Saperzy z I Batalionu Drogowo-Mostowego w Dęblinie zneutralizowali niewybuch znaleziony wczoraj (10.08) przy ulicy Wrońskiej w Lublinie. O szczegóły tej akcji i o podobne interwencje saperskie postanowiliśmy zapytać u źródła – reporter Polskiego Radia Lublin Łukasz Grabczak rozmawiał z oficerem prasowym I Batalionu Drogowo-Mostowego w Dęblinie, porucznik Emilią Mich.
Co to za bomba? Co wiemy o tym niewybuchu?
Jest to bomba lotnicza ważąca 250 kg z czasów II wojny światowej, znaleziona podczas prac budowlanych.
Ewakuowano znaczną część Lubina. Czy to oznacza, że siła rażenia tej bomby była bardzo duża?
Siła rażenia jest na tyle duża, że dowódca patrolu wyznaczył strefę bezpieczną, natomiast Centrum Zarządzania Kryzysowego podjęło decyzję o ewakuacji w obrębie 800 m od miejsca znaleziska.
CZYTAJ: Ewakuacja mieszkańców i akcja saperów. Niewybuch wyjechał z Lublina [ZDJĘCIA]
Od czego zależy konieczność ewakuacji? Od rodzaju bomby, jej wielkości, siły rażenia czy prawdopodobieństwa wybuchu?
Zarówno siła rażenia, jak i sama wielkość tej bomby świadczy o tym, że mogłyby być dosyć nieprzyjemne skutki dla społeczeństwa zamieszkującego okolice ul. Wrońskiej, stąd decyzja o ewakuacji. Oczywiście chcemy, żeby takich przypadków było jak najmniej, natomiast to nie my podejmujemy decyzję. My tylko wyznaczamy strefę bezpieczną. Samą decyzję o ewakuacji podejmuje Centrum Zarządzania Kryzysowego w danym mieście.
CZYTAJ: Konwój z bombą wyjechał z Lublina. Mieszkańcy wracają do domów [ZDJĘCIA]
Jak wygląda taka akcja w praktyce?
W praktyce akcja wygląda tak, że najpierw sprawdza znalezisko pirotechnik policyjny, po czym oficer dyżurny jednostki dostaje zgłoszenie o niewybuchu, na podstawie którego ustalamy gabaryty, miejsce, jeśli chodzi o priorytety – bezpieczeństwo ludzi jest najważniejsze. Dowódca patrolu przyjeżdża na miejsce, sprawdza okoliczności, po czym są ustalenia, tak jak w przypadku wczorajszym. Głównym dowodzącym jest dowódca patrolu. On wyznacza bezpieczną strefę. Wykorzystujemy sprzęt przeznaczony dla patroli saperskich. Przede wszystkim podstawą jest wiedza osób wchodzących w skład patrolu, i doświadczenie.
W przypadku tak dużej bomby na miejsce jedzie jeden patrol?
Jeden patrol – dowódca, zastępca i kilku żołnierzy wchodzących w skład patrolu, łącznie z kierowcą. Bomba przewożona jest w pojeździe do tego przeznaczonym, zabezpieczona ekranem ochronnym. To zabezpiecza przed ewentualnym wybuchem. Następnie niewybuch jest przewożony na poligon w Nowej Dębie i bezpiecznie zneutralizowany.
CZYTAJ: Koniec ewakuacji w Lublinie. Do akcji wkroczyli saperzy [ZDJĘCIA]
Czy to jakaś szczególnie trudna akcja dla saperów?
Każda akcja jest może nie trudna, ale wymagająca dużej wiedzy i skupienia patrolu. Z tak dużymi bombami raczej nie mamy do czynienia na co dzień. Nie są to znaleziska codzienne. Od 2016 roku liczba wykrytych i zneutralizowanych przedmiotów utrzymuje się na bardzo wysokim poziomie – od 200 do 260 zgłoszeń rocznie. Codziennie przyjmujemy zgłoszenia, po czym je realizujemy.
Na koniec pytanie, które zadała mi 6-letnia córka, ale też pewnie wiele osób się nad tym zastanawia. Zapytała, czy panowie są bezpieczni? Inaczej mówiąc: na ile te ubrania specjalistyczne chronią przed ewentualną eksplozją?
Są spełnione parametry, które chronią, ale za każdym razem powtarzam, że największą ochroną jest doświadczenie i zdrowy rozsądek. W tym przypadku bardzo dużą rolę odgrywa dowódca patrolu, który zarządza całą akcją. Przede wszystkim spokój. Jak to mówią, „saper myli się tylko raz”.
Oby tych pomyłek w ogóle nie było.
ŁuG/ opr. DySzcz
Fot. Iwona Burdzanowska