Ponad 1500 razy od początku tego roku strażacy wyjeżdżali do pożarów traw. W województwie lubelskim takich interwencji było już ponad 40.
CZYTAJ: Czekali na przejazd. Nagle z auta wybiegła kobieta z dzieckiem na rękach
– Te pożary są bardzo niebezpieczne z kilku względów – mówi mówi rzecznik prasowy lubelskiego komendanta wojewódzkiego Państwowej Straży Pożarnej, młodszy kapitan Tomasz Stachyra. – Wystarczy silniejszy podmuch wiatry, żeby ta wysuszona roślinność, która zaczyna się palić, rozniosła ten ogień na znaczny obszar, przeniosła w pobliże zabudowań i wtedy już mamy do czynienia z niebezpieczną sytuacją. Oczywiście gaszenie tych pożarów to też jest proces trudny i pracochłonny. Powoduje on, że znaczna liczba sił i środków, czyli ludzi i sprzętu, musi być zgromadzona na znacznym obszarze, często w trudno dostępnym terenie.
W ubiegłym roku w całej Polsce strażacy do pożarów traw wyjeżdżali ponad 21 tysięcy razy. Pożary te objęły prawie 6 tys. ha powierzchni, a straty oszacowano na blisko 70 milionów złotych.
MaTo / opr. AKos
Fot. archiwum RL