W wieku 101 lat zmarła Wanda Półtawska. Była lekarzem, wykładowcą i popularyzatorką nauczania Jana Pawła II o świętości małżeństwa i rodziny, a także konsultorem Papieskiej Rady ds. Rodziny i członkinią honorową Papieskiej Akademii Życia.
W Lublinie – mieście, w którym się urodziła i spędziła młodość – w samo południe flaga miasta na budynku Ratusza została opuszczona do połowy masztu, a po hejnale zabrzmiała melodia „Cisza”.
CZYTAJ: Zmarł Stanisław Fornal, były dziennikarz Radia Lublin
– Wczoraj (24.10) o 22:30 zmarła pani Wanda Półtawska, doktor psychiatrii, honorowy obywatel miasta Lublin, doktor honorowy Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego Jana Pawła II – mówi ojciec profesor Andrzej Derdziuk, który był promotorem doktoratu honoris causa Wandy Półtawskiej. – Urodziła się w Lublinie w 1921 roku. Jako młoda harcerka uczyła się w szkole Sióstr Urszulanek. Jako młoda emisariuszka, w czasie wojny roznosiła biuletyny AK. Została aresztowana 17 lutego 1941 roku. Po okrutnym, bestialskim przesłuchiwaniu skazano ją razem z kilkuset innymi dziewczętami z Lublina na śmierć. W czerwcu wywieziono je do Ravensbrück. W obozie tym spędziła kilka lat.
– Pani profesor Półtawska była mi osobą bardzo, bardzo bliską – opowiada zastępca dyrektora Muzeum Narodowego w Lublinie, Barbara Oratowska. – Odeszła od nas postać wielka: Dama Orderu Orła Białego, przyjaciółka Muzeum Martyrologii „Pod Zegarem” – oddział Muzeum Narodowego w Lublinie. I może to za dużo powiedziane, że to moja przyjaciółka, ale to osoba, która była dla mnie bardzo ważna. Łączyło nas dużo wspólnych tematów. Jesteśmy dorosłymi ludźmi, wiemy, że ten czas odejścia kiedyś nadejdzie, ale w związku z tym, że pani profesor cały czas była, to jest takie zaskoczenie dla nas wszystkich, dla mnie. Ona wracała do Lublina, bo to dla niej było ważne miasto, zresztą za jej zasługi została Honorową Obywatelką Lublina. Ona się tutaj urodziła i jej młodość była związana z tym miejscem.
– Odeszła od nas donatorka Muzeum Martyrologii „Pod Zegarem” – mówi kierownik Muzeum Martyrologii „Pod Zegarem”, Łukasz Krzysiak. – Przekazała nam pamiątki związane z okresem przedwojennym, pobytem w areszcie gestapo „Pod zegarem”, w więzieniu na Zamku, ale najcenniejsze były, można powiedzieć, białe kruki dotyczące historii, jak i pobytu w obozie w Ravensbrück, a w szczególności listy pisane sympatycznym atramentem, czyli moczem ludzkim. Wanda Półtawska była jedną z inicjatorek – wraz z Krysią Czyż-Wilgat – pisania tychże listów z obozu. W naszych zbiorach te listy są upublicznione i są chlubą naszej kolekcji ravensbrückiej.
– Żegnamy dziś wyjątkową lubliniankę. Nie tylko honorową obywatelkę naszego miasta, ale lubliniankę z krwi i kości – podkreśla zastępca prezydenta Lublina Mariusz Banach. – Przekonaliśmy się o tym wielokrotnie. Wspominamy z panem prezydentem Krzysztofem Żukiem takie wydarzenie, kiedy w Krakowie prosiliśmy ją o to, żeby pamiętała o Lublinie. Wanda Półtawska, jak to ona, odpowiedziała: „Chłopcy, przecież ja jestem z Lubina. W Krakowie tylko mieszkam”. I dlatego my przyznajemy się do tego wyjątkowego życiorysu z absolutnym przekonaniem, że to życiorys, z którego wszyscy mieszkańcy Lublina mogą być dumni.
– Z ogromnym sentymentem wracała do Lublina – zaznacza o. prof. Andrzej Derdziuk – Jak napisała, ona tutaj do 17. roku życia nie spotkała żadnego złego człowieka. Tutaj była zachwycona postawą swojego ojca. Pani Wanda zawarła sakramentalny związek tu, w Lublinie, w kościele Świętego Ducha. Błogosławił im ks. Tadeusz Fedorowicz. Tutaj wracała. Kiedy była w tej podróży sentymentalnej, prosiła, żebym ją zaprowadził do kościoła Świętego Ducha i po siedemdziesięciu kilku latach mówiła: „Wiesz, tutaj na tym stopniu to się potknęłam”. To miasto było głęboko wpisane w jej serce. Z radością przyjęła zarówno tytuł Honorowego Obywatela Miasta Lublin, jak i też bardzo cieszyła się, że KUL nadał jej tytuł Doktora Honoris Causa.
– Była przepiękną mamą czwórki córek, żoną pana profesora Andrzeja Półtawskiego – mówi profesor Dorota Kornas-Biela. – Nie tylko taką wierną, dyskretną przyjaciółką Jana Pawła II, bo na to często zwracano uwagę. Ale przede wszystkim była bardzo pięknym człowiekiem. Znałam osobiście bardzo blisko panią profesor i mogę powiedzieć, że naprawdę była dla nas wzorem kobiecości i świętości.
