Lubelscy policjanci uratowali 39-latkę, która leżała na ławce bez oznak życia. Kobieta nie miała wyczuwalnego oddechu, konieczne więc było przeprowadzenie resuscytacji krążeniowo-oddechowej, która na szczęście przyniosła zamierzone skutki. Po udzieleniu pierwszej pomocy przez funkcjonariuszy, 39-latka została przewieziona do szpitala.
Do zdarzenia doszło w środę (24.04) w rejonie jednego ze stanowisk starego dworca PKS. Policjanci zauważyli tam leżącą na ławce kobietę. Obok na chodniku znajdowała się jej torba podróżna. Uwagę funkcjonariuszy zwróciło ułożenie ciała 39-latki, które wskazywało, że mogło stać jej się coś złego.
Mimo że w pobliżu byli inni ludzie, nikt z nich nie zareagował. Dopiero policjanci przystąpili do udzielenia pomocy.
– Pomimo otwartych oczu, kobieta nie reagowała na próby kontaktu – relacjonuje komisarz Anna Kamola z lubelskiej policji. – Jeden z funkcjonariuszy sprawdził puls, który był dla niego niewyczuwalny. Wówczas położył kobietę na plecach, by udrożnić jej drogi oddechowe i dokładnie sprawdzić czynności życiowe. Jednocześnie policjanci skontaktowali się z dyżurnym KMP w Lublinie, informując o całej sytuacji i prosząc o przyjazd karetki pogotowia. Kiedy jeden z policjantów udrażniał drogi oddechowe kobiety, drugi przystąpił do sprawdzania oddechu. Ponieważ funkcjonariusz go nie wyczuł, przystąpił do resuscytacji krążeniowo-oddechowej. Po wielu uciśnięciach kobiecie nagle wrócił oddech.
CZYTAJ: Nie żyje jeden z lubelskich sokołów. To prawdopodobnie było otrucie
Na miejsce przybyła kartka pogotowia, która zabrała 39-latkę do szpitala.
Obecnie życiu i zdrowiu kobiety nie zagraża niebezpieczeństwo. Została już wypisana do domu.
RL / opr. WM
Fot. i film: Policja Lubelska