Jeżeli tysiące ludzi decyduje się na protest, to nie robią tego dla przyjemności — powiedział w niedzielę (11.02) w Morągu (Warmińsko-mazurskie) premier Donald Tusk. Dodał, że nie da się z dnia na dzień zrealizować postulatów rolników, ale zapewnił m.in. o natychmiastowych kontrolach ukraińskiej żywności.
Podczas spotkania z mieszkańcami Morąga premier wysłuchał wypowiedzi delegacji protestujących w tej miejscowości, jak i w wielu innych w Polsce, rolników. Ci zwrócili się do premiera m.in. o natychmiastowe zamknięcie polskiej granicy z Ukrainą, do czasu, w którym będzie możliwość kontrolowania wszystkich towarów wjeżdżających do Polski z tego państwa. Apelowali o późniejsze systemowe rozwiązania w tej sprawie i sprzeciwiali się unijnemu „Zielonemu Ładowi”. Rolnicy mówili także m.in. o toksyczności i niskiej jakości, braku spełnionych norm przez ukraińską żywność.
CZYTAJ: Premier Tusk: musimy obudzić polityków i społeczeństwa Europy na rzecz wspólnej polityki obrony
Rolnicy prosili także o upublicznienie listy firm kupujących ukraińskie zboże. Proponowali wyznaczenie jednej spółki portowej do skupowania tego zboża i zakazu pod rygorem wysokich kar kupowania tego ziarna przez inne firmy. – Nie róbmy krzywdy Ukraińcom. Niech przez port, przez nasze morze, idzie ten tranzyt, ale nikt Polsce nie może kupić tych — chociażby nieprzetworzonych — towarów – mówił jeden z przemawiających protestujących.
– Bardzo bym chciał, abyśmy wszyscy bez wyjątku starali się zrozumieć wszystkie argumenty. (…) Blokady dróg, to była masywna akcja, tak dzieje się też w Europie, ale moje doświadczenie od wczesnej młodości mówi mi, że jeżeli tysiące ludzi decyduje się na protest, to nie robią oni tego dla przyjemności. Będziemy dyskutowali o konkretnych rozwiązaniach, ale ja nie mogę obiecać gruszek na wierzbie. Nie chcę powiedzieć, że ja mogę, dzięki temu, że ich znam (polityków z UE — PAP) i byłem przez tyle lat w Brukseli i zrobię tak, iż wszyscy powiedzą, że ja mam rację – powiedział Tusk.
Premier wskazał, że ukraińskie rolnictwo „jest dużo bardziej zeuropeizowane, jeżeli chodzi i interesy, niż niektórzy sądzą”. Mówił zarówno o ukraińskich agroholdingach, ale jak i interesach np. holenderskich, niemieckich czy duńskich w tym państwie.
CZYTAJ: Michał Kołodziejczak: lista firm importujących zboże z Ukrainy jest gotowa
– Czeka nas batalia bardzo poważna. Chcemy do tego podejść maksymalnie odpowiedzialnie – podkreślił. Mówił, że chodzi o to, aby nie zaszkodzić Ukrainie w wojnie z Rosją, ale jednocześnie skłonić do zmiany myślenia kraje zachodniej Europy w zakresie dostawy amunicji i przekonać jednocześnie, że sukces tego państwa na froncie nie jest bezpośrednio związany z interesami ukraińskich agroholdingów, wielkich gospodarstw rolnych.
Tusk zapowiedział wzmocnienie kontroli granicznej ukraińskiej żywności. Podkreślił, że absolutnym minimum jest zablokowanie dostępu do europejskiego rynku produktom, które nie spełniają norm sanitarnych, kryteriów dotyczących zdrowia konsumentów.
– Wytłumaczę to i w Kijowie i w Brukseli, że my i tak będziemy przeprowadzali tego typu kontrole, bo chodzi o zdrowie obywateli Polski i całej UE. Nie ma możliwości, abyśmy od tych kontroli odstąpili – podkreślił premier. Przyznał, że polskie służby nie są kadrowo przygotowane na taką skalę towarów, ale zapewnił, że „od dziś” w przypadku kontroli sanitarnych i jakościowych „to, co mamy do dyspozycji, rzucimy na ten front, bezdyskusyjnie”.
Powiedział, że jego zdaniem jest pogodzenie trzech kwestii — elementarnego respektowania ustaleń w ramach UE, pomocy Ukrainie w wojnie z Rosją oraz skutecznej obrony interesów polskiego rolnika, polskiego producenta żywności.
– Musimy znaleźć rozwiązanie. Ono pewnie nie będzie idealne – dodał premier. Ocenił, że na pewno nie będzie możliwe spełnienie wszelkich postulatów w tydzień.
Tusk podkreślił, że „jeszcze długo będziemy w takiej atmosferze, w jakimś sensie konfrontacji, bo wasze oczekiwania nie zostaną z dnia na dzień zrealizowane”.
CZYTAJ: Blokady na przejściach. Rolnicy protestują na granicy [ZDJĘCIA]
– Jak będziemy rozmawiali tak jak dzisiaj, to bardzo szybko osiągniemy pierwszy pułap, czyli zrozumiemy, co do siebie mówimy. (…) Bardzo bym chciał ten konflikt rozwiązać, także z egoistycznych pobudek, ale z przekonania, że tak po prostu nie może być. Ja to wiem – zapewniał rolników premier.
Zadeklarował, że chce być z protestującymi, z rolnikami, w roboczym, stałym kontakcie. Tak, aby strona społeczna była autentycznym uczestnikiem działań w tym zakresie. – Bo nam na niczym innym nie zależy, nie mamy w tej kwestii innych punktów widzenia – mówił premier.
– Zobaczycie w najbliższych dniach, nie w najbliższych tygodniach, zasadniczą zmianę działania naszych służb na granicy, w tym służb sanitarnych. Czy wystarczy nam ludzi i narzędzi?… Jeżeli nie, to będziemy starali się błyskawicznie te służby uzupełnić. To, czym dysponujemy teraz, zostanie użyte do uczciwej, rzetelnej, transparentnej kontroli jakości i bezpieczeństwa żywnościowego, jeżeli chodzi o ukraińskie produkty – podsumował Tusk.
Premier: pierwszym zadaniem państwa polskiego jest ochrona granicy
Pierwszym i najważniejszym zadaniem państwa polskiego, jeśli chodzi o sytuację na granicy, jest ochrona tej granicy, także przed nielegalną migracją. To jest kwestia w ogóle przetrwania naszej zachodniej cywilizacji – powiedział premier Donald Tusk.
Podczas spotkania z mieszkańcami Morąga szef rządu został zapytany o sytuację na granicy polsko-białoruskiej. – Pierwszym i najważniejszym zadaniem państwa polskiego, jeśli chodzi o sytuację na granicy, jest ochrona tej granicy, także przed nielegalną migracją. My zrobimy to, co do nas należy, żeby nie łamać standardów i przede wszystkim żeby nie dochodziło do sytuacji godzących w istotę humanitaryzmu. Nie może być tak, żeby ludzie umierali po polskiej stronie granicy, w lesie – powiedział Tusk.
Premier podkreślił, że jego zadaniem jest, aby „pushbacki w ogóle nie były potrzebne”. – Pushbacki są nielegalne z punktu widzenia prawa międzynarodowego, ale nie podejmę żadnej decyzji, która w sposób nieprzemyślany doprowadzi do tego, że nasza granica stanie się mniej szczelna niż jest w tej chwili – zapewnił.
Dodał, że rząd i tak musi „załatać te wyrwy, dziury, począwszy od afery wizowej, skończywszy na bardzo niefunkcjonalnym płocie na granicy”. – Ale proszę mi wierzyć – i mówię o tym też patrząc na to, co dzieje się dzisiaj w USA – to jest kwestia w ogóle przetrwania naszej zachodniej cywilizacji. Albo się obudzimy i zrozumiemy, że musimy chronić swoje terytorium, granice, że jeśli będziemy otwarci na wszystkie formy migracji bez żadnej kontroli, to tak naprawdę nasz świat upadnie. I nie mówię tego przeciwko ludziom, którzy chcą tutaj przyjechać, tylko prawda jest bardzo brutalna: według ONZ od 60 do 140 mln ludzi planuje w najbliższych dwóch latach przedostanie się do Europy – zwrócił uwagę Tusk.
Donald Tusk: nie ma konfliktu interesów między rządem a protestującymi rolnikami
– Nie wydaje mi się, aby był jakiś istotny konflikt opinii lub interesów między ekipą rządową a protestującymi rolnikami. Na pewno nie w sprawie Ukrainy. Na pewno nie w sprawie eksportu ukraińskich produktów rolnych bez żadnych ograniczeń – powiedział premier.
Donald Tusk poruszył m.in. kwestie związane z rolnictwem. Ocenił, że nie można pozwolić, aby decyzje dotyczące Ukrainy i Zielonego Ładu „godziły wprost w interesy tysięcy rolników w Polsce i w Europie”. – Ale w Polsce jest to szczególnie dotkliwe. Wiemy, dlaczego, choćby ze względów geograficznych. Ale też z tego tytułu, że to jest ciągle bardzo dużo ludzi, bardzo dużo gospodarstw rolnych, więc nie ma co udawać, że Polska nie jest tutaj szczególnym przypadkiem. Wręcz przeciwnie, dlatego musimy o tym bardzo głośno mówić – powiedział premier Donald Tusk.
Przy tej okazji premier negatywnie ocenił działania komisarza ds. rolnictwa Janusza Wojciechowskiego, który – jego zdaniem – zapewniał w przeszłości o korzystnym wpływie Zielonego Ładu na polskie rolnictwo. Tusk stwierdził też, że „nie chodzi tylko o to, by skutecznie i bardzo spektakularnie protestować”
– Chcę wam powiedzieć, że nie wydaje mi się, aby był jakiś istotny konflikt opinii lub interesów między ekipą rządową a protestującymi rolnikami. Na pewno nie w sprawie Ukrainy. Na pewno nie w sprawie eksportu ukraińskich produktów rolnych bez żadnych ograniczeń, bez skutecznych limitów przez polską, ale też przez litewską granicę. Tak, jak alarmowałem na ten temat wspólnie z Michałem Kołodziejczakiem długo, długo przed wyborami, tak teraz stajemy dosłownie na głowie, żeby zmobilizować służby, w tym Krajową Administrację Skarbową – powiedział Tusk.
Donald Tusk powiedział, że kwestia ograniczenia napływu produktów z Ukrainy była przez niego poruszona podczas spotkania z prezydentem Wołodymyrem Zeleńskim w Kijowie.
– To, że kilkaset osób na Ukrainie, czy kilka tysięcy osób na Ukrainie chce zarobić dużo pieniędzy, to nie jest nasz problem. My chcemy pomóc Ukrainie jako państwu i Ukrainie jako narodowi w konfrontacji zbrojnej z Rosją. I na pewno nic tu naszego zdania nie zmieni. Ale to nie może być tak, że w związku z wojną i w związku z tą empatią, otwarciem na Ukrainę, ktoś będzie kosztem różnych polskich grup zawodowych – nie tylko rolników, transport (to) również gorący problem – żeby wojnę wykorzystać jako sposób nieuczciwej czy nieadekwatnej konkurencji z naszymi firmami, z naszymi pracownikami, z naszymi rolnikami – powiedział Donald Tusk.
Donald Tusk ostrzegł, że narastający konflikt gospodarczy może doprowadzić do tego, że „nagle pojawi się sentyment antyukraiński”.
– Paradoks polega na tym, że jeśli Ukraina nadal chce mieć tę zdolność mobilizowania całego świata zachodniego na swoją rzecz w konfrontacji z Rosją, to musi także jakby szanować interesy poszczególnych członków tej wspólnoty. Inaczej wiecie, jak łatwo jest entuzjazm i taką gotowość wsparcia, jak łatwo to załamać – ocenił Tusk.
Podczas spotkania w Morągu premier zadeklarował, że należy znaleźć odpowiedź na pytanie, „dlaczego nadal, mimo embarga, tyle produktów przejeżdża”. Ocenił, że należy przyjrzeć się m.in. pracy służb granicznych. Poinformował, że wyrywkowe kontrole zostały już rozpoczęte na granicy polsko-litewskiej.
– Dzisiaj odebrałem pierwszą informację na temat – na razie wyrywkowych – kontroli na granicy polsko-litewskiej, jeśli chodzi o te przewozy ciężarowe i ta kontrola będzie dużo intensywniejsza. Nie może być wyrywkowa w taki sposób, że właściwie wszyscy będą myśleli, że to jest tylko na kilka dni jakaś demonstracja. Będziemy pilnować także tej granicy, jeśli chodzi o produkty ukraińskie, tak skutecznie, jak to jest tylko wykonalne, jeśli chodzi o nasze służby – zadeklarował Tusk.
Premier Tusk prosił o zrozumienie, gdyż potrzeba czasu na odbudowę służb. Zapowiedział też wzmocnienie ochrony granic „włącznie ze zmianą struktury na naszych granicach, więcej ludzi powinno być tam, gdzie pojawiają się problemy”.
PAP/ RL/ opr. DySzcz
Fot. PAP/Tomasz Waszczuk