Śnięte ryby i zielona barwa wody w Zalewie Zemborzyckim – Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej w Lublinie sprawdza, czy w akwenie są obecne sinice. Zastępca dyrektora do spraw ochrony przed powodzią i suszą Wód Polskich Tomasz Wuczko podkreśla, że na ten moment nie potwierdzono ich obecności.
Oczekiwanie na wyniki
– Wiemy, że w Zalewie Zemborzyckim mamy do czynienia z glonami. Są niewielkie, pojedyncze ogniska. Najwięcej ich zaobserwowano w rejonie wieży sędziowskiej, czyli przy Marinie. Nie mamy potwierdzenia czy są to sinice i jakiego są gatunku. Przypomnę, że w przyrodzie występuje ponad 2 tys. gatunków sinic, z tego tylko około 40 to są sinice toksyczne, które w wyniku obumierania wydzielają toksyczne substancje. Czekamy na wyniki badań. Próbki pobrał Wojewódzki Inspektor Ochrony Środowiska w Lublinie. Na ten moment w zalewie nie ma miejsc, które byłyby wyznaczone do kąpieli – stwierdza Tomasz Wuczko.
– Osobiście nie kąpałabym się w zalewie. Myślę, że woda jest bardzo brudna – mówią mieszkańcy. – Z mężem kochamy Zalew. Szkoda, że oni nie zrobili drugiego dna, bo to jest piękny akwen. Tutaj powinno być dużo dzieci.
Sinice bliskimi krewnymi bakterii
– Sinice są organizmami blisko spokrewnionymi z bakteriami. Kiedyś były one zaliczane do glonów – mówi prof. Paweł Buczyński z Katedry Zoologii i Ochrony Przyrody UMCS. – Te komórki są zawieszone w toni wodnej. Owszem są pewne grupy sinic, które żyją, osadzając się na różnych przedmiotach, ale znaczącą większością są sinice planktonowe, czyli zawieszone w toni wodnej. Tam fotosyntezują, czyli w korzystnych warunkach przetwarzają dwutlenek węgla na tlen i cukry.
– Oczywiście potrafią narobić szkód przynajmniej z punktu widzenia człowieka. Patrząc na szkody wyrządzane przez sinice, patrzymy ze swojego punktu widzenia, czyli lubimy kiedy jezioro nie śmierdzi, woda nie jest mętna, nie pływają w niej rozkładające się ryby. Natomiast wszystko to jest normalny proces ekologiczny. Po prostu pojawia się jakiś czynnik, który spowodował, że sinice się silnie rozwinęły i eliminują swoją konkurencję – stwierdza prof. Paweł Buczyński. – Z takiego czysto ekologicznego punktu widzenia żadne szkody się nie dzieją. Ten ekosystem ulega degradacji z naszego punktu widzenia, ale my na Zalew Zemborzycki patrzymy jako łowisko dla wędkarzy, kąpielisko dla ludzi i nie jest to dla nas korzystne.
Poważne problemy
– Jeśli gdzieś pojawią się tego typu organizmy, zazwyczaj od razu to widać, bo masowy rozwój glonów zmienia kolor wody. Ona się robi mętna, są na niej smugi, pojawiają się naloty na powierzchni. Przy tak masowym rozwoju glonów robią się bardzo duże stężenia trucizn, czyli toksyn. Oddziałują one na kręgowce, w tym na człowieka – dodaje prof. Paweł Buczyński. – W przypadku ludzi konsekwencją zetknięcia z tymi toksynami mogą być uszkodzenia wątroby, bardzo poważne problemy ze skórą i problemy neurologiczne. Duże problemy mogą mieć zwłaszcza dzieci i psy, bo im mniejsza masa ciała, tym większe niebezpieczeństwo. Jeśli taka osoba wejdzie do wody i te toksyny przenikną przez skórę albo ktoś napije się, mogą być większe problemy zdrowotne. Znane są przypadki ciężkich chorób u dzieci.
Obecnie trwa program rewitalizacji Zalewu Zemborzyckiego przez Wody Polskie, która ma na celu oczyszczenie wody w akwenie. Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej jest obecnie na etapie uzyskiwania decyzji środowiskowej dla tej inwestycji.
ŁuM / opr. AKos
Fot. Iwona Burdzanowska