Miniona noc była najmroźniejsza od początku sezonu zimowego, a zgodnie z prognozami synoptyków ujemna temperatura utrzyma się do końca tygodnia. Takie okoliczności zachęcają do wchodzenia na zamarznięte zbiorniki wodne, jest to jednak skrajnie niebezpieczne i może skończyć się śmiercią. Tak było w przypadku 15-latka, pod którym załamał się lód w rejonie rzek Wisły i Bystrej w Bochotnicy.
CZYTAJ: Tragedia nad wodą. Nie żyje 15-latek, pod którym załamał się lód
15-latek jest pierwszą śmiertelną ofiarą wchodzenia na lód w tym sezonie zimowym w Lubelskiem. – Z ustaleń policjantów wynika, że nastolatek poszedł po południu łowić ryby w zbiorniku wodnym – mówi oficer prasowy puławskiej policji, Ewa Rejn-Kozak. – Gdy matka nie mogła skontaktować się z synem, zaniepokojona zaczęła go szukać oraz powiadomiła męża. 47-latek wraz z sąsiadem natychmiast udali się nad zbiornik wodny, gdzie chłopiec dotychczas chodził na ryby. Na lodzie pokrywającym zbiornik zauważyli plecak i wiaderko należące do 15-latka. Mężczyzna wszedł do wody, aby znaleźć syna. Z uwagi na niską temperaturę wody bardzo szybko doszło do wychłodzenia jego organizmu i jemu również zaczęło grozić niebezpieczeństwo. Pomocy udzielił mu sąsiad, który wyciągnął go z wody i przekazał go wezwanej na miejsce załodze karetki pogotowia. Strażacy, którzy przyjechali na miejsce, przeszukali zbiornik, w którym znaleźli ciało 15-latka. Podjęte czynności ratownicze nie przyniosły rezultatu. Lekarz stwierdził zgon chłopca.
– O krok od tragedii było w ubiegłym tygodniu w Parczewie, gdzie dwie 10-latki wbiegły na zamarznięty staw. Dzieci zostały ewakuowane przez policjantów – mówi podkomisarz Kamil Karbowniczek z Komendy Wojewódzkiej Policji w Lublinie. – Mundurowi, widząc znajdujące się na zamarzniętym lodzie dziewczynki pomogli im bezpiecznie z niego zejść. Dwie 10-latki zostały przekazane całe i zdrowe pod opiekę rodziców. Jak ustalili policjanci, dziewczynki wcześniej bawiły się na placu zabaw, zobaczyły kotka, który pobiegł na lód na staw i pobiegły za nim.
– Każde wejście na zamarznięty zbiornik wodny jest ryzykowane. Nawet przy bardzo dużym mrozie lód ulega ciągłym zmianom, również dobowym. Niestety na całym zbiorniku wodnym nie mam jednakowej grubości – podkreśla podkomisarz Kamil Karbowniczek.
CZYTAJ: Dziewczynki ewakuowane z zamarzniętego stawu
– Mimo ostatnich mrozów lód jest bardzo cienki – tłumaczy rzecznik prasowy Komendanta Miejskiego Państwowej Straży Pożarnej w Lublinie, starszy kapitan Andrzej Szacoń. – Ostatni weekend obfitował w intensywne opady śniegu, więc aura zrobiła się iście zimowa. Mamy niskie temperatury, zbiorniki oraz cieki wodne zamarzły, jednak należy pamiętać, że ten lód jest niebezpieczny. Unikajmy wchodzenia na lód, ponieważ o w miarę bezpiecznych warunkach możemy mówić, kiedy pokrywa lodowa ma około 10 cm. Jednakże nawet w takiej sytuacji są miejsca, gdzie lód może być słabszy, gdzie np. wędkarze zrobili przeręble, gdzie osoby, które morsują, mogły zrobić jakieś otwory wodne, dlatego unikajmy wchodzenia na lód, nawet kiedy są niskie temperatury.
– Jeżeli już doszło do załamania lodu i wpadnięcia do wody, to najważniejsze jest zachowanie spokoju. Dotyczy to zarówno poszkodowanego, jak i świadków zdarzenia – dodaje Andrzej Szacoń. – Wpadając do lodu jest nam zimno, trudno nam zareagować, ale przy zachowaniu spokoju nasze szanse wzrastają. Powinniśmy starać się jak najszybciej wydostać na powierzchnię lodu. Jeżeli uda nam się, to nie powinniśmy stawać na nogi, tylko powinniśmy się czołgać, turlać do brzegu. Jeśli jesteśmy świadkiem, to przede wszystkim najpierw zaalarmujmy służby ratunkowe i zadbajmy o swoje bezpieczeństwo. Jeśli czujemy, że nie jesteśmy w stanie pomóc tej osobie, nie wchodźmy na lód, bo możemy doprowadzić do takiej sytuacji, że ten lód załamie się również pod nami i ratownicy będą mieli jeszcze więcej pracy.
CZYTAJ: Noc w Lubelskiem najzimniejsza w całym kraju. Największy mróz był w Zamościu
– Temperatura wody jest obecnie nieznacznie wyższa od 0°C. To powoduje bardzo szybką hipotermię – tłumaczy ratownik medyczny w Dyspozytorni Medycznej w Lublinie, Marcin Dąbski. – Dla jednych jest to zbawienne, bo osoba, która tonie i dojdzie do hipotermii, ma bardzo duże szanse na przeżycie, o ile akcja ratunkowa i pomoc nadejdą szybko, bo przy zatrzymaniu krążenia i szybkim schłodzeniu naszego centralnego układu nerwowego zwanego mózgiem, szansa na odratowanie takiej osoby jest o wiele większa, o ile pomoc przyjdzie nas czas. Natomiast szybkie wychłodzenie organizmu prowadzi do skurczów mięśni, zaburzenia przepływu krwi przez układ krwionośny i szybciej prowadzi do zatrzymania krążenia niż tonięcie w wodzie o normalnej temperaturze.
– To właśnie z uwagi na bardzo szybką hipotermie takie osoby reanimujemy dłużej – dodaje Marcin Dąbski. – Na świecie były przypadki tego typu, że po utonięciu w zimnej wodzie, po załamaniu się kry, 16-letni chłopiec wydobyty z dna jeziora, po 45 minutach przebywania pod wodą, został uratowany i żyje bez uszczerbku na zdrowiu. Niemniej jednak są to przypadki odosobnione, ale się zdarzają.
CZYTAJ: Rozglądajmy się i nośmy odblaski. Policja ze szczególnym apelem do pieszych
W przypadku, gdy osoba wydobyta z wody jest przytomna, należy zadbać o jej jak najszybsze ogrzanie i zdjąć z niej mokre ubrania.
Dzwoniąc na numer 112 należy precyzyjnie wskazać miejsce zdarzenia, mówiąc, o który zalew czy staw chodzi. Warto też wskazać jak najszybciej można dojechać w dane miejsce.
MaK / opr. AKos
Fot. pexels.com