Kent Washington – to imię i nazwisko na przełomie lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych XX wieku elektryzowało sympatyków koszykówki w Lublinie i nie tylko. Ale pamiętamy go także jako koszykarza z kultowego filmu „Miś” Stanisława Barei.
Mierzący 173 cm wzrostu zawodnik został pierwszym amerykańskim graczem w polskiej lidze. Występował w drużynie Startu w latach 1979-81. Potem jeszcze przez dwa sezony grał w Zagłębiu Sosnowiec. Były koszykarz po ponad czterdziestu latach znów przyjechał do Lublina i podkreśla, że nigdy nie żałował, że zdecydował się na grę w Polsce: – To najlepszy okres w moim życiu. Przez pięć lat grałem w dwóch różnych miastach. Nigdy się nie bałem. Było zaszczytem grać w Lublinie i być pierwszym Amerykaninem grającym w Polsce – mówi Kent Washington.
Washington wspominał swoje pierwsze chwilę po przyjeździe do Polski: – Pamiętam, że była okropna śnieżyca. Jechaliśmy z Warszawy do Lublina. Tłumacz Wojciech Popiołek powiedział, że na początek będziemy mieli spotkanie z trenerem Niedzielą. Zawieźli mnie do hotelu Victoria. Powiedziałem od razu, że chcę trenować, że nie jestem zmęczony. Że jedyne, czego chcę, to grać w koszykówkę, a nie być zmęczonym – wspomina Kent Washington.
Czy teraz odwiedzając Lublin dostrzega zmiany? – Oczywiście wiele się zmieniło: oświetlenie, ulice, samochody, budynki, sklepy. Najbardziej pamiętam cztery miejsca, które były dla mnie najważniejsze: ul. Szymanowskiego, gdzie mieszkałem, hotel Victoria, klub Start i hala WOSTIW. Najbardziej pamiętam te cztery miejsca, pozostałe nie bardzo – mówi Kent Washington.
Dodajmy, że hala WOSTIW to dawna nazwa hali MOSIR-u przy Alejach Zygmuntowskich.
A jak Kentowi Washingtonowi, żyło się w tamtej Polsce? – Przyjechałem tutaj grać w koszykówkę. I moje życie obracało się wokół treningów. Wstawałem rano, jadłem, jechałem na trening, odpoczywałem, jechałem znowu na trening, jadłem, wracałem do domu, spałem. całe życie było związane z koszykówką – stwierdza Kent Washington.
Amerykanin bez problemów wymienia skład drużyny w której grał:
Podczas swojego pobytu w Lublinie Kent odegrał także krótki epizod w filmie „Miś”. – Dyrektor klubu Andrzej Frączkowski powiedział mi, iż otrzymał propozycję od Stanisława Barei. Pojechaliśmy z tłumaczem Wojtkiem Popiołkiem do Warszawy. Dostałem na planie filmowym plastikową piłkę, którą trochę trudno było kozłować. Miałem kozłować w szlafroku. I jakoś to poszło. Nie spodziewałem się tylko, że ten film będzie tak popularny – opowiada Kent Washington.
Kent Washington zyskał jednak przede wszystkim popularność dzięki znakomitej i efektownej grze.
Jego obecność w Lublinie jest związana z obchodami 70-lecia Startu. Były zawodnik jest gościem Memoriału Zdzisława Niedzieli.
W poniedziałek (04.09) będzie się można z nim spotkać o 17.00 w Centrum Historii Sportu w Lublinie.
AR / opr. ToMa
Na zdj. spotkanie z Kentem Washingtonem w lubelskim ratuszu, fot. Iwona Burdzanowska