W Wojewódzkim Pogotowiu Ratunkowym w Lublinie odbyły się szkolenia z pomocy dużej liczbie poszkodowanych. Udział wzięły wojsko, ratownicy medyczni, a także grupy poszukiwaczo-ratownicze. Scenariusz szkoleń zakłada ostrzał artyleryjski budynku mieszkalnego.
– Zdarzenia, niekoniecznie militarne, mogą mieć miejsce na terenie naszego województwa – mówi główny koordynator medyczny Wojewódzkiego Pogotowia Ratunkowego w Lublinie Jakub Stańczyk. – W całych ćwiczeniach udział bierze ponad 120 osób, w tym 60 pozorantów. Mają oni pozorowane rany, obrażenia, których doznali w wyniku tych zdarzeń. Ich stan zdrowia będzie się dynamicznie zmieniał. Nasi ratownicy – w porozumieniu z jednostkami wspomagającymi – będą „wyłapywać” stany zagrożenia życia i „przerywać umieranie”.
– Nie mamy często do czynienia z tego typu zdarzeniami, dlatego te szkolenia odgrywają kluczową rolę – mówi dyspozytor medyczny Damian Kiecak. – Naszym zadaniem jako dyspozytora głównego jest jak najszybsze ogarnięcie chaosu komunikacyjnego, żebyśmy mogli wyznaczyć w miejscu zdarzenia osobę odpowiedzialną za kierowanie akcją medyczną, wyznaczyć osoby, które będą przeprowadzały segregację medyczną, tzw. triaż.
CZYTAJ: „Nie ma miejsca na niepewność”. Ratownicy medyczni obchodzą swoje święto
Piątkowe szkolenia z zakresu pomocy dużej liczbie osób poszkodowanych to pierwsza tego typu inicjatywa przygotowana przez Wojewódzkie Pogotowie Ratunkowe w Lublinie.
InYa / opr. WM
Fot. Inna Yasnitska