To będzie historyczny wieczór dla lubelskiego basketu. Koszykarki Polskiego Cukru AZS-u UMCS-u Lublin rozegrają swój pierwszy mecz w najbardziej prestiżowych rozgrywkach Starego Kontynentu – Eurolidze. Rywalem mistrzyń Polski będzie włoska Beretta Famila Schio.
CZYTAJ: Euroliga koszykarek: AZS UMCS debiutuje w elicie
Tak jak dla każdego chłopca trenującego piłkę nożną marzeniem jest występ w Lidze Mistrzów, tak dziewczynki uprawiające koszykówkę śnią o grze w Eurolidze. Te marzenia teraz materializują się dla koszykarek Polskiego Cukru AZS-u UMCS-u Lublin.
– Euroliga jest dla mnie bardzo dużym wyzwaniem. Chcę zebrać jak najwięcej doświadczenia i cieszyć się z możliwości dostawania minut na parkiecie – mówi niespełna 18-letnia Dominika Ullmann, która była bohaterką wygranego przez lubelską drużynę sobotniego spotkania o Superpuchar Polski.
Trzeba mieć jednak świadomość, że w żadnym z czternastu grupowych spotkań mistrzynie Polski nie będą faworytkami.
– Wiemy, że jest to najlepsza liga Europy – mówi prezes klubu Rafał Walczyk. – Wiemy, że są zespoły o wiele lepsze od nas. I to trzeba sobie już dziś powiedzieć. Ale jestem przekonany, że w żadnym meczu tanio skóry nie sprzedamy i pokażemy, że Lublin to miejsce, gdzie sport jest bardzo ważny, a nasze zespoły zawsze pokazywały, że walczą o jak najwyższe cele.
CZYTAJ: Koszykówka: AZS UMCS po zdobyciu Superpucharu Polski
– Chcemy się pokazać z jak najlepszej strony. Chcemy pokazać dobrą koszykówkę na poziomie europejskim. Nie ma ukrywać tego, że na pewno nie jesteśmy faworytem. Nie jesteśmy też zespołem, który ma realną szansą o awans do kolejnej fazy. Jesteśmy zespołem, który powinien się pokazać z bardzo dobrej strony, nie zająć ostatniego miejsca w grupie i pokazać, że polska koszykówka, polskie zespoły walczą na europejskim poziomie i potrafią wygrywać z każdym – dodaje Rafał Walczyk.
Jak zapewnia Rafał Walczyk, wszystko, na co pozwalał budżet zostało zrobione: – To, na co nas było stać, udało nam się zorganizować. Wierzę, że to są dziewczyny, które w każdym meczu pokażą się z jak najlepszej strony.
Jedną z nowych zawodniczek ściągniętych latem do zespołu jest Szwedka Elin Gustavsson: – Nie będziemy faworytem, a wręcz możemy uchodzić za „chłopca do bicia”, ale startowanie z takiej pozycji wcale nie jest złe i mam nadzieję, że będziemy dobrze bawić się koszykówką i mocno walczyć.
Poza Szwedką w Lublinie w tym roku będą grały Australijka Shyla Heal, Amerykanka Channon Fluker i Węgierka Reka Bernat. Ta ostatnia zmaga się z kontuzją i dziś w premierowym spotkaniu Euroligi nie będzie do dyspozycji lubelskiego sztabu szkoleniowego. Do Włoch pojechała za to świeżo upieczona wicemistrzyni świata w koszykówce 3 × 3 Aleksandra Zięmborska. Są też doświadczone zawodniczki jak Magdalena Ziętara czy Dominika Fiszer.
– Udało się zebrać ciekawą grupę zawodniczek, która dobrze funkcjonuje. Jest dobra atmosfera. Cieszymy się, że możemy pracować z tymi dziewczynami. Myślę, że one przyniosą dużo pozytywnej energii, dużo sukcesów w tym sezonie – mówi drugi trener akademiczek Marek Lebiedziński.
CZYTAJ: Lubelskie koszykarki zdobyły Superpuchar Polski [ZDJĘCIA]
Dla lubelskiej drużyny z pewnością dużym wyzwaniem będzie godzenie występów w Eurolidze z meczami w krajowej ekstraklasie. Dzięki grze w EuroCupie mamy już w tej materii duże doświadczenie – uważa szkoleniowiec zespołu Krzysztof Szewczyk. – Już od dwóch sezonów gramy w europejskich pucharach, w EuroCupie dwa sezony temu rozegraliśmy prawie 16 spotkań, to jest tyle co w Eurolidze. W zeszłym roku to było 8 spotkań, więc nie widziałbym tutaj jakichś specjalnych zagrożeń. Zespół jest przygotowany. Wolimy grać dwa razy w tygodniu niż trenować, a szczególnie jeszcze w Eurolidze, gdzie dla każdej zawodniczki i każdego trenera to główny cel, by tam się pokazać.
Pierwszym rywalem naszej drużyny będzie włoska Beretta Famila Schio. – To zespół, który był w top 4 w zeszłym sezonie Euroligi – podkreśla Krzysztof Szewczyk. – W tym sezonie ten skład wydaje się jeszcze mocniejszy, bardziej zbilansowany. Czeka nas trudne zadanie, ale jedziemy po zwycięstwo.
Optymizmu nie brakuje także Dominice Fiszer: – To pierwszy mecz euroligowy klubu z Lublina, także otwieramy nowa kartę. Jedziemy po zwycięstwo, przygotowujemy się bardzo mocno do tego spotkania. Obiecujemy zagrać najlepszy mecz, jaki będziemy w stanie, zostawić serce na boisku. Liczę na to, że wrócimy ze zwycięstwem.
Trzymamy zatem kciuki – początek rywalizacji o godzinie 20:00.
Dziś zatem nasze koszykarki walczą we Włoszech, za tydzień pojadą do Valencii, a przed własną publicznością po raz pierwszy zaprezentują się w czwartek 19 października. Wówczas do Lublina przyjedzie rumuński ACS Sepsi-SIC.
Dodajmy, że poza lubelskim zespołem w Eurolidze będzie też grać wicemistrz Polski – KGHM BC Polkowice.
JK/ opr. DySzcz
Fot. archiwum