– Na swoim Facebooku napisałem krótkie zdanie „Santo subito”, bo tak sobie wyobrażam życie osoby świętej – mówi Mariusz Banach. – Wanda Półtawska, oprócz tego, że głosiła bardzo konkretną i rzeczową naukę, była jej przez całe życie wierna. Zapłaciła za to ogromną cenę. Oczywiście doskonale znamy jej historię i historię jej koleżanek z obozu Ravensbrück. Ale całe jej życie było trudne. Przez całe życie odzywały się u niej ślady eksperymentów medycznych, którym była poddawana w Ravensbrück. Dziś kłaniamy się przed jej życiorysem. Jesteśmy z niego dumni i chcielibyśmy, żeby mieszkańcy Lublina również odnaleźli w sobie dumę z tego, że między nami żyła taka osoba. Osoba, która nauczanie Jana Pawła II nie tylko doskonale rozumiała, ale też starała się nim żyć i głosiła je wszędzie, gdzie to możliwe.
– Bardzo ceniła sobie Katolicki Uniwersytet Lubelski – wskazuje prof. Dorota Kornas-Biela. – Ceniła sobie Instytut Jana Pawła II i to, że tutaj, na KUL-u pielęgnujemy myśl i nauczanie Jana Pawła II. Pani profesor Półtawska była niezmordowana w podkreślaniu tego, jak ważna jest genealogia divina, czyli boże pochodzenie człowieka. Była oczywiście niezmordowaną obrończynią życia. Ale to, co było dla niej charakterystyczne, to to, że bezkompromisowo walczyła z aborcją, natomiast nie walczyła z człowiekiem. Zawsze pochylała się nad każdą kobietą, która doświadczyła aborcji. Pomagała jej jako psychiatra, jako psychoterapeuta. Nigdy nie używała słów, które mogłyby ją w jakiś sposób potępić. Natomiast wskazywała na drogi wyjścia, na drogi pojednania z sobą, z innymi. Myślę, że była też wzorem dla obrońców życia – jak bronić życia, ale też bronić godności każdego człowieka, nawet tego, który dopuścił się aborcji.
– Była przede wszystkim osobą bardzo odważną – mówi o. prof. Andrzej Derdziuk. – Miała w sobie ogromną siłę i odporność. To wynikało z jej zakorzenienia w Panu Bogu, ale też z poczucia własnej godności jako kobiety, Polki, lekarki. Jednocześnie nazywana była kiedyś Ostrogadką Dobrotliwą, dlatego że nie owijała w bawełnę. Czasami, kiedy widziałem, że bardzo ciężko było jej iść, chciałem jej pomóc, podając rękę, wtedy odpowiadała: „Dam sobie radę”. Gdy pytałem, jak się czuje, to mówiła „Co ci do tego?”. Była osobą bezkompromisową, bardzo życzliwą, otwartą na drugiego człowieka, dyskretną w kwestii swojego życia i nielubiącą mówienia o niej zbyt dużo.
– Wspominam Wandę Półtawską z wielkim wzruszeniem i wielką wdzięcznością – mówi prof. Urszula Dudziak z Katedry Nauk o Rodzinie KUL. – To była wspaniała postać. To osoba, która jest godna naśladowania. Jest wzorem lekarza, kobiety, matki. Jej zaangażowanie, patriotyzm, miłość do osoby i ogromna wiedza to jest coś zachwycającego. Jest to bardzo cenne, że Wanda Półtawska jest pamiętana w Lublinie, dlatego że przeżyła tutaj całą młodość.
CZYTAJ: Zmarła Wanda Półtawska
Wanda Półtawska urodziła się w Lublinie w 1921 roku. Jest autorką m.in. około czterystu publikacji z zakresu psychiatrii, ochrony życia nienarodzonych, chorych i starszych, obrony małżeństwa i rodziny. W 1981 r. otrzymała medal „Pro Ecclesia et Pontifice”.
W czasie niemieckiej okupacji przystąpiła do konspiracji jako łączniczka. W lutym 1941 r. została aresztowana przez gestapo i osadzona w więzieniu na Zamku Lubelskim. Następnie trafiła do obozu koncentracyjnego Ravensbrück. W obozie trafiła do pierwszej grupy ravensbrückich kobiet i dziewcząt poddawanych eksperymentom medycznym.
Wanda Półtawska zorganizowała Instytut Teologii Rodziny przy Papieskim Wydziale Teologicznym w Krakowie i kierowała nim przez 33 lata. Była odznaczona między innymi Orderem Orła Białego, Krzyżem Komandorskim z Gwiazdą Orderu Odrodzenia Polski oraz medalem „Zasłużony dla Miasta Lublin”.
Honorowe Obywatelstwo Wandzie Półtawskiej zostało nadane Uchwałą Rady Miasta Lublin z dnia 15 października 2009 roku.
W 2020 roku prof. Wanda Półtawska odwiedziła Lublin. W obecnym Muzeum Martyrologii „Pod Zegarem”, czyli w dawnej siedzibie gestapo opowiadała o tym, co wydarzyło się w czasie II wojny światowej.
Zmarła w nocy w swoim domu w Krakowie.
MaK / opr. AKos
Fot. Iwona Burdzanowska/ archiwum RL