Od marca do kwietnia, w ramach lekcji wychowania fizycznego pierwszy raz przeprowadzone zostaną obowiązkowe testy sprawnościowe dla uczniów klas 4-8 podstawówek i dla uczniów szkół ponadpodstawowych.
Wyniki testów nie wpłyną na ocenę z wychowania fizycznego, „powinny być wykorzystywane do wskazania mocnych i słabych stron sprawności fizycznej ucznia w celu planowania ich zmian w kontekście całożyciowej aktywności fizycznej” – wskazano w podstawie programowej.
CZYTAJ: Lubelska młodzież wysłała sondę ku granicy kosmosu [WIDEO]
Wyniki uczniów będą wprowadzane przez szkołę na platformę informatyczną SportoweTalenty.pl prowadzoną przez ministra sportu. Ten program pomoże wyłuskać sportowe talenty.
Poziom sprawności u dzieci spada
– Ten program ma dwie strony medalu – mówi Bartłomiej Żuraw ze Szkoły Podstawowej nr 20 im. Jarosława Dąbrowskiego w Lublinie. – To ma sens, jeżeli celem tego całego programu jest zbadać populację, uświadomić sobie, jaką mamy skalę problemu, jeśli chodzi o spadający poziom sprawności dzieci. To jest faktem, dzieje się to na naszych oczach. Oczywiście nie pomagają nam komputery, nie pomaga elektronika, telefony. Jeżeli to ma posłużyć opinii i znalezieniu sposobu, aby to naprawić, to wtedy jest ok. Bo samo badanie dzieci nie rozwiąże nam problemów i nie zachęci, bo nie jest to forma, która dla dzieci będzie czymś fajnym. Wiadomo, że dzieci wolą wziąć udział w lekcji, gdzie poćwiczą, pobiegają, poskaczą, porywalizują. Ta formuła jednak zatrzymuje nas w miejscu, wymaga tego, żeby tę lekcję nieco przekonstruować.
– To jest dobre, żeby sprawdzać swoją sprawność, bo przez obowiązki szkolne trochę ciężko jest czasami poświęcić czas na trochę sportu po lekcjach – uważają uczniowie. – Ja uważam, że jednak jest to potrzebne, bo jest coraz więcej grubszych osób w naszym społeczeństwie, właśnie przez ten brak ruchu. I takie testy sprawnościowe mogą dobrze na to wpłynąć. Myślę, że każdy będzie oceniany na miarę swoich możliwości, według starań, przygotowania, może według jakiegoś progresu. To jest potrzebne, ale nie można oceniać nikogo ogólnikowo. Każdy urodził się inny i jest inaczej zbudowany. Myślę, że testy są potrzebne, żeby poznać swoje możliwości, gdzie można polepszyć siebie i rozwinąć.
CZYTAJ: Psychiatra o walce z depresją: nie zostawiajmy dzieci samych
– U nas w szkole nie ma warunków do tego, żeby zrobić beep test, który wymaga 20-metrowego odcinka – mówi Dariusz Firlej, nauczyciel wychowania fizycznego w III Liceum im. Unii Lubelskiej w Lublinie. – I jeżeli ktoś poszukuje talentów, czy w lekkiej atletyce, czy gdzie liczą się sekundy, to nieporównywalne będą warunki sali gimnastycznej na jakiejś zamkniętej powierzchni do warunków na dworze.
Dzięki testom można znaleźć talenty w mniejszych miejscowościach
– Jeśli chodzi o testy, to myślę, że w małych ośrodkach, takich jak szkoły wiejskie, czy w małych miejscowościach, gdzie nie ma klubów sportowych, możemy mieć takie perełki, które kluby sportowe z większych miast mogą wyłapywać i mogą proponować rozwój – twierdzi Robert Świerszcz z Klubu Sportowego Judo Rei Świdnik.
– W naszej szkole przeprowadzamy testy i podejrzewam, że wiele szkół robi podobnie – mówi Dariusz Firlej. – Przeprowadzamy swoje testy szybkościowe, gibkościowe, siłowe dwa razy w roku szkolnym. I to jest nam potrzebne do tego, żeby stwierdzić, czy chodzenie na wychowanie fizyczne ma jakiś wpływ na lepszą kondycję dziecka i jego rozwój. Generalnie wydaje mi się, że jest to taki system, który będzie mobilizował młodzież do lepszego uprawiania sportu, do rekreacji ruchowej, bo wiem, że w tej chwili młodzież praktycznie jest wożona samochodami do klasy na lekcje.
– Na pewno pojawia się problem w postaci porównywania się u dzieci – zauważa Bartłomiej Żuraw. – Zostawiamy je w tych testach, jedni czują się lepiej, drudzy czują się gorzej, jedni mają charakter, drudzy nie mają. Przykładowo dla jednego beep test będzie supersprawdzianem, który pokaże faktyczne zdolności motoryczne, wytrzymałościowe, bo dziecko nie będzie odpuszczało, będzie miało charakter, będzie chciało powalczyć do końca. A inne dziecko po dwóch rundach, dwóch długościach po prostu da sobie spokój, bo stwierdzi, że to mu wystarczy. To nie da nam informacji, na jakim poziomie jest to dziecko.
Covid i lockdown jedną z przyczyn obniżonej sprawności młodzieży
– Jeżeli chodzi w ogóle o sport, to musi być jakieś odniesienie i porównywanie – twierdzi Dariusz Firlej. – Sport polega na rywalizacji i ktoś musi być od kogoś lepszy. Testy nie powinny zniechęcać, a raczej dawać rzeczywisty obraz, a nie zakłamany.
– Na pewno dużą rolę odegrał tutaj covid i lockdown – mówi Dariusz Augustyniak, nauczyciel wychowania fizycznego w V Liceum w Lublinie. – Dzieci nie chodziły do szkoły, nie chodziły na w-f, nie robiły kompletnie nic i rzeczywiście ten poziom ogólnej sprawności młodzieży jest dużo słabszy, niż był kiedyś. I my to widzimy na lekcjach w-fu, szczególnie w klasach pierwszych. Tutaj jest trochę aspektów. To nie jest takie proste, że ktoś wymyślił to sobie, obejmie to cały kraj, wszystkie szkoły podstawowe i licea – i nagle z miejsca 20. w piłce nożnej będziemy za kilka lat liderami FIFA. To jest nieprawda.
CZYTAJ: Miasto młodych. Ratusz o polityce młodzieżowej Lublina [ZDJĘCIA]
W podstawie programowej z wychowania fizycznego określono, że testy będą przeprowadzane od marca do kwietnia. Obejmą cztery wystandaryzowane próby sprawności: bieg wahadłowy 10 razy po 5 metrów, beep–test – 20-metrowy wytrzymałościowy bieg wahadłowy, plank – podpór leżąc przodem na przedramionach (tzw. deska) i skok w dal z miejsca.
LilKa / opr. LisA
Fot. pixabay.com