W Krynicach w powiecie tomaszowskim nad zalewem trwają prace adaptacyjne starych pieców cegielnianych. Powstaną w nich groty dla gacków, nocków i mopków – nietoperzy zimujących w naszym regionie i objętych ścisłą ochroną.
– Zrobimy ścianę czołową, drzwi, wykonamy niewielkie wloty, żeby żaden drapieżnik nie przeszedł, i nietoperze tu przezimują – mówi Krzysztof Monastyrski z Zamojskiego Towarzystwa Przyrodniczego i Lubelskiego Towarzystwa Ornitologicznego. – Na wiosnę się przebudzają i odlatują. Nietoperze jednak nie zimują całą zimę, mniej więcej co dwa tygodnie się budzą. W zależności od tego, jaka jest temperatura na dworze i jaką mają wiedzę, potrafią w tych paru godzinach wybudzenia wyjść z tej piwnicy, polecieć do innej cieplejszej albo zimniejszej, bądź też zostać w tej samej piwniczce. Ważne jest na zimę dla nietoperzy, żeby miały stabilne miejsce, żeby nikt specjalnie nie wchodził, nie wychodził i nie hałasował, bo też je to wybudza, żeby mogły w spokoju przetrwać do wiosny.
Jak zaczęło się pomaganie nietoperzom?
– To historia sprzed dwudziestu lat, kiedy to licząc zimową porą ptaki odkryłem dziwne piwnice – opowiada Krzysztof Monastyrski. – Następnego tygodnia pojechaliśmy liczyć w bunkrach nietoperze na Roztoczu Południowym między Lubyczą a Horyńcem. Pomyślałem sobie, że trzeba zobaczyć te piwniczki. Przychodzę i okazuje się, że są tutaj jakieś ogromne komory. Sprawdziłem to akurat w styczniu, kiedy na dworze było co najmniej minus dziesięć stopni i otwarta przestrzeń. Zaglądam dokładniej, szukam i okazuje się, że siedzą tu piękne cztery mopeczki w kanałach wentylacyjnych u góry, prawdopodobnie zmarznięte. Myślę sobie, że to niesamowite. Napisałem pismo z Towarzystwa, czy gmina nie mogłaby pomóc. Okazało się, że nie były rozstrzygnięte prawa własnościowe tutaj. Odczekałem swoje, aż w końcu udało się odnaleźć właściciela. Jest nim pani Krystyna, która zgodziła się na prace.
– To była działka moich rodziców – mówi pani Krystyna, właścicielka. – Tata był kowalem, ale że było tutaj dużo gliny, znajomi namówili go na otwarcie cegielni. Były tu dwie komory pieca, w którym wypalało się cegłę. Tam jest jeszcze wyrobisko, z którego brali glinę.
Uczniom nie jest obojętny los nietoperzy
– Okazało, że jest tu kupa gliny i pomyślałem, że rękami tego nie wykopię przez całą zimę – mówi Krzysztof Monastyrski. – Gmina zgodziła się pomóc, skoro temat własnościowy został załatwiony. Przysłali koparkę, a reszta już zależała od nas. Przyszedłem do szkoły, w której akurat robiłem edukację o nietoperzach. Dzieci wiedzą, o co tu chodzi oraz jakie to ważne i szkoła także pomogła.
– Pan wyznaczył nam działania. Będziemy donosić cegły, przyniesiemy wodę, która przyda się do zrobienia murku – mówi wicedyrektor Szkoły Podstawowej w Krynicach, Aneta Stanisławek. – Cieszymy się, że są tacy ludzie jak pan Krzysztof, którzy zarażają nas swoim entuzjazmem. Uczestniczymy w tej akcji i dzięki temu możemy odczarować trochę wizerunek nietoperzy jako zwierząt nielubianych na bardziej pozytywny i przyjazny. Ludzie zauważą, że nietoperze są też potrzebne w naszym środowisku.
CZYTAJ: Tajemnicze kamienie z Lubelszczyzny. Słyszałeś o nich? [MAPY, ZDJĘCIA]
– Ludzie boją się, ponieważ nietoperze mają dziwne skrzydła i uszy – mówi Jagoda, uczennica. – Niektórzy wierzą, że wplątują się we włosy, ale to nieprawda.
– Badania w wielu regionach Polski pokazują, że najczęściej w naszym kraju pozostają mopki, gacki i nocki – wyjaśnia pan Krzysztof. – Pozostałe, te najmniejsze – karliki i największe – borowce, odlatują na południe Europy. Później kiedy wracają na sezon letni, jest im obojętne, czy lecą w okolice Lublina, Warszawy czy Szczecina. Po prostu lecą 500 km tam, gdzie las im się spodoba albo gdzie jest miasteczko ze szczelinami i zasiedlają te tereny, w których mogą zamieszkać. Te, które zimują w naszym regionie, nie tylko na Lubelszczyźnie, mają później lęgi w pobliżu, w zasadzie w tej samej gminie.
Nietoperze są bardzo pożyteczne – pomagają zwalczać owady
– Pomagam rozrabiać cement. Chcę pomóc w tym, żeby było więcej nietoperzy. Bez nietoperzy jest więcej owadów, które często przeszkadzają ludziom, np. komarów, przez które ciężko gdziekolwiek wyjść. Owady przeszkadzają także w rolnictwie – opowiadają uczestnicy akcji. – Jeżeli gminy zadbają o przechowalnie dla nietoperzy, to jest dla nich jak majątek za darmo, bo nie trzeba później wykonywać żadnych niepotrzebnych oprysków. Wystarczy ten zasób przyrodniczy zaprosić do siebie, przypilnować i utrzymywać.
– Jestem zadowolona, że coś się zrobi w tych starych piecach – mówi pani Krystyna, właścicielka terenu. – Nie było pomysłu na ich wykorzystanie. Tata już dawno zmarł. Nie było potrzeby, żeby to burzyć. Moim zdaniem dobrze, że są tu nietoperze, szkoda mi ich, bo jest ich coraz mniej. Trzeba je teraz jak najlepiej zabezpieczyć, żeby nie zginęły.
– Dla nas jest to żywa lekcja przyrody – mówi Tomasz Kawalec, uczeń. – Możemy czegoś się nauczyć i jednocześnie pomóc.
CZYTAJ: Łysa Góra jest też w Lubelskiem [ZDJĘCIA]
– Nietoperze żyją nawet do 40 lat i przez ten okres mogą mieć co roku jedno lub dwa młode. Nie jest to duża populacja w stosunku do np. myszy, które mają 3-4 mioty po 10-12 młodych – wyjaśnia Krzysztof Monastyrski. – Każda utrata osobnika nietoperza jest stratą na parę ładnych lat dla otoczenia. Dlatego istotne jest, żeby każdego przechować, dać mu dobre lęgi i nie przeszkadzać w życiu.
Prace przyrodnika wspomagają uczniowie klas piątej i siódmej Szkoły Podstawowej w Krynicach, wkrótce dołączy młodzież z Liceum Ogólnokształcącego w Łaszczowie. W sobotę może pomóc każdy. Szczegóły na profilu facebookowym Zamojskiego Towarzystwa Przyrodniczego.
AP / opr. LisA
Fot. Agnieszka Piela, pixabay.com