Groźby, wyzwiska, a nawet rękoczyny – z takimi reakcjami pacjentów i ich rodzin muszą czasami mierzyć się lekarze i ratownicy medyczni.
CZYTAJ: Ratownik medyczny: Nie bagatelizujmy objawów udaru słonecznego
– Takich sytuacji jest naprawdę dużo, a główną przyczyną jest alkohol – mówi ratownik medyczny pracujący w puławskim Szpitalu Specjalistycznym Rafał Wojdat. – Pacjent wymaga pomocy, ma uraz głowy, później zaczyna się stawiać. Niektórzy kopią i gryzą. Była jedna taka sytuacja, kiedy pojechaliśmy udzielać pomocy panu – faktycznie bardzo choremu człowiekowi. Zostaliśmy napadnięci przez jego rodzinę, bo długo jechaliśmy. Nie było to naszą winą, a w wyzwiskach doszło nawet do morderców. Innym razem udzielaliśmy pomocy poszkodowanemu z urazem głowy. Miał być nieprzytomny, a okazało się, że nieprzytomnego udawał przed dziewczyną. Kopnął mnie w głowę.
Policjanci przypominają, że jeśli ratownik medyczny udziela pierwszej pomocy, to jest on traktowany jako funkcjonariusz publiczny i taka ochrona mu przysługuje. Podobnie chronieni są kierowcy komunikacji publicznej.
Za znieważanie, groźby czy naruszenie nietykalności cielesnej takiej osoby grozi więc kara pozbawienia wolności nawet do 10 lat.
ŁuG / opr. LisA
Fot. pixabay.com