Łukasz Wnuczek to mieszkający w Świdniku artysta, który dotychczas był znany z wydawanego i u nas i zagranicą serialu Plemię sów. Łączył w nim mity skandynawskie i legendy północnoamerykańskie, tworząc przygodowo-fantastyczną historię. Teraz wziął się za słowiańszczyznę, czego efektem jest pierwszy tom komiksu Sława (wyd. timof comics), na wydanie którego trwa obecnie zbiórka w Internecie (aktualizacja: zbiórka już się zakończyła). Wnuczek wkroczył na tereny, które z powodzeniem od lat są u nas odkrywane chociażby przez Adama Święckiego w znakomitej serii Przebudzone legendy, ale dobrej słowiańszczyzny nigdy za wiele.
A ta jest dobra.
Sława każdym rozdziałem przedstawia czytelnikom jakąś postać znaną z folkloru. Jednocześnie mamy tu głównych bohaterów, którzy spajają te rozdziały. To spleceni przeznaczeniem Mirko, chłopiec z wioski, w którym drzemią niezwykłe moce, oraz tytułowa Sława – południca z szansą na odkupienie.
Łukasz Wnuczek ze Sławy to zupełnie inny Łukasz Wnuczek niż ten, którego znamy z Plemienia sów. Inna kompozycja plansz, odmienna stylistyka rysowania, nawet dymki i krój czcionki nie są takie same, jak we wcześniejszych produkcjach autora. Ale to smaczek dla tych, którzy zbierają lub czytają wszystko. Ci, dla których Sława będzie pierwszym zetknięciem z twórczością tego artysty, powinni być zadowoleni. Wnuczek świetnie odtwarza wiejskie plenery, wczuwa się w detal rysując wnętrza izb i stodół. Znakomicie prowadzi czytelnika przez te wszystkie leśne licha, wyrwidęby, owinniki i białuny, przystępnie podając ludowe historie. A przy okazji dobrze się bawi – lub pozwala odbiorcom dobrze się bawić, realizując sceny w rodzaju pościgu za kotem, rozpisanej na kilkanaście efektownych plansz. To jedna z najważniejszych scen w albumie i Wnuczek rozgrywa ją na kilku poziomach, angażując czytelnika w aspekcie wizualnym i znaczeniowym.
Sława to 200 stron opowieści, która jest folkową fantasy, horrorem rysunkowym, legendą z dreszczykiem i przygodową epopeją. Warto wesprzeć ten projekt.
Fot. materiały wydawcy