W całym województwie lubelskim nie ma karetki bariatrycznej, czyli przeznaczonej do przewożenia pacjentów z otyłością olbrzymią. Dla ratowników to kłopot, a osób z tą chorobą będzie przybywać.
„Duże przedsięwzięcie logistyczne”
Praca ratowników medycznych z pewnością do lekkich nie należy, szczególnie kiedy muszą dźwigać pacjentów z dużą nadwagą. – Wyniesienie takiej osoby z mieszkania to duże przedsięwzięcie logistyczne – mówi główny dyspozytor medyczny Jakub Stańczyk. – Wspieramy się dodatkowym zespołem ratownictwa medycznego, jeśli jest dostępny. Jeśli nie mamy dostępnego zespołu ratownictwa medycznego, wtedy prosimy o pomoc strażaków. Musimy przygotować pacjenta do transportu, dobrać odpowiedni środek transportu, bo nosze mają udźwig do 270 kilogramów, natomiast krzesełko kardiologiczne już tylko do 180 kg. Musimy więc dobrać środek transportowy do wagi pacjenta i do panujących warunków infrastrukturalnych, czyli klatki schodowej, wąskich przejść, drzwi, infrastruktury na zewnątrz budynku. Musimy też odpowiednio podjechać pojazdem pod taką nieruchomość. Jest to bardzo skomplikowany proces.
– To duże obciążenie, odległości transportu pacjenta też są spore, bo w starszych blokach nie ma wind, klatki schodowe są wąskie, przejścia pozastawiane różnymi meblami. Inni mieszkańcy korzystający ze wspólnej przestrzeni też ograniczają nam możliwości transportu. Bardzo rzadko pojawiają się takie sytuacje, ale w ekstremalnych przypadkach można ewakuować pacjenta nie drzwiami, a na przykład balkonem – stwierdza Jakub Stańczyk.
Otyłości olbrzymiej towarzyszy wiele chorób współistniejących
Według szacunków w Polsce jest ok. 1 mln 100 tys. osób, które cierpią na otyłość olbrzymią. – W województwie lubelskim ten problem może dotyczyć kilkudziesięciu tysięcy osób – wskazuje chirurg bariatra z Wojskowego Szpitala Klinicznego w Lublinie, Bartłomiej Orybkiewicz. – Niestety coraz częściej zdarzają się pacjenci, którzy ważą po 180-190, a nawet powyżej 200 kilogramów. To już bardzo duże wartości. To już stan zagrażający życiu i to nie w odległej perspektywie. Tylko jest to bardzo poważne zagrożenie wieloma chorobami i wieloma czynnikami, które mogą doprowadzić do szybszego zgonu.
CZYTAJ: Trafiła na SOR po stłuczeniu ręki. Po kilku dniach zmarła
Dlatego właśnie, że pacjenci są obciążeni wieloma dodatkowymi chorobami, czas, w którym trafią do szpitala, ma tu bardzo duże znaczenie.
Jak wygląda karetka bariatryczna?
– Karetka bariatryczna to nie tylko odciążenie naszych kręgosłupów, ale także większe bezpieczeństwo dla pacjentów – zauważa Jakub Stańczyk. – Przede wszystkim nosze zamontowane w karetce bariatrycznej mają wytrzymałość np. do ok. 400 kilogramów. Nosze są składane automatycznie, nie obciąża to tak ratowników. Same wjeżdżają i wyjeżdżają z ambulansu. Sam pojazd jest zupełnie inaczej zbudowany. Miejsce na nosze jest tak przystosowane, żeby był dostęp do pacjenta z każdej strony. Nawet krzesełka kardiologiczne, z których korzystamy, mają zdecydowanie większą nośność niż te standardowe. Ułatwia nam to ewakuację pacjenta.
– Szpitale także mają problem – dodaje Jakub Stańczyk. – Łóżka szpitalne mają swoją nośność. Personel szpitala musi dobrać takie łóżko, jeśli takie posiada, a jeśli nie, to improwizować. W zeszłym roku w którymś ze szpitali powiatowych w województwie nie było już łóżka, które wytrzymałoby obciążenie takiego pacjenta, więc stworzono łóżko z ławek, a na to położono materac.
Każdy ambulans powinien być do tego przystosowany
– Do dzisiaj do Wydziału Zdrowia Lubelskiego Urzędu Wojewódzkiego nie wpłynęły informacje czy skargi, związane z tym, że jakaś osoba w sytuacji nagłej nie otrzymała pomocy, z tego względu że jest osobą bardzo otyłą – informuje Agnieszka Kowalska-Głowiak, dyrektor Wydziału Zdrowia Lubelskiego Urzędu Wojewódzkiego. – Na razie w jakiś sposób zespoły ratownictwa medycznego sobie z tym radzą.
– Żeby zapewnić takim osobom kompleksową opiekę – między innymi udzielać sprawnie świadczeń ratunkowych – to w zasadzie każdy ambulans powinien być do tego przystosowany. Jeśli chodzi o medycynę ratunkową, jest zasada złotej godziny, czyli pacjent w ciągu godziny od zdarzenia powinien dotrzeć do najbliższego szpitalnego oddziału ratunkowego albo – jeśli nie ma SOR-u – tam, gdzie szpital będzie w stanie udzielić mu skutecznej pomocy. W związku z tym dyspozytor medyczny dysponuje najbliższy wolny zespół ratownictwa medycznego. Nawet gdybyśmy mieli jedną taką karetkę na terenie województwa, nie byłoby to do końca prawidłowe zabezpieczenie sprawnego udzielania świadczeń ratunkowych, dlatego że muszą one być udzielane jak najszybciej. A taki ambulans mógłby być w danej chwili zajęty. W związku z tym byłoby to rozwiązanie doraźne – dodaje Agnieszka Kowalska-Głowiak.
W Polsce jeździ ponad 30 karetek bariatrycznych.
CZYTAJ: Lubelski szpital pionierem. Pierwsze operacje wszczepiania zastawek nową metodą
– Wprawdzie nie ma w województwie lubelskim karetki dedykowanej pacjentom bariatrycznym, natomiast karetki, które mogą być wykorzystane do pomocy takim osobom posiada stacja pogotowia ratunkowego w Chełmie. Stacja w Lublinie posiada zaś odpowiedni sprzęt – informuje dyrektor Wydziału Zdrowia Lubelskiego Urzędu Wojewódzkiego.
Jak dodaje główny dyspozytor medyczny, największe wyzwanie stanowią pacjenci, którzy ważą powyżej nośności noszy, czyli 270 kilogramów. Są to jednostkowe przypadki. Jak dodaje Jakub Stańczyk zdarzało się, że takich pacjentów transportowała swoimi pojazdami Państwowa Straż Pożarna.
Z informacji przekazanych na prośbę Ministerstwa Zdrowia przez wszystkich 13 dysponentów zespołów ratownictwa medycznego w województwie lubelskim, w całym ubiegłym roku było 50 wyjazdów do pacjentów bariatrycznych.
LilKa / opr. WM / ToMa
Fot. archiwum