Polscy przewoźnicy rozważają dołączenie do rolników i wspólne blokowanie polsko-ukraińskich przejść granicznych. Z kolei wiceministrowie infrastruktury Polski i Ukrainy wizytują przejścia graniczne w Dorohusku, Dołhobyczowie i Korczowej i rozmawiają o zwiększeniu ich przepustowości.
Sytuacja na granicy polsko-ukraińskiej jest cały czas napięta. Niespełna miesiąc po zawieszeniu protestu przewoźników blokadę na granicy zorganizowali rolnicy. Jednocześnie przedstawiciele branży transportowej informują, że strona ukraińska nie wywiązuje się ze swoich zobowiązań.
CZYTAJ: „Był to błąd systemowy”. Wiceminister o zatrzymaniu polskiego przewoźnika na granicy
– Rozważamy powrót na blokadę – mówił wczoraj w czasie konferencji prasowej członek Komitetu Obrony Przewoźników i Pracodawców Transportu Rafał Mekler: – Dostaliśmy w sobotę w nocy sygnał, że jeden z polskich przewoźników został zatrzymany po stronie ukraińskiej. Mówimy tutaj o przejściu w Dołhobyczowie. Polski przewoźnik dowiedział się, że jego pojazd przebywał powyżej 20 dni, w związku z czym służby ukraińskie ten pojazd rekwirują. W tym momencie ten samochód stoi we Lwowie na parkingu strzeżonym. Jest zarekwirowany. Przewoźnik ma wyznaczoną sprawę w sądzie, na której prawdopodobnie zostanie zasądzona grzywna.
Obecny dziś w Dorohusku wiceminister infrastruktury Paweł Gancarz podkreśla, że zatrzymanie polskiej ciężarówki było jednym z wiodących tematów jego spotkania z wiceministrem infrastruktury Ukrainy Serhiejem Derkaczem: – Poprosiłem ministra Derkacza o wyjaśnienie w tej sprawie. Mogę w skrócie streścić, że był to jednorazowy incydent, błąd systemowy, czynnik ludzki. Tak ta kwestia została wytłumaczona przez pana ministra. Nie było tutaj żadnej złej woli z drugiej strony, po prostu takie sytuacje w tak napiętej atmosferze czasami się zdarzają. Tak pan minister Derkacz sprawę wytłumaczył.
CZYTAJ: Dorohusk: 600 ciężarówek czeka na wyjazd z kraju. Trwa protest rolników
Wiceminister Gancarz zapewnił, że polscy przewoźnicy mogą być na Ukrainie do 60 dni, z kolei wiceminister infrastruktury Ukrainy podkreślał, że stronie ukraińskiej zależy na współpracy: – Musimy zrobić wszystko, żeby przepustowość granicy była wysoka. Polska strona – zarówno przewoźnicy, jak i rolnicy – powinna zrozumieć, że dla strony ukraińskiej to jest nie tylko kwestia handlu, ale sprawa przetrwania kraju w sytuacji wojny, w której znalazła się Ukraina. Dlatego chcemy współpracować, żeby razem rozwiązywać te wszystkie problemy, które pojawiły się między nami.
CZYTAJ: Wszczęto śledztwo w sprawie wysypania zboża z ukraińskich ciężarówek
– W czasie wizyty na ukraińskiej stronie terminala granicznego pokazywaliśmy też stronie polskiej, jak w praktyce działa kolejka elektroniczna – dodał wiceminister Derkacz. – Samochody przekraczające polsko-ukraińską granicę są kontrolowane m.in. przez kamery, które rejestrują ich numery. To pozwoli sprawdzić dokładnie, które samochody wyjeżdżają z kraju i to eliminuje korupcję. Liczymy na to, że modernizacja e-kolejki sprawi, że kolejki na polsko-ukraińskich przejściach granicznych będą znacznie mniejsze.
Porozumienie o zawieszeniu protestu zawarte między polskimi przewoźnikami a ministrem infrastruktury Dariuszem Klimczakiem dotyczy m.in. wprowadzenia jednakowych zasad dla polskich i ukraińskich przewoźników w systemie e-kolejki oraz zawieszenia licencji dla firm, które powstały po wybuchu wojny na Ukrainie i przeprowadzenia ich kontroli.
Dziś w kolejce do terminala granicznego w Dorohusku stoi 600 ciężarówek, kolejka ma 15 kilometrów długości i sięga miejscowości Brzeźno. Polscy rolnicy blokują drogę dojazdową do terminala w miejscowości Okopy. W tym samym miejscu protestowali wcześniej przewoźnicy.
CZYTAJ: „Będziemy walczyć do skutku”. Protesty rolników na przejściach granicznych [ZDJĘCIA]
MaK/ opr. DySzcz
Fot. Magdalena Kowalska