Od weekendu długie kolejki TIR-ów oczekujących na wyjazd z Polski na Białoruś utrzymują się przed przejściem granicznym w Koroszczynie. Obecnie kolejka stojących na poboczu dróg krajowych nr 2 i 68 ciężarówek wynosi ok. 40 kilometrów. Jakie są powody takiej sytuacji sprawdzała to Małgorzata Tymicka.
Kierowcy Siergiej i Paweł jadą na Białoruś. W kolejce czekają już blisko 3 doby. – Najważniejsze, żeby w samochodzie było ciepło. Czekamy w bardzo złych warunkach. Droga jest bardzo ruchliwa, przez ten hałas nie można spać, jest niebezpiecznie. Ratują nas kamizelki, które musimy zakładać, żeby wyjść na drogę i zobaczyć, jak wygląda sytuacja – mówią kierowcy. – Przed Nowym Rokiem zawsze jest taka kolejka. Mnóstwo osób jedzie do domu. Nie ma toalet. Jak kolejka ma 40 kilometrów, to z toaletą jest problem.
CZYTAJ: Czekają prawie tydzień, żeby wyjechać z Polski. Kolejki w Dorohusku i Hrebennem
– Związku z końcem roku spodziewamy się zwiększonego ruchu towarowego na przejściach granicznych – mówi nadkom. Marzena Siemieniuk z Izby Administracji Skarbowej w Lublinie – Koniec roku to tradycyjnie czas finalizowania dostaw, zamykania przez przedsiębiorców rocznych kontraktów, więc ruch towarowy na granicy jest zdecydowanie większy. Taka sytuacja powtarza się każdego roku. Z reguły pod koniec listopad obserwujemy wzrost ruchu towarowego i utrzymuje się to do świąt. Należy też pamiętać, że od wielu miesięcy przejście graniczne Kukuryki-Kozłowicze jest jedynym czynnym przejściem dla ruchu towarowego na całym odcinku granicy z Białorusią. Zamknięte są Bobrowniki i Kuźnica. To również ma wpływ na powstawanie spiętrzeń i tworzenie się kolejek.
Zdaniem niektórych przewoźników jedną z przyczyn zwiększania się kolejki na granicy w Koroszczynie może być sytuacja w Finlandii. Rząd w Helsinkach zdecydował z powodu napływu imigrantów o zamknięciu 4 z 5 działających przejść granicznych z Rosją. – Została zamknięta granica fińska, gdzie gros transportu jechało tamtędy do Rosji – mówi Marcin Potapczuk, właściciel firmy transportowej z Białej Podlaskiej. – W tej chwili cały ten transport skupił się w Koroszczynie. Jako przedstawiciel środowiska apelowałbym, aby jak najszybciej otworzyć któreś z dodatkowych przejść, aby odciążyć ten ruch w Koroszczynie. Kolejki są spowodowane po pierwsze wprowadzeniem pierwszego pakietu sankcji. To jest 12 pakiet sankcji, który nakłada obowiązek skrupulatniejszego sprawdzania wszelkich kontraktów, dokumentów. Kolejną rzeczą jest to, że w kolejce stoją auta litewskie, łotewskie, serbskie. Naszych ciężarówek jest tam niewiele, ponieważ zostaliśmy wykluczeni z rynku wschodniego.
CZYTAJ: Kilkudniowe oczekiwanie na wschodniej granicy
Pana ciężarówki też jeżdżą na Białoruś? – Nasze ciężarówki mogą dojechać do TLC, czyli do urzędu, do składu celnego, gdzie towar zostaje przeładowywany na ciężarówki białoruskie i dalej dowożony jest do odbiorcy. Generuje to olbrzymie koszty dla nas, w postaci około 400-500 euro za przeładunek jednej ciężarówki, gdzie tych kosztów nie ponoszą przewoźnicy z Litwy, Estonii, Węgier, ponieważ te naczepy mogą jechać dalej w głąb Białorusi, Rosji czy w tranzycie do Kazachstanu.
– Jeśli chodzi o same odprawy, to transporty dojeżdżające do terminala w Koroszczynie odprawiane są przez funkcjonariuszy Służby Celno-Skarbowej bez zbędnej zwłoki. Musimy zachować wszelkie wymogi w kontroli granicznej i sprawdzać, czy nie są łamane sankcje nałożone na Rosję i Białoruś. Samo przejście pracuje na pełnych obrotach. W weekend tylko na kierunku wywozowym z Polski odprawiono w Koroszczynie 1770 ciężarówek. W ciągu zmiany nocnej wyjechało ich z Polski prawie 450, więc to tempo odpraw jest dobre – dopowiada nadkom. Marzena Siemieniuk.
Według informacji służb celno-skarbowych średni czas oczekiwania na wyjazd z Polski na Białoruś wynosi ponad 20 godzin.
Kolejki TIR-ów są patrolowane przez policję, która dba o zapewnienie bezpieczeństwa i drożności drogi krajowej nr 2 i 68.
MaT / opr. AKos
Fot. archiwum RL