Trwa protest polskich przewoźników na przejęciach granicznych w Dorohusku, Hrebennem oraz Korczowej – którzy blokują dojazd ciężarówek do terminali odpraw. Na krajowej drodze nr 12 kolejka TIR-ów zaczyna się w okolicach miejscowości Stołpie i ma około 30 kilometrów długości.
– Czekamy już dwa dni, kolejka praktycznie się nie rusza – mówią ukraińscy kierowcy. – Woda się kończy, paliwo też na wyczerpaniu. Nie wiem co będzie dalej. W środę miałem być z ładunkiem, ale jak ja mam go dostarczyć? Nie ma tu żadnych warunków, toaleta jest jedna na dwa kilometry. Wody nie ma, produktów też nikt nie przywozi. Zazwyczaj granicę przechodzę w dobę, dwie, maksymalnie trzy. Teraz w dwie doby przejechaliśmy kilometr może półtora.
CZYTAJ: Protest przewoźników. W Hrebennem na odprawę trzeba czekać blisko tydzień
– Nie zrozumiałe jest to dla mnie, ze to odbywa się w taki sposób, przecież Unia Europejska to cywilizowana organizacja. Po co blokować drogę jeśli są inne metody rozwiązania konfliktów. Nie rozumiem tego – mówią inni kierowcy. – Czemu to my mamy cierpieć? Takie rzeczy powinny być rozwiązywane na wyższym szczeblu, a nie przy użyciu kierowców.
Wcześniej wojewoda lubelski podkreślił, że rozmowy z protestującymi trwają cały czas. Jak mówił najprawdopodobniej po niedzieli (13.11) dojdzie do spotkania ze stroną ukraińską.
CZYTAJ: Wojewoda lubelski: cały czas trwają rozmowy z protestującymi przewoźnikami
Protestujący przewoźnicy postulują między innymi o wprowadzenie zakazu rejestrowania w Polsce firm transportowych z zagranicznym kapitałem, czy sprawdzenia pochodzenia kapitału w firmach, które zarejestrowały się w Polsce po wybuchu wojny na Ukrainie. Jest też postulat dotyczący likwidacji tzw. elektronicznej kolejki po stronie ukraińskiej.
InYa / opr. AKos
Fot. Piotr Michalski