Zwiększone limity przyjęć, modernizacja systemu kształcenia i nowe statki powietrzne oraz symulatory – tak Lotnicza Akademia Wojskowa w Dęblinie przystosowuje się do sytuacji geopolitycznej. Wojna na Ukrainie sprawia, że uczelnie kształcące przyszłych żołnierzy także muszą przechodzić modernizację.
Zainteresowanie słynną „Szkołą Orląt” nie słabnie
Mimo wojny za granicami zainteresowanie słynną „Szkołą Orląt” nie słabnie, a pokazał to dzień otwarty dęblińskiej uczelni. – Przyjechaliśmy z Warszawy. Mój syn jest teraz w siódmej klasie szkoły podstawowej i zamierza przystąpić do nauki w liceum lotniczym tutaj w Dęblinie. Jesteśmy z Wrocławia. Mieliśmy kawałek. Córka jest zainteresowana. To jest wyzwanie dla mojego charakteru. Po prostu potrzebuję przygody w życiu. Podoba mi się ta formacja po prostu. Od małego oglądałem filmy i spodobało mi się to. Też mam w rodzinie żołnierzy, więc to ewoluowało – mówią odwiedzający szkołę.
– Nowoczesna technika połączona z taką przygodą latania przyciąga jak magnes przyszłych adeptów sztuki latania – mówi rzecznik prasowy Szkoły Orląt, major Marek Przedpełski. – Na pewno przed naszym lotnictwem stoją wyzwania. Jest to ciągły proces transformacji: nowe statki powietrzne, bojowe. Również nowa sytuacja na świecie wpływa na to co się dzieje w naszej akademii. Jeśli chodzi o studentów wojskowych, bo to jest taki główny priorytet, to mamy przygotowanych 350 miejsc.
– Limity są bardzo duże – mówi Wojciech Wróblewski, prorektor ds. wojskowych Dęblińskiej Szkoły Orląt. – I jest ich coraz więcej ze względu na to, że nasz kraj robi zakupy, zbroi się. To jest niezbędne po to, żeby w przyszłości ci ludzie, którzy szkolą się i będą się kształcić w naszej dęblińskiej Szkole Orląt, mogli na tym nowym sprzęcie zasiadać.
Rozbudowana jest infrastruktura
Również rozbudujemy infrastrukturę. – Tak, jak widać nowe inwestycje w postaci internatu, hali widowiskowo-sportowej, rozbudowania stołówki, aby móc podołać wszystkim wyzwaniom jeśli chodzi o zakwaterowanie, wyżywienie i zabezpieczenie logistyczne naszych studentów – dodaje prorektor Wróblewski.
– Cały proces szkolenia obejmuje 2 lata – mówi pułkownik Tomasz Słomczyński, zastępca dowódcy Akademickiego Centrum Szkolenia Lotniczego w Dęblinie. – Ze względu na potrzebę sil zbrojnych skróciliśmy proces z 3 do 2. Obecnie pierwszy rok to urządzenia symulacji lotu, które też z roku na rok rozbudowujemy. W tej chwili mamy 3 symulatory, które są certyfikowane wg przepisów międzynarodowych. W roku bieżącym planujemy pozyskanie kolejnego symulatora – symulatora śmigłowca R44, ale podstawowy wysiłek poza symulatorami to oczywiście statki powietrzne jak śmigłowce i samoloty. Obecnie mamy 38 statków i flota będzie, sensownie do potrzeb, zwiększana.
CZYTAJ: Rolnicy blokują drogę dojazdową do magazynów Biedronki [MAPA, ZDJĘCIA]
– Widać też potrzebę wyszkolonego personelu, żeby miał kto bronić Ojczyzny. Wojna nigdy nie jest niczym dobrym, ale myślę, że trzeba być przygotowanym na wszystko i przedkładać dobro Ojczyzny nad wszystko inne. Dlatego myślę, że służba w wojsko tym, czym powinnam się zająć w życiu. Tata nie odradza i daje wolną rękę. Córka jest prawie dorosła, ale myślę, że służba dla kraju, to honor dla każdego obywatela. Kibicuje i wspieram jak tylko mogę – wyjaśniają odwiedzający.
W tym roku do dęblińskiej uczelni przyjętych będzie ponad tysiąc osób – z czego 350 to studenci kierunków wojskowych.
ŁuG / opr. AKos
Fot. Lotnicza Akademia Wojskowa Facebook