W tym roku igrzyska olimpijskie odbędą się w Paryżu, w setną rocznicę zawodów, które zostały rozegrane w 1924 roku w tym mieście. Były to pierwsze letnie igrzyska, w których wystartowali Polacy i w których zdobyli pierwsze medale.
Z okazji 100-lecia tego wydarzenia Sejm ogłosił 2024 Rokiem Polskich Olimpijczyków. Dlatego też w Wojewódzkiej Bibliotece Publicznej im. Hieronima Łopacińskiego w Lublinie spotkali się sympatycy historii i sportu oraz byli olimpijczycy.
Pierwszym lubelskim olimpijczykiem był lekkoatleta, chodziarz Teodor Bieregowoj-Bieregowski, który wystartował w igrzyskach w Berlinie w 1936 r. – Chociaż i w tym przypadku pojawiały się wątpliwości co do jego przynależności klubowej – wyjaśnia prof. Dariusz Słapek z Instytutu Historii UMCS. – Kariera sportowa Bieregowoja nie była związana wyłącznie z Lublinem. Etap występowania przez niego w klubach pomorskich bywa często traktowany jako dowód na to, że właściwie reprezentował wtedy inny klub niż lubelski. Ale oficjalne dokumenty MKOL-u (Międzynarodowy Komitet Olimpijski) przekonują jednoznacznie, że Strzelec Lublin to była ta właściwa afiliacja, jeśli chodzi o Bieregowoja.
Ile było zatem sportowców z naszego regionu, którzy wystartowali w igrzyskach?
– Odpowiedź nie jest jednoznaczna – przyznaje współautor książki o lubelskich olimpijczykach, Maciej Powała-Niedźwiecki. – Jest ich ok. 170, ale ta liczba jest trudna do policzenia, ponieważ trudno zdefiniować naszego olimpijczyka. To na pewno ci, którzy reprezentowali barwy Polski, będąc zawodnikami klubów lubelskich, ale również ci, którzy byli naszymi wychowankami, a startowali już w barwach innych klubów, jak również ci, którzy mieli epizody lubelskie. Odpowiadając na pytanie bezpośrednio, było ok. 170 olimpijczyków z województwa lubelskiego we wszystkich tych trzech kategoriach, które wymieniłem.
CZYTAJ: Światowy Dzień Olimpijczyka w lubelskiej bibliotece [ZDJĘCIA]
– Medalistów już zdecydowanie łatwiej policzyć – dodaje Maciej Powała-Niedźwiecki. – Pierwszym medalistą był, ostatnio niestety trochę zapomniany, Arkadiusz Godel. Niektórzy twierdzą, że podczas igrzysk w Monachium w 1972 r. był on już w AZS-ie warszawskim. Nie, był naszym zawodnikiem AZS-u lubelskiego. To był nasz szermierz w Monachium. Później byli nasi dwaj fantastyczni siatkarze – Tomasz Wójtowicz i Lech Łasko w 1976 r. I był nasz olimpijczyk, zapaśnik Andrzej Głąb – srebrny medalista z Seulu. Potem czekaliśmy bardzo, bardzo długo, bo aż do igrzysk olimpijskich w Tokio 2020 (taka jest oficjalna nazwa tych igrzysk, pomimo że odbyły się w 2021 r.).
Jak wygląda województwo lubelskie na tle pozostałych części kraju?
– Myślę, że nie mamy się czego wstydzić – stwierdza Maciej Powała-Niedźwiecki. – Oczywiście szczególnie w ostatnich latach, ale ten trend pozyskiwania czy zmiany barw klubowych jest znany i powszechny w polskim sporcie. Nasz AZS UMCS Lublin jest w tej chwili bardzo mocnym klubem. Nie tylko lekkoatletycznym, ale także pływackim. Nasze publikacje pokazują, że nie mamy się czego wstydzić. Jesteśmy regionem, który wychował bardzo dużo olimpijczyków.
Jeden z dwóch olimpijczyków, którzy uczestniczyli w spotkaniu, zapaśnik Cementu-Gryfa Chełm Andrzej Głąb tak wspomina swój start w 1988 r. w Seulu, gdzie zdobył srebrny medal: – Przegrałem z zawodnikiem, który akurat był ode mnie lepszy, z zawodnikiem z Włoch, Vincenzo Maenzą, który był dwukrotnym mistrzem olimpijskim i jeden raz stał na drugim stopniu podium.
Droga do srebrnego medalu rozpoczęła się od walki z trzykrotnym mistrzem świata, Rosjaninem, który wydawał się być faworytem. – Udało mi się go pokonać – opowiada Andrzej Głąb. – Nazywał się M. Ałakwierdijew. To było bardzo przyjemne wygrać z takim zawodnikiem. Uwierzyłem w siebie, że stać mnie na wiele. Miałem 22 lata, gdy zdobyłem medal olimpijski. Miałem nadzieję, że pojadę na igrzyska olimpijskie do Barcelony. Tam też byłbym pewien medalu. Ale niestety nie udało się przez kontuzję ręki na mistrzostwach Europy.
Z kolei pływak Mariusz Siembida, który dwukrotnie startował na igrzyskach – najpierw jako zawodnik Lublinianki, a potem już AZS-u Gdańsk – tak opisuje swoje olimpijskie starty. – Podczas tych pierwszych igrzysk w Atlancie w 1996 r. indywidualnie pobiłem dwa rekordy Polski. Później jako pierwsza sztafeta w historii, wystartowaliśmy w finale igrzysk olimpijskich. Zajęliśmy 7. miejsce. Gdy płynąłem, wyprowadziłem sztafetę na 2., 3. miejsce. Był to fantastyczny wyścig, można powiedzieć taki życiowy. To moje najbardziej pamiętne wspomnienie, które kojarzy mi się z igrzyskami w Atlancie. A w Sydney były troszkę inne oczekiwania. Również były emocjonujące wyścigi. Niestety tutaj z powodzeniem udało mi się wejść tylko do półfinału. Igrzyska olimpijskie to zawody, które są zupełnie inaczej odbierane przez zawodników, inaczej się do nich podchodzi, to zawody, o których marzy się od samego początku kariery. Każdy chce wziąć w nich udział. Mnie udało się to dwukrotnie. Jestem bardzo szczęśliwy.
Prawo startu w tegorocznych igrzyskach olimpijskich w Paryżu na razie zapewniło sobie 5 zawodniczek z naszego regionu.
Tegoroczne igrzyska olimpijskie w Paryżu rozpoczną się 26 lipca.
AR / opr. WM
Fot. Krzysztof Radzki