Udo Dirkschneider to w świecie heavy metalu postać kultowa. Wokalista obdarzony szorstkim, chrypliwym głosem najpierw był najbardziej rozpoznawalną postacią grupy Accept a potem stanął na czele własnego zespołu U.D.O. Historia niemieckiego wokalisty jest ciekawa i pełna niezapomnianych, metalowych szlagierów. Oto które dźwięki powinieneś znać obowiązkowo, zanim zajrzysz do Radia Lublin 24 marca.
„Touchdown” (U.D.O., z płyty „Touchdown”, 2023)
Zacznijmy od teraźniejszości. Dirkschneider ze swoim zespołem promują obecnie najnowszy album „Touchdown”. Jest to już osiemnasta (!) pozycja w dyskografii grupy i pierwsza nagrana z byłym basistą Accept, Peterem Baltesem, co zapewne dodaje sporego kolorytu całej sytuacji. Muzycznie to wyborne świadectwo tego, że choć człowiek się starzeje i wieczny nie jest, jego muzyka wprost przeciwnie. To wciąż jakościowy, mocarny heavy metal, z ostro ciosanymi riffami i szlachetnie kwadratowymi wokalami Udo, czyli dokładnie to, za co pokochaliśmy sympatycznego, metalowego grubaska.
„Holy” (U.D.O., z płyty „Holy”, 1999)
Dziś album „Holy” to już klasyk w dyskografii U.D.O. Numer tytułowy to hymn nad hymnami, spiżowa deklaracja nieśmiertelności heavy metalu i potęgi geniuszu Udo Dirkschneidera. Nie ufam nikomu, kogo nie rusza ten numer. Nie wierzę, że może istnieć na tym świecie osoba, która nie uśmiechnie się podczas pompatycznego intro czy nie zachwyci się wysoką chrypą Udo kiedy panowie wchodzą z całą mocą w przedrefrenowy mostek. „Biograficzny” refren oraz smakowite solo Acceptowego kolegi, Stefana Kaufmanna to wisienka na torcie tego kompaktowego, metalowego złota.
„Fast As A Shark” (Accept, z płyty „Restless And Wild”, 1982)
Trzeba było mieć grandes cojones, żeby w 1982 roku zacząć płytę ludową, niemiecką przyśpiewką „Ein Heller und ein Batzen”. Dlaczego? Pieśń ta w czasie II wojny światowej okryła się złą sławą: jej refren w postaci słów „Heidi, Heido, Heida” (zdrobnienie żeńskiego imienia) zaczął być kojarzony z nazistowskim okrzykiem „Heil”, zwłaszcza że żołnierze Wehrmachtu dość chętnie podśpiewywali sobie ów utwór przy różnych okazjach w formie „Heili, Heilo, Heila”… Na szczęście, w Acceptowej wersji owa z pozoru niewinna piosenka po około dwudziestu sekundach rozdzierana jest na strzępy przez wściekły wrzask Udo a chwilę potem na śmietnik historii wykopują ją szybkostrzelny riff Wolfa Hoffmanna i perkusyjna kanonada na dwie stopy Stefana Kaufmanna (tak, Kaufmann zanim stał się gitarowym wymiataczem, wymiatał na perkusji). Takie otwarcie płyty miało z jednej strony charakter szokowy, z drugiej zespół który właśnie zaczynał przecierać szlaki na rynki zagraniczne, jasno deklarował swój stosunek do niechlubnej historii własnego narodu, która nieco im w tamtych czasach ciążyła. Dziś „Fast As A Shark” to już flagowy numer Accept i nieodłączna część wspaniałej historii muzyków tworzących grupę w latach jej największej chwały.
„Princess Of A Dawn” (Accept, z płyty „Restless And Wild”, 1982)
Kolejny numer z „czwórki” Accept z 1982 roku. Tym razem mamy na tapecie dość pompatyczny kawałek, oparty na transowym, molowym riffie i kompletnie pogmatwanym, onirycznym tekście, którego sam śpiewający nie rozumie zapewne po dziś dzień (słowa pisała ówczesna żona Wolfa Hoffmanna). Jednak „Princess Of A Dawn” na zawsze zapisał się w pamięci fanów heavy metalu za sprawą dwóch innych wątków: rewelacyjnych gitarowych solówek-miniatur Hoffmanna, które na myśl przywodzą muzykę klasyczną (z której to gitarzysta niejednokrotnie „pożyczał” różnorakie pomysły) oraz dziwacznym zabiegiem na samym końcu płyty, gdzie utwór bez żadnego ostrzeżenia „urywa” się i tym samym kończy album. Dirkschneider tłumaczył ową sytuację tym, że z uwagi na niekonwencjonalność kawałka, chcieli go zakończyć w jakiś nieoczekiwany, nagły sposób. Po latach jednak wokalista uczciwie przyznał, że zabieg brzmi dziwacznie a sam pomysł ciężko uznać za udany.
„Shtil” (Aria, z płyty „Shtil”, 2002)
Dirkschneider od zawsze znany był ze swojego zamiłowania do kultury rosyjskiej. Największy upust swej fascynacji dał w 1986 roku, tytułując płytę Accept „Russian Roulette”. Od tamtej pory wielokrotnie wracał do tego tematu, a w 2000 roku jego wycieczka do Moskwy skończyła się niezwykle udaną kolaboracją z samymi carami heavy metalu, grupą Aria. Niemiecki wokalista zaśpiewał najnowszy hit grupy, „Shtil” (tytuł oznacza „Ciszę”) w niecodziennym duecie z Walerijem Kipiełowem. Współpraca odbiła się szerokim echem w Rosji, zwłaszcza że Dirkschneider, nie tylko za sprawą „Russian Roulette”, miał tam status wielkiej, zachodniej gwiazdy. „Shtil” to klimatyczna, rockowa ballada, a charakterny wokal Udo w zestawieniu ze szlachetnym głosem Kipiełowa tworzą ciekawy, wielobarwny dialog. Smaczku całej sprawie dodaje fakt, że były wokalista Accept zaśpiewał swoją partię w całości w języku rosyjskim. W tym miejscu warto odnotować, że wycieczka do Moskwy wywarła na Udo tak duży wpływ, że na płycie „Thunderball” (2004) pojawiła się muzyczna opowieść o jego wojażach w postaci podlanego akordeonowym motywem „Trainride In Russia”.
„Metal Heart” (Accept, z płyty „Metal Heart”, 1985)
Tak, wiem że numer jest zgrany i ograny aż do bólu i zapewne zaraz znajdzie się śmiałek, który powie że na krążku z tym utworem jest cała masa lepszych. Może i tak, ale uderzając się w pierś, uczciwie trzeba przyznać że tytułowy kawałek z ikonicznej płyty „Metal Heart” to po prostu heavy metalowy majstersztyk. Rzecz, która wystrzelona w kosmos i przechwycona przez obce formy życia, wyjaśniłaby w pełni kosmitom, co to, u licha, jest ten cały heavy metal. Monumentalny riff jest? Jest. Łomotliwa, „fabryczna” sekcja rytmiczna jest? Jeszcze jak! Chrypiący, dramatyczny wokal Udo? Obecny! Dokładamy jeszcze do tego ikoniczną solówkę mistrza Hoffmanna z cytatem z „Dla Elizy” Ludwiga van Beethovena i skandowany, wwiercający się w mózg refren a wszystko ubieramy w urokliwe, ejtisowe science-fiction snujące ponurą opowieść o robotycznej przyszłośći i ludziach o bezdusznych, maszynowych sercach. Nie mówcie tylko nikomu, że właśnie przeczytaliście perfekcyjny przepis na metalowy hit wszechczasów.
„Balls To The Wall” (Accept, z płyty „Balls To The Wall”, 1983)
Na koniec kolejny z monumentów Udo i Accept, absolutnie perfekcyjna definicja zagadnienia MACHO w metalu oraz prawidłowego używania skór i łańcuchów. Okuci w skórzane ubranka oraz zaopatrzeni w różne nieprzyzwoite zabawki muzycy, wiedzieli jak zagrać i co zaśpiewać, żeby każdy na planecie Ziemia kumał, że z piątką westfalczyków nie ma żartów. Muzycznie to po raz kolejny wykładnik brudnego, robotniczego heavy metalu, bez ozdobników i równie zbędnego lukrowania. Udo z kolegami dość dosadnie wykrzykują co Ci wbiją w ścianę jak Cię dorwą, a w niepokojącym zwolnieniu słychać, że niemiecki wokalista jest przygotowany na wszystko i traktuje sprawę bardzo serio. Jeśli w trzeciej minucie i pięćdziesiątej piątej sekundzie słuchania tego numeru nie przeszedł po Twoim karku nieprzyjemny dreszcz i nie zacząłeś się w panice oglądać za siebie, to znaczy że nie ma dla Ciebie już ratunku.
* * *
Udo Dirkschneider wystąpi ze swoim zespołem U.D.O. na scenie Studia im. Budki Suflera w niedzielę, 24 marca 2024 w ramach trasy promującej album „Touchdown”. Organizatorem tego wydarzenia jest agencja Steel Event, a bilety możecie kupić klikając w ten oto LINK