Próbowaliśmy różnych metod, to się nie udało. No i niestety, tak to wygląda.
– Nie zgadzam się z tym – mówi wójt Sawa. – Jasne, można protestować, wyrażać swoje opinie, ale nie w ten sposób. Takie zachowanie i naruszenie prywatności jest naprawdę czymś co wydawało mi się niemożliwe, ale jednak to się wczoraj stało w Dorohusku.
Poniżej film z całego zdarzenia:
Incydent się wydarzył, czasu się nie cofnie. Co do protestu – rolnicy nie składają broni.
– Będą kolejne protesty i na tym się nie skończy. Tak nie może być, że po tylu dniach starań i poświęcenia tak nas rozwiązują. Dla nas to nie są powody. To, że inne firmy bankrutują. My tak samo bankrutujemy. Ja tu niebezpieczeństwa nie widziałem. Stoimy cały czas – deklarują rolnicy.
CZYTAJ: Rolnicy po decyzji wójta Dorohuska: będą kolejne protesty
– Odwołamy się na drodze sądowej od decyzji wójta, bo mamy takie prawo – zapowiada Marcin Wilgos. – My tutaj nie występujemy przeciwko wójtowi, tylko przeciwko jego decyzji, którą podjął z niezrozumiałych dla nas względów. Gdyby popatrzeć od strony przedsiębiorstw, które traciły pieniądze, to dla nich jak najbardziej zrozumiała decyzja. On jako wójt musi być wójtem wszystkich ludzi, nie tylko jednej grupy społecznej.
Zatem kolejnych protestów rolników można się spodziewać. Kiedy i w jakiej formie nad tym protestujący będą się dopiero zastanawiali.
Być może więcej szkody niż pożytku przyniosła ta nieprzewidziana akcja protestującego, który jak się okazuje, nawiasem mówiąc nie jest rolnikiem.
Policja ustaliła, że sprawcą zdarzenia jest 33-letni mężczyzna. Swoje działania, czyli podpalenie opony i wylanie gnojowicy, utrwalił na nagraniu, które zamieszczone zostało w mediach społecznościowych. Wobec 33-latka skierowany zostanie wniosek do sądu o ukaranie. Za ten czyn grozi grzywna do 5 tysięcy złotych.
O dalszych rolniczych protestach będziemy informować.
MMaj / opr. PrzeG
Fot. KMP Chełm