Rekultywację co najmniej 20 proc. obszarów lądowych i morskich Unii Europejskiej do 2030 roku – zakłada przyjęte przez Parlament Europejski stanowisko w sprawie „odbudowy zasobów przyrodniczych”.
Za projektem zagłosowało 336 europosłów, przeciwnych było aż 300. Przeciwko głosowali niemal wszyscy polscy posłowie reprezentujący w Parlamencie Zjednoczoną Prawicę, Platformę Obywatelską i PSL.
CZYTAJ: Anna Zalewska: szkolnictwo zawodowe, branżowe, techniczne powinno być pierwszego wyboru
– Są zgodni, że przepisy w obecnym kształcie, i tak złagodzone w efekcie debaty, są zagrożeniem dla Polski, ale i dla całej Unii Europejskiej – wyjaśnia europoseł Krzysztof Hetman. – Założenia tego projektu Komisja Europejska przygotowała jeszcze przed wojną w Ukrainie. Od tamtego czasu bardzo dużo się zmieniło, ceny nawozu wystrzeliły w górę, koszty produkcji rolnej są dzisiaj zupełnie inne. Jeśli tak dużo mówimy o bezpieczeństwie żywnościowym, to my nie możemy kompletnie zrozumieć, że w tej propozycji jest wyłączenie aż 10% powierzchni rolnej z produkcji, co w sposób oczywisty może zachwiać społeczeństwem żywnościowym na terenie Unii Europejskiej.
W debacie w PE podnoszono, że ograniczanie produkcji rolnej w Unii może pośrednio skutkować niszczeniem ekosystemów na innych kontynentach, gdzie w odpowiedzi na większy popyt w Europie, pod uprawę żywności trafią obszary najcenniejsze przyrodniczo.
Stanowisko PE to krok do realizacji tzw. „Zielonego Ładu”. Teraz Europarlament rozpocznie negocjacje z Radą UE w sprawie ostatecznego kształtu przepisów.
Jeszcze przed debatą, przed siedzibą Parlamentu w Strasburgu, członkowie Światowej Organizacji Rolników, głównie z Francji i Niemiec, protestowali pod hasłem „TAK dla odbudowy przyrody, NIE dla PRAWA o odtwarzaniu przyrody”.
JB / opr. AKos
Fot. Jacek Bieniaszkiewicz