Obelisk upamiętniający Stanisława Witeszczaka – legionistę, nauczyciela zamojskiej „Mickiewiczówki”, oficera zamordowanego w Katyniu, odsłonięto w czwartek (23.11) w Zamościu. Zajęło się tym stowarzyszenie „Aktywni razem” z Zamościa, które szukało osób mało znanych, a zasłużonych dla miasta.
Postać wydobyta z mroków zapomnienia
– Postać Witeszczaka z mroków zapomnienia wydobył dla nas nauczyciel Marek Kołcon – mówi wiceprezes stowarzyszenia, Ewa Łyp. – Pan Witeszczak nie był w ogóle tutaj znany. Zwróciłam się do Wojskowego Biura Historycznego do archiwum w Warszawie. To wszystko trwało. potem zapisywałyśmy się do archiwum w Zamościu, ale udało się skompletować materiał. W międzyczasie odnalazłyśmy panią Aleksandrę Witeszczak, prawnuczkę. Dotarłyśmy do innych członków rodziny i dzisiaj jest z nami wnuczka pana Witeszczaka.
– Uroczystość była dla mnie wzruszająca – mówi Jolanta Wacyk, wnuczka Stanisława Witeszczaka. – Ogarnęło mnie zniewalające uczucie wzruszenia. Słuchając śpiewających dzieci, przesuwały mi się przed oczami obrazy z opowiadań babci o jego ostatnich chwilach. Podobno gdy więźniowie byli pakowani do transportu do Katynia, jakiś sowiecki żołnierz podszedł do dziadka i powiedział mu coś, co mogłoby go uratować, ale dziadek spodziewał się, że jako oficer będzie potraktowany tak jak należało. Dla mnie ta uroczystość jest ogromnie wzruszająca, bo przywołała pamięć o moim dziadku, tak jakbym go znała.
Wzór dla młodych
– Stanisław Witeszczak jako kilkunastoletni chłopiec wyruszył ze Lwowa do Krakowa. Został legionistą, był ranny w bitwie pod Tarnowem, W roku 1918 powrócił w okolice Lwowa, bo chciał skończyć gimnazjum, które przerwał ze względu na działania wojenne. Tam zastała go inwazja ukraińska i musiał się ukrywać, do czasu kiedy te tereny zostały wyzwolone przez Wojsko Polskie. Mógł wtedy zdać egzamin gimnazjalny, rozpocząć pracę, bo miał już na utrzymaniu żonę i dziecko – dodaje Ewa Łyp.
– Stanisław Witeszczak był nauczycielem, który w niewiadomych okolicznościach dostał się do niewoli i zginął w Katyniu – mówi Kacper, uczeń. – To ciekawa postać, która może być wzorem dla młodych.
– Jednocześnie pracował jako kierownik szkoły i nauczyciel matematyki. Skończył Państwowe Seminarium Nauczycielskie w Warszawie, następnie uzyskał dyplom Wyższego Państwowego Seminarium Nauczycielskiego. Był bardzo dobrym organizatorem i oświatowcem nie tylko z zawodu, ale także z powołania. W Tyszowcach założył szkołę niedzielną dla osób nieumiejących czytać i pisać. Pracował również w szkołach zawodowych, był członkiem komisji egzaminacyjnych. Przez kilka miesięcy był zatrudniony w lubelskim kuratorium. Pracował także społecznie. Pod koniec sierpnia 1939 roku został powołany do służby czynnej – opowiada Ewa Łyp.
Ważne dla wszystkich pokoleń
– W latach 50. były programy nadawane przez Czerwony Krzyż. Były odczytywane nazwiska tych, którzy ocaleli, wracali i szukali rodzin. Pamiętam jak z babcią siedziałyśmy przy radiu i babcia codziennie miała nadzieję, że usłyszy nazwisko swojego męża – dodaje Jolanta Wacyk.
– Upamiętnienie takich osób jest bardzo ważne dla wszystkich pokoleń – mówi Piotr Orzechowski, zastępca prezydenta Zamościa. – To był wzór do naśladowania. Pokazał, że warto się zachowywać w sposób szlachetny, uczciwy. Przede wszystkim warto ciężko pracować.
– Babcia wiedziała, że został zesłany do Katynia. Potwierdzenie przyszło dopiero lata później. W Wiedniu otwarto wystawę katyńską. Moja mama i jej siostra, a moja ciocia, pojechały tam. Znalazły tam pamiątki po dziadku. Mam przy sobie listę katyńską, był też list dziadka do babci – dodaje wnuczka Stanisława Witeszczaka.
List dotarł za późno
– Zginął w kwietniu 1940 roku w Katyniu, a jeszcze w lutym wysłał list do rodziny, z którego wynikało, że wierzy, że wróci. Pisał, aby rodzina, która nie miała z czego się utrzymać, sprzedała jego rzeczy, skrzypce, książki, bo on to wszystko odrobi, odpracuje i będą to znowu mogli kupić. Niestety, gdy list dotarł, a dotarł w kwietniu, to pan Stanisław już prawdopodobnie nie żył – wyjaśnia Ewa Łyp.
Obelisk znajduje się przy ul. Partyzantów na terenie Centrum Kształcenia Zawodowego i Ustawicznego w Zamościu.
AP / opr. AKos
Fot. AP