Kilkudziesięciu przedsiębiorców reprezentujących firmy związane z obsługą ruchu granicznego na przejściu w Dorohusku o 10:00 zebrało się w tamtejszym Urzędzie Gminy.
Z udziałem wojewody lubelskiego Krzysztofa Komorskiego rozmawiali o swojej trudnej sytuacji wobec trwającej rolniczej blokady przejścia. – Nasze zarobki są praktycznie zerowe, wielu z nas już rozważa zakończenie działalności – mówią przedstawiciele przedsiębiorców.
– Rolniczy protest, choć z pewnością słuszny nie może tak negatywnie wpływać na naszą działalność. Oczekujemy pomyślnych dla nas rozstrzygnięć – dodają zebrani na spotkaniu.
– Zastanowimy się jak rozwiązać problem – mówi wojewoda. – Sam fakt zmniejszenia przepustowości wpływa na warunki ekonomiczne, które mogą sobie wygenerować inne branże. I teraz pytanie, czy te wolności, które gwarantują różnym grupom zawodowym upominanie się o swoje interesy, nie naruszają interesów ekonomicznych innej grupy. Moją rolą jest przyjąć postawę mediatora i zrobić wszystko, aby strony doszły do porozumienia. Pomijając fakt, że te protesty są uciążliwe dla nas wszystkich, ale głęboko wierzę, że przecież nikt tutaj dla przyjemności nie protestuje.
CZYTAJ: Granica: prawie sto godzin oczekiwania w Dorohusku
Rozmowy z przedstawicielami protestujących rolników blokujących przejścia graniczne w Lubelskiem i przedsiębiorcami, którzy odczuwają skutki tych protestów, nie przyniosły rezultatu.
Przedstawiciele przedsiębiorców wskazywali m.in. na spadek przepływu towarów między Polską a Ukrainą o 70 procent. Apelowali, by granica nie była areną blokad głównych traktów handlowych.
Z kolei rolnicy uczestniczący w spotkaniu ponownie przedstawili swoje postulaty, a wojewoda lubelski przypomniał, że przekazał je do ministerstwa rolnictwa i rozwoju wsi. Apelował także o czasowe zawieszenie protestów w województwie lubelskim. Rolnicy nie zgodzili się i zapowiedzieli zaostrzenie protestów na granicy.
MMaj / RyK / opr. LisA
Fot. archiwum