Osoby, które odmówią odbioru karty do głosowania w referendum, nie będą wliczane do puli uczestniczących w referendum – powiedział w środę (30.08) przewodniczący PKW Sylwester Marciniak. Dodał, że frekwencja wyborcza i referendalna nie będą tożsame.
Przewodniczący Państwowej Komisji Wyborczej Sylwester Marciniak przypomniał w środę, że zgodnie z danymi na dzień 30 czerwca w Krajowym Rejestrze Wyborców było przeszło 29 mln osób uprawnionych do głosowania.
CZYTAJ: Lubelska fundacja apeluje w sprawie referendum
– Decydujące jest to, ile osób uczestniczy w referendum. To są te osoby, które bądź są za, bądź przeciwko, w każdym razie otrzymały kartę do głosowania i wyraźnie zajęły stanowisko. Osoby, które odmówią odbioru karty do głosowania w referendum nie będą wliczane do puli uczestniczących w referendum – powiedział.
Dopytywany o to, czy frekwencja wyborcza i referendalna nie będą tożsame, odparł, że „oczywiście”. – Identyczne różnice są między Sejmem a Senatem – dodał.
Szefowa Krajowego Biura Wyborczego Magdalena Pietrzak podkreśliła, że frekwencja, która sprawia, że referendum jest wiążące wyliczana jest wyłącznie na podstawie kart ważnych wyjętych z urny i przeliczane jest – jak mówiła – ile osób wzięło udział w referendum.
CZYTAJ: Sejm przyjął uchwałę o zarządzeniu referendum
Na pytanie o to, czy jeśli zażąda tego wyborca członek komisji wyborczej może wpisać, że nie chce wziąć karty referendalnej Pietrzak zwróciła uwagę, że ta informacja ma obowiązek się tam znaleźć.
– Państwowa Komisja Wyborcza ma obowiązek przekazywania liczby osób, które wzięły udział w głosowaniu o konkretnej godzinie, czyli tzw. frekwencji, która potem przekazywana jest na konferencjach prasowych. Jest ona liczona na podstawie właśnie podpisów, które zostały złożone przez wyborców, ale w wyborach do Sejmu. Komisje liczą na konkretną godzinę ile osób wzięło karty do Sejmu i na tej podstawie frekwencja wyborcza jest przekazywana, ale ona nie ma nic wspólnego z frekwencją referendalną – mówiła Pietrzak.
PAP/ RL/ opr. DySzcz
Fot. archiwum