Co trzeci nastolatek w Polsce pije energetyki, a pierwsze doświadczenia z takimi napojami mają już kilkulatki. To dane Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego. Prace nad ograniczeniem dostępności napojów energetyzujących rozpoczęły się w Sejmie. O szczegółach Magdalena Kowalska:
Są dostępne w wielu smakach, bogate w cukier, kofeinę i taurynę. Są też szkodliwe. Mowa o napojach energetyzujących, które są bardzo popularne wśród ludzi młodych.
Sięgają po nie nawet uczniowie podstawówki
– Choć najczęściej kupują je studenci, to sięgają po nie nawet uczniowie podstawówki – mówi sprzedawczyni w jednym ze sklepów w centrum Lublina. – Bardzo chętnie kupują. Są to przeważnie młode osoby. Są to osoby nawet i z podstawówki. Kupują po kilka sztuk. Dużo energetyków jest po promocyjnej cenie np. jak się kupi 2, to ma się taniej, dlatego aż tyle tego kupują.
Młodzi ludzi sięgają po energetyki nie tylko, żeby się pobudzić, ale też z przyzwyczajenia i dla smaku. – W ostatnim czasie piję bardzo często. Oj, przy ciężki egzaminie to nawet były dwa. Piję raczej z przyzwyