Azoty Puławy przegrały na własnym parkiecie z mistrzem Polski, zespołem Industria Kielce 28:39 (13:21).
Niespodzianki nie było. Ale początek spotkania był obiecujący. Bramkarz Azotów Zurab Tsintsadze odbił kilka rzutów, a jego koledzy nieźle radzili sobie w ataku. Po około 10 minutach wyrównanej gry był remis 5:5, lecz od tej chwili pierwsze skrzypce zaczęli odgrywać mistrzowie Polski. Szybko wypracowali sobie kilkubramkową przewagę, a po agresywnej grze w obronie i szybkich kontratakach do przerwy przewaga Industrii urosła do 8 bramek.
W drugiej połowie obraz gry nie uległ zbytnio zmianie. W bramce puławian pojawił się Wojciech Borucki, który odbił kilka piłek, ale szczypiorniści Azotów mieli problemy w ofensywie. Straty puławian cały czas rosły i ostatecznie przegrali 11 bramkami.
Po spotkaniu rozczarowany wynikiem był trener bramkarzy puławskiej drużyny Valentyn Koshovy: – Zawsze gramy o zwycięstwo, ale Kielce to jedna z najlepszych drużyn w Polsce. Z takimi zespołami nasi zawodnicy muszą grać zdecydowanie. I właśnie w takich spotkaniach widać nasze błędy i to, nad czym musimy jeszcze popracować.
Najwięcej bramek dla Azotów zdobyli: Kacper Adamski 6, Piotr Jarosiewicz 4, Ivan Burzak, Maciej Zarzycki i Kelian Janikowski po 3.
MVP spotkania wybrany został bramkarz puławian Wojciech Borucki, który mecz zakończył z 50% skutecznością obronionych rzutów: – Popełniliśmy wiele błędów – mówił jednak tuż po spotkaniu.
Postawę 22-latka chwalił nawet drugi trener Industrii Kielce Krzysztof Lijewski: – Cieszymy się z wysokiej wygranej, bo wiedzieliśmy, że Puławy to drużyna, która jest bardzo mocna szczególnie w domu.
W kolejnym ligowym spotkaniu Azoty Puławy 17 lutego zmierzą się na wyjeździe z Zepterem KPR-em Legionowo.
Wcześniej jednak, bo już w środę (14.02), podopieczni Sergieja Bebeszki w Gdańsku zagrają z Wybrzeżem w 1/8 finału Pucharu Polski.
PJ / opr. ToMa
Fot. Piotr Michalski