Tłumy obejrzało rekonstrukcję batalii pod Tomaszowem Lubelskim. W tym roku przypada 84. rocznica tych bitew, gdzie swój szlak bojowy w 1939 roku zakończyły Armie „Kraków” i „Lublin”.
CZYTAJ: Rekonstrukcja, jakiej Polska nie widziała. Pod Tomaszowem zagrzmią armaty [ZDJĘCIA]
– Chociaż raz, ale warto tu być – mówią widzowie. – Warto wiedzieć, kto za nas walczył, zwłaszcza w obecnych czasach. W tym roku była najpiękniejsza rekonstrukcja, piękna pogoda. Bardzo nam się podobało, prawie co roku tu przychodzimy. To jest odnowienie historii.
– Przyjeżdżam tutaj, odkąd mój ojciec dowiedział się, że tu w Tomaszowie znajduje się grób jego ojca a mojego dziadka – mówi wnuk wachm. Józefa Kątnego, Lech Kątny z Warszawy. – W zimie czy w lecie przyjeżdżam do mojego dziadka na cmentarz wojenny i zapalam mu znicz. Chcę się w ten sposób duchowo z nim połączyć. Z roku na rok jest coraz lepsza inscenizacja. W tym roku po raz pierwszy sprowadzono armaty, którymi dowodził mój dziadek.
Autorem scenariusza i reżyserem 15. rekonstrukcji bitwy pod Tomaszowem jest Jarosław Antoszewski.
– Epizod, który odtwarzaliśmy w tym roku, jest z pierwszej bitwy pod Tomaszowem, czyli zwycięskiej bitwy o Narol. Szczególnym elementem, jaki chcieliśmy przedstawić, jest udział artylerii, która wspierała atak polskiej piechoty. Atak wspierał swoją baterią 6 Pułk Artylerii Lekkiej. Mieliśmy całą baterię armat 75 mm. Tego jeszcze w Polsce na polach rekonstrukcji nikt nie przygotował – opowiadał wcześniej Antoszewski.
AP / opr. LisA
Fot. Piotr Piela