Jak powiedział w jednym z wywiadów lider tria Green Day Billy Joe Armstrong, kiedy nagrywali kultowy już album „American Idiot”, mieli za sobą spory bagaż doświadczeń zdobytych przy realizacji poprzednich wydawnictw, a jednocześnie korciło ich, by spróbować czegoś nowego. „To było dobre posunięcie, bo nie zagubiliśmy klasycznego już brzmienia Green Day. I teraz zrobiliśmy to samo. Kiedy słucham piosenek z „Saviours” podświadomie słyszę fragmenty każdej naszej płyty, a jednak brzmi to bardzo świeżo. I oto chodziło!” Tyle Armstrong – i nie sposób się z nim nie zgodzić, bo oto otrzymaliśmy kolejną porcję niezłej energetycznej muzyki spod znaku Green Day.
AM