– Kilka uczelni wybranych bez żadnych kryteriów przez rząd Prawa i Sprawiedliwości otrzymywało wielomilionowe dotacje „według uznania” – przekazał wiceminister nauki i szkolnictwa wyższego Marek Gzik (na zdj.).
Wśród pieniędzy poza subwencją były między innymi obligacje ministra Przemysława Czarnka, obligacje premiera i indywidualne wnioski. Nieproporcjonalnie wysokie kwoty miały otrzymywać między innymi Katolicki Uniwersytet Lubelski, w którym zatrudniony jest były minister edukacji, czy uczelnie z rodzinnego miasta Mateusza Morawieckiego.
Wiceminister Marek Gzik podał przykład rozdysponowania ubiegłorocznych obligacji premiera. Z kwoty 2 miliardów 700 milionów złotych, ponad 30 procent trafiło do dwóch uczelni z Wrocławia. – Wydawałoby się, że te środki powinny trafić na podstawie wniosków kierowanych do ministerstwa przez 101 uczelni. Wydawałoby się, że powinny to trafić w miarę równomiernie dla różnych ośrodków w kraju. Nie wiedzieć dlaczego, kwota 871 milionów trafia do dwóch uczelni z miasta rodzinnego pana premiera – powiedział w trakcie konferencji prasowej Marek Gzik.
CZYTAJ: Rada Polityki Pieniężnej nie zmieniła stóp procentowych NBP
Z kolei 30 procent środków na indywidualne wnioski uczelni w latach 2021-2023 zostało przyznane Katolickiemu Uniwersytetowi Lubelskiemu. KUL miał też otrzymać 1/4 całej puli z obligacji Przemysława Czarnka w 2023 roku -150 milionów z 600 milionów.
Jak dodał wiceminister nauki i szkolnictwa wyższego, choć wszystko odbywało się zgodnie z prawem, to te działania były nieetyczne.
Wiceminister Gzik zaznaczył, że 75 procent spośród 101 uczelni znajdujących się pod nadzorem ministra Czarnka nie otrzymało na inwestycje żadnych pieniędzy.
RL / IAR / opr. ToMa
Fot. PAP/Jarek Praszkiewicz