We Frampolu w powiecie biłgorajskim trwają uroczystości upamiętniające 84. rocznicę wybuchu II wojny światowej, a także bombardowania tego miasta.
Piloci 8. korpusu lotniczego niemieckiej Luftwaffe zrzucili na Frampol bomby, ćwicząc taktykę bombardowania w warunkach polowych. Zniszczono ponad 80 procent zabudowy miasta, w którym nie było żadnego wojskowego celu. O tych tragicznych wydarzeniach sprzed lat z dr. Jackiem Romankiem, naczelnikiem Oddziałowego Biura Upamiętniania Walk i Męczeństwa IPN w Lublinie, rozmawia Tomasz Maczulski.
CZYTAJ: Frampol to symbol hitlerowskiego barbarzyństwa. Uroczystości w „polskiej Guernice” [ZDJĘCIA]
13 września 1939 roku to dzień, kiedy niemieckie Luftwaffe zbombardowało Frampol. Jak to bombardowanie przebiegało?
– Wiemy, że tych bombardowań, tych fal były trzy – trzy naloty, które powielały się,jeśli chodzi o miasteczko. Ci, którzy je obserwowali, mówili, że było to kilkanaście samolotów, które regularnie wracały nad Frampol do kolejnych bombardowań. Wiemy, że Niemcy zrobili to z całą bezwzględnością,jeśli chodzi o losy miasteczka. Na pewno wyjątkowa jest kwestia skali zniszczeń i okrucieństwa Luftwaffe. Miasto nie miało żadnego znaczenia militarnego. Nie było tam właściwie wojska. Frampol został zaatakowany bez celu i bez powodu. Historycy spierają się, czy układ urbanistyczny miasta – czyli charakterystyczny rynek, uliczki – miały dać Luftwaffe szansę ćwiczenia strategii czy techniki bombardowania, ale skala tego, co tam się wydarzyło, może świadczyć o tym, że Niemcy wykorzystali ten moment, żeby złamać opór państwa polskiego – stwierdza dr. Jacek Romanek.
Pomimo dużych strat materialnych, ofiar wśród ludności było niewiele.
Społeczność Frampola jeszcze przed bombardowaniem stworzyła straż obywatelską, która na wzgórzach okalających miejscowość miała pilnować miasteczka przed ewentualnymi nalotami. Mieli świadomość, że sąsiednie miejscowości były bombardowane, że na drogach prowadzących do Frampola jest masa uchodźców, jak i wojska. W związku z tym taka straż, złożona głównie z młodzieży i harcerzy, pozwoliła ostrzec mieszkańców przed bombardowaniem. Większość z nich uciekła z Frampola na pobliskie wzgórza i straty osobowe były niewielkie. Zginęło kilku żołnierzy i kilka osób cywilnych. Same straty ludzkie nie były duże. Materialne – ogromne.
CZYTAJ: „Polska była największą ofiarą wojny”. Uroczystości rocznicowe w Lublinie [ZDJĘCIA]
Jaka jest skala tych zniszczeń jeżeli chodzi o Frampol?
Przerażające jest to, że Frampol właściwie przestał istnieć. Poza kościołem, który ocalał, całe centrum miasteczka, które wtedy było częściowo drewniane, nie tylko zostało zniszczone w wyniku bombardowania, ale i pożaru, który potem miał miejsce.
Specjaliści mówią, że dzieła zniszczenia Frampola dokonały bomby zapalające.
Niestety, Frampol tak jak większość miejscowości polskich wówczas był drewniany, tylko pojedyncze budynki były murowane – te swoją drogą ocalały. Pozostała część miejscowości spłonęła. To efekt bombardowania i wybuchów. Nawet już po całym tym wydarzeniu mieszkańcy byli w stanie odtworzyć miejsca, gdzie konkretnie spadły bomby. Jest mapa jednego z mieszkańców, który to pokazał. Tych bomb nie było tak dużo, ale efekt, które osiągnęły, był porażający. Miasteczko zniknęło.
Dlaczego Frampol? Dlaczego Niemcy zaatakowali miasteczko bez znaczenia militarnego?
Mówimy o wojnie totalnej, która zmienia podejście do wojen w Europie. Rok 1939, 1 września w ogóle zmienił wszystko. Do tej pory wojna nie była wojną totalną, czyli wojną na wyniszczenie. Walczyły armie, natomiast nie walczono przeciwko społeczeństwu danego miasta czy państwa. Często społeczeństwo stawało się społeczeństwem poddanym, które miało pracować dla okupanta. Natomiast tutaj chodziło o to, żeby w sposób okrutny już od 1 września zniszczyć wolę oporu w społeczeństwie. Złamanie ducha w państwie polskim, w mieszkańcach, na pewno miało ogromne znaczenie, bo pokazywało terror i to, co czeka nas w kolejnych miesiącach.
CZYTAJ: „Złodziejstwem i barbarzyństwem nie można wygrać wojny”. Totalitarne zbrodnie na wystawie [ZDJĘCIA]
Czego symbolem jest obecnie Frampol?
Na pewno jest dowodem na to, iż wojsko niemieckie miało pełne przyzwolenie swoich dowódców. Zresztą tak wynikało z doktryny i założeń wojny, którą Hitler chciał prowadzić. Było pełne przyzwolenie do bestialstwa i bezkarności, użycia wszelkich możliwych narzędzi do tego, aby zniszczyć przeciwnika. Przeraża odczłowieczenie Niemców w tym okresie. To z jednej strony aspekt militarny, ta ogromna dysproporcja, która była między wojskiem polskim a niemieckim, a z drugiej strony już wtedy ogromne zezwierzęcenie struktur armii niemieckiej. Tu nie było wojny, tu było wyniszczenie drugiego narodu.
CZYTAJ: „Nasze Westerplatte”. 84 lat temu Niemcy zbombardowali Małaszewicze
Dlaczego powinniśmy pamiętać o Frampolu?
Właściwie ostatnie dwa wieki historii to nasze zmagania o niepodległość. Od czasów rozbioru do roku 1989 praktycznie non stop staramy się zachować swoją tożsamość narodową. Dlaczego tę pamięć trzeba zachować? Chodzi o wysiłek, który włożył naród polski, ofiarę, która wtedy została poniesiona – ponad 60 tysięcy żołnierzy zginęło we wrześniu 1939 roku, ponad 130 tysięcy zostało rannych. To ogromna liczba, nie mówiąc już o tysiącach ofiar cywilnych. Chociażby to jest warte tego, żeby pamiętać o tych, którzy jednak wartość ojczyzny trochę więcej cenili niż być może my dzisiaj, bo już przyzwyczailiśmy się do pewnej wolności, pokoju czy spokoju w Europie. Tamte pokolenia – wychowane na kolejnych etosach weteranów powstań – wierzyły mocno w to, że Polska powinna być niepodległa. Ten wysiłek to jeden z elementów na przestrzeni dwóch wieków naszej tragicznej historii. Tak naprawdę chyba nie ma państwa w Europie, które przez taki okres musiało ciągle robić wszystko, żeby przeżyć, przetrwać, odbudować wszystko od nowa. Naród musi sam dbać o to, żeby istniał.
W bombardowaniu Frampola zginęło prawdopodobnie ok. 10 osób. Większość mieszkańców spodziewała się nalotów i schowała się w schronach. Bombardowanie przywoływane jest przez historyków jako przykład terroru niemieckiego lotnictwa podczas II wojny światowej.
CZYTAJ: Minister Błaszczak: Reparacje ze strony Niemiec są niezbędne
ToMa/ opr. DySzcz
Fot. archiwum