– Rolnicy z terenów przygranicznych z Ukrainą jako pierwsi będą otrzymywać dopłaty – zapowiedział minister rolnictwa. Czesław Siekierski spotkał się w Rzeszowie z miejscową wojewodą, Teresą Kubas-Hul oraz związkami rolniczymi, które brały udział w blokadach przejść granicznych.
CZYTAJ: Dopłaty bezpośrednie dla rolników. Trwa składanie wniosków
Polityk ludowców powiedział, że na wschodzie Polski znajduje się krajowe zagłębie produkcji zbóż i malin, co należy brać pod uwagę przy organizacji wsparcia: – Prawdą jest, że rolnictwo Lubelskiego i Podkarpackiego najmocniej odczuło napływ zbóż i innych towarów z Ukrainy. To rolnictwo specyficzne, bo Lubelszczyzna to także produkcja malin. Działania muszą więc uwzględniać specyfikę tych dwóch województw. Stąd też były protesty.
CZYTAJ: Rząd przyjął rozporządzenie, które określa cały plan pomocy dla rolników
W czwartek system dopłat do sprzedaży zbożowych nadwyżek z 2023 roku zapowiedziały władze resortu rolnictwa oraz szef Kancelarii Prezesa Rady Ministrów Jan Grabiec. Wartość programu ma wynieść ponad 2 miliardy złotych.
Rolnicy z Podkarpacia zawiesili protest
Po spotkaniu minister w Rzeszowie dodał, że rząd chce m.in. wspólnie z rolnikami zrobić przegląd Zielonego Ładu. – Umówiliśmy się również do przygotowania systemowego rozwiązania w różnych obszarach rolnictwa. Ma to być realizowane na szczeblu centralnym z udziałem różnych grup rolników. W tym celu muszą być powołane międzyresortowe zespoły, bo problemy rolnictwa nie rozwiąże tylko ministerstwo rolnictwa – mówił.
Siekierski zapowiedział m.in. przygotowanie ustawy, która rozwiązywałaby problem dzierżaw. Zaproponowane rozwiązania w tej ustawie mają być korzystne dla obu stron – osoby, która będzie wydzierżawiać, jak i osoby, która będzie uprawiać ziemię. – W tym celu musimy zdefiniować pojęcie „aktywnego rolnika”, ale taka definicja nie może odbywać się kosztem kogokolwiek – dodał.
Z kolei lider Podkarpackiej Oszukanej Wsi Roman Kondrów stwierdził, że rolnicy nie mogą tylko protestować i dlatego apelowali o te rozmowy. – Musimy rozmawiać. Teraz mamy czas, kiedy musimy być w polach, ale jeśli będzie trzeba wrócimy do protestów. Wiemy jaka jest sytuacja w Ukrainie i nie chcemy, aby całą winę za sytuację zrzucać na rolników. Dlatego my jako rolnicy z Podkarpacia zawieszamy protest – mówił.
W rozmowach w Rzeszowie udział wziął przedstawiciel wojewody lubelskiego, dyrektor generalny urzędu Jarosław Szymczyk. Powiedział, że w województwie lubelskim trwa jeden protest rolników przed przejściem w Hrebennem i obecni w sobotę na spotkaniu rolnicy zostali poproszeni, aby go zakończyć. Jak dodał Siekierski, decyzja, czy tak się stanie należy, jednak do rolników.
RL / IAR / PAP / opr. ToMa
Fot. PAP/Darek Delmanowicz