Nieco ponad cztery miesiące pozostało do rozpoczęcia igrzysk olimpijskich w Paryżu. W wielu dyscyplinach trwa walka o olimpijskie paszporty. Wiele wskazuje na to, że w igrzyskach może wystąpić około dziesięciu osób z województwa lubelskiego.
Pierwszym olimpijczykiem z naszego regionu był Teodor Bieriegowoj-Bieriegowski, który wystąpił w igrzyskach w Berlnie w 1936 roku w chodzie na 50 km. Ilu było w ogóle sportowców z naszego regionu którzy startowali na igrzyskach. O to Adam Rozwałka zapytał współautora książki o lubelskich olimpijczykach Macieja Powałę Niedźwieckiego:
– Jest ich ok. 170, ale ta liczba jest trudna do policzenia, ponieważ trudno zdefiniować naszego olimpijczyka. To na pewno ci, którzy reprezentowali barwy Polski, będąc zawodnikami klubów lubelskich, ale również ci, którzy byli naszymi wychowankami, a startowali już w barwach innych klubów, jak również ci, którzy mieli epizody lubelskie. Odpowiadając na pytanie bezpośrednio, było ok. 170 olimpijczyków z województwa lubelskiego we wszystkich tych trzech kategoriach, które wymieniłem – mówi Maciej Powała Niedźwiedzki.
– Medalistów już zdecydowanie łatwiej policzyć – dodaje Maciej Powała-Niedźwiecki. – Pierwszym medalistą był, ostatnio niestety trochę zapomniany, Arkadiusz Godel. Niektórzy twierdzą, że podczas igrzysk w Monachium w 1972 r. był on już w AZS-ie warszawskim. Nie, był naszym zawodnikiem AZS-u lubelskiego. To był nasz szermierz w Monachium. Później byli nasi dwaj fantastyczni siatkarze – Tomasz Wójtowicz i Lech Łasko w 1976 r. I był nasz olimpijczyk, zapaśnik Andrzej Głąb – srebrny medalista z Seulu. Potem czekaliśmy bardzo, bardzo długo, bo aż do igrzysk olimpijskich w Tokio 2020 (taka jest oficjalna nazwa tych igrzysk, pomimo że odbyły się w 2021 r.).
– Myślę, że nie mamy się czego wstydzić – stwierdza Maciej Powała-Niedźwiecki. – Oczywiście szczególnie w ostatnich latach, ale ten trend pozyskiwania czy zmiany barw klubowych jest znany i powszechny w polskim sporcie. Nasz AZS UMCS Lublin jest w tej chwili bardzo mocnym klubem. Nie tylko lekkoatletycznym, ale także pływackim. Nasze publikacje pokazują, że nie mamy się czego wstydzić. Jesteśmy regionem, który wychował bardzo dużo olimpijczyków.
W igrzyskach olimpijskich ostatnio systematycznie występują pływacy z naszego regionu. W gronie olimpijczyków jest także pływak Mariusz Siembida, który ponad dwadzieścia lat temu dwukrotnie reprezentował Polskę na igrzyskach. Jakie są jego olimpijskie wspomnienia?
– Podczas tych pierwszych igrzysk w Atlancie w 1996 r. indywidualnie pobiłem dwa rekordy Polski. Później jako pierwsza sztafeta w historii, wystartowaliśmy w finale igrzysk olimpijskich. Zajęliśmy 7. miejsce. Gdy płynąłem, wyprowadziłem sztafetę na 2., 3. miejsce. Był to fantastyczny wyścig, można powiedzieć taki życiowy. To moje najbardziej pamiętne wspomnienie, które kojarzy mi się z igrzyskami w Atlancie. A w Sydney były troszkę inne oczekiwania. Również były emocjonujące wyścigi. Niestety tutaj z powodzeniem udało mi się wejść tylko do półfinału. Igrzyska olimpijskie to zawody, które są zupełnie inaczej odbierane przez zawodników, inaczej się do nich podchodzi, to zawody, o których marzy się od samego początku kariery. Każdy chce wziąć w nich udział. Mnie udało się to dwukrotnie. Jestem bardzo szczęśliwy – opowiada Mariusz Siembida.
Igrzyska olimpijskie w Paryżu rozpoczną się 26 lipca.
AR
Fot. Krzysztof Radzki