50 lat temu z Lublina wyruszyła pierwsza polska powojenna wyprawa w Himalaje. 8 lipca 1973, około godziny 9.00, 12 uczestników wyjechało sprzed ówczesnego Wojewódzkiego Ośrodka Sportu Turystyki i Wypoczynku przy alejach Zygmuntowskich do tybetańskiej osady Batal.
Podróż zajęła im 4 tygodnie. W tym czasie korzystali z 29 różnych środków transportu. Przygotowania do wyprawy trwały rok.
– Biorąc po uwagę czasy, to był rekord organizacyjny – mówi uczestnik wyprawy Zygmunt Nasalski. – Wojewódzki Komitet Sportu i Turystyki – z tegoż komitetu dostaliśmy już nie pamiętam czy 20 czy 25 tysięcy złotych na sprzęt, ale głównie to była pomoc zakładów pracy i zakładów produkcyjnych.
POSŁUCHAJ: Reportażu Katarzyny Michalak „Sam możesz wybierać los”
– Głównym problemem było załatwienie specjalistycznego sprzętu do wspinaczki – dodaje uczestnik wyprawy Jerzy Czarnecki. – Trzeba było wyprodukować takie rzeczy jak raki. Nikt nie wiedział, co to jest. I wobec tego jakieś telefony do Świdnika, gdzie budowano wtedy helikoptery, w gruncie rzeczy w zakładzie przeznaczonym do wojskowej produkcji zrobiono nam raki.
Inicjatorem ekspedycji był dziennikarz Radia Lublin Zbigniew Stepek, który wraz z młodym lekarzem Andrzejem Grzązką zginął przysypany lawiną. Innym uczestnikom wyprawy, w tym Jerzemu Czarneckiemu, udało się osiągnąć założony cel, czyli zdobyć dziewiczy sześciotysięcznik. Jednak tragedia na zawsze przyćmiła sukces ekspedycji.
Wspomnień uczestników pierwszej polskiej powojennej wyprawy w Himalaje będzie można wysłuchać na antenie Polskiego Radia Lublin w programie Czas Zuchwałych po godzinie 13.00.
ZAlew/ opr. DySzcz
Fot. AKos