Psi terapeuci odwiedzają podopiecznych Hospicjum Dobrego Samarytanina w Lublinie. Wszystko po to, żeby nieść pacjentom radość i chwilę zapomnienia od bólu i cierpienia.
– Nie widziałam już dawno takich zwierzaków, więc się cieszę, że mogłam pogłaskać. Są bardzo przyjazne, kochane – mówi jedna z podopiecznych hospicjum.
CZYTAJ: Policja szuka sprawcy napadu na kantor. Znamy już jego wizerunek [ZDJĘCIA]
Psy wyczuwają ludzkie emocje
– Dino i Maggie to border collie, a Emma jest owczarkiem długowłosym – mówi Wioletta Rycaj-Lewandowska, dogoterapeuta i zoopsycholog. – Musi to być pies łagodny, który bardzo lubi kontakt z człowiekiem, lubi dotyk obcych osób. Musi to być pies przewidywalny i taki, który jest w bardzo silnym kontakcie ze swoim przewodnikiem. Zwykle jesteśmy tutaj co dwa tygodnie. Niestety, często będąc tutaj mam taką świadomość, że widzimy się z tymi ludźmi po raz ostatni, bo tak szybko odchodzą. Wydaje mi się, że psy też czują tutaj atmosferę przemijania. Także dobrze, że są trzy. Jak jeden chce odpocząć, można zrobić tak, że drugi wtedy podchodzi.
– Te psy nawet mogą wejść na łóżko i położyć się w nogach u podopiecznych, dać swoje ciepło – mówi Piotr Gruszecki, prezes Fundacji Centrum Niepełnosprawnych Przedsiębiorców. – To bardzo ciekawe zjawisko, bo psy bardzo wyczuwają ludzkie emocje. Dla przykładu mogę powiedzieć, że w warsztatach terapii zajęciowej są przeważnie ludzie z niepełnosprawnościami, ale chodzący. Kiedy psy wbiegają do warsztatu, jest ich wszędzie pełno i chcą się bawić. W hospicjum jest jednak takie odczucie tych psów, że muszą być spokojniejsze i stonowane.
– Powiem wam szczerze, że tęsknię za psami, ale już nie mogę sobie na nie pozwolić – mówią podopieczni hospicjum. – Lubię stworzenia, zwierzęta. Zwierzęcy świat jest zupełnie inny, prosty, uczuciowy, nie tak jak ludzki. Niezakłamany. Jak przyjeżdżałam skądś, to ten piesek się cieszył, skakał, lizał. Miałam trzy. Na każdym oknie siedział jeden. Miałem stróżów. Ratlerki to same zęby, a Hektor miał duszę wojownika. Jak tylko wyszedł, wszystkie psy uciekały.
CZYTAJ: Napadł na kantor. Teraz szuka go policja
Oderwać od codzienności
– My mówimy, że jakość życia naszego pacjenta mierzy się takim kryterium „dziś” – mówi Agnieszka Golec, pielęgniarka Hospicjum Dobrego Samarytanina w Lublinie. – I skoro dziś udało nam się na twarzach pacjentów wywołać uśmiech, choćby tę chwilę spotkania z psem, czy jakieś wspomnienia, że „miałam swojego psa, nazywał się Kajtuś, Burek czy Kubuś” i zaczyna się opowieść – można wtedy nawiązać relację. To sprawia, że chory chociaż na chwilę zapomina o doświadczeniu choroby, o swoim cierpieniu, a często o bólu. Mam tu na myśli ból psychiczny.
– Generalnie pracujemy na uczuciach, emocjach, na wywołaniu tego wszystkiego, co będzie dla tego człowieka najmilsze, najlepsze w takiej sytuacji, w jakiej się w danym momencie znajdują – mówi Wioletta Rycaj-Lewandowska. – Zawsze jak wchodzimy, i na zbolałej twarzy widzę radość, ta zbolała ręka, często obkuta wenflonami, wyciąga się do pogłaskania, albo do dania smaczka. To mi daje radość.
– Założenie było takie, żeby trochę od codzienności oderwać naszych pacjentów. I to się udaje – mówi Paweł Snopek z Hospicjum Dobrego Samarytanina
Można pomóc dawać uśmiech chorym w hospicjum poprzez przekazanie darowizny na rzecz Fundacji Centrum Niepełnosprawnych Przedsiębiorców.
CZYTAJ: Lech Sprawka pożegnał się z urzędem wojewody [FILM i ZDJĘCIA]
LilKa/ opr. DySzcz
Fot. archiwum