Starsze osoby, które trafiają do Domów Pomocy Społecznej w Lublinie, nie muszą rozstawać się ze swoim ukochanym psem czy kotem. Seniorzy w szczególnych sytuacjach mają możliwość wspólnego zamieszkania ze swoim pupilem.
Rozstanie z pupilem to dla wielu życiowy dramat
– To bardzo ważne – podkreśla zastępca prezydenta Lublina ds. społecznych Monika Lipińska. – Zwyczajnie po ludzku patrząc, osoba starsza, której sytuacja życiowa i stan zdrowia nie pozwalają na to, by zostać dalej w swoim domu rodzinnym, trafia do placówki opieki całodobowej, a w domu zostaje np. zaprzyjaźniony kot, jeszcze też wiekowy – nie wyobrażam sobie, żeby w takiej sytuacji rozdzielać starszą osobę z tym kotkiem. To są zwyczajnie ogromne dramaty, zarówno tych starszych osób, jak i zwierząt. Bywało w przeszłości i nadal bywa w różnych placówkach w Polsce, że zwierzęta trafiają do schronisk.
– Mogę mówić o Kubie, że go kocham, to moje ukochane zwierzę – przyznaje pani Ela. – Wolontariuszka przyniosła mi skórę i kości, postawiła na dywanik. Nie mogło utrzymać się na nogach, zagłodzone maleństwo. Wykarmiło się tutaj. Teraz jest piękny gruby wałeczek. Już 11 lat mieszka w tym domu. Nie potrafiłabym bez niego żyć. Dla mnie to terapia, to moja jedyna radość.
– To nasza kicia, nazywana przez nas Żmijką, Fruzią, Freją – jak komu się podoba – mówi Agnieszka Spuz-Szpos, kierownik Ośrodka Wsparcia o charakterze Rodzinnych Domów „Kalina”. – Jest przygarnięta od takiej starszej pani. Miała uszkodzony ogonek, musieliśmy go amputować. Ma założoną książeczkę zdrowia. Jest tutaj maskotką domową. Wcześniej jeszcze mieliśmy podopiecznego – pana Wiesia, który też był osobą w podeszłym wieku i miał swojego ulubionego pieska. Jedynym wyznacznikiem tego, że przyjdzie mieszkać do domu pomocy, była nasza zgoda, że przyjmiemy go tu razem z psem. Myślę, że coraz częściej będzie się to zdarzało. Ostatnio mieliśmy okazję być na szkoleniu z przestrzegania praw i obowiązków mieszkańca i pracownika. Osoba szkoląca, która jest pracownikiem Domu Pomocy Społecznej w Ostrowie Lubelskim, przekazywała nam taką informację, że niedawno przyjęli podopiecznego z zaburzeniami psychicznymi. Warunkiem, że zdecyduje się tam zamieszkać, również było to, że będzie mógł przyjść z psem.
– Mamy bardzo wiele przykładów – mówi Monika Lipińska. – Pamiętam, jak kilka lat temu trafiła do nas pani Grażynka z Maciusiem i Rufikiem – kotem i pieskiem – których nikt w Polsce nie chciał przyjąć razem z nią do Domu Pomocy Społecznej. A jej sytuacja była tragiczna. Jeszcze do tego leczenie onkologiczne. Powiedziała, że woli zostać na ulicy, ale nie odda tych zwierząt. Zrozumieliśmy. Nawet na czas jej wyjazdów na chemioterapię opiekowaliśmy się tymi zwierzątkami.
Działanie terapeutyczne
– Koty działają antydepresyjnie na mieszkańców – zaznacza Martyna Kalota, terapeuta zajęciowy w Ośrodku Wsparcia o charakterze Rodzinnych Domów „Kalina”. – Wskakują im na kolana, mieszkańcy mogą je głaskać, w chwilach słabości albo w gorszym dniu koty na kolanach mruczą i bardzo im się to podoba. Czujemy się wyróżnieni, jak kot wskakuje nam na kolana.
– Przytuli się, można do tego stworzenia pomówić. Poza tym, że można przelać na nie swoje uczucia i zaopiekować się nim, to działa to też w drugą stronę – zauważa Agnieszka Spuz-Szpos. – To trochę taka rola terapeutyczna. Nawet jak ktoś przychodzi z głębokimi zaburzeniami pamięci, gdzieś tam wraca, że miał swoje zwierzę – kota czy psa. To bardzo dużo.
– Oczywiście to bardzo indywidualne, bo zwykle osoby starsze, jeżeli mają rodzinę, mają najbliższych i te osoby są w stanie przejąć opiekę nad zwierzątkiem, to to robią. Choć mamy różne zwierzęta, mamy duże psy, więc różnie to wygląda. Jeżeli są sytuacje, że nie jest to możliwe, to wtedy staramy się stworzyć taką możliwość. Przypomnę, że Dom Pomocy Społecznej to jest dom. To nie jest placówka medyczna. Przy zachowaniu wszelkich zasad bezpieczeństwa – to zwierzątko jest badane przez weterynarza, odrobaczane, szczepione i myte – myślę, że nie ma przeszkód do tego, by mogło mieszkać w Domu Pomocy Społecznej – dodaje Monika Lipińska.
– Wszystko, co najlepsze jest dla mojego Kubunia. Musi być puszka określonej marki. Jak jest tańsza, to on nie zje – jakby znał cenę. Wie, że co tanie, to nie, nie. On jest pan hrabia, najważniejsza osoba w tym pokoju. Drań z niego, ale na kogo ja bym gadała? Sama radocha – śmieje się pani Ela.
Swoje zwierzęta mogą posiadać także osoby przebywające w Ośrodkach Wsparcia. Na przykład jedna z podopiecznych ma chomika.
LilKa / opr. WM
Fot. pixabay.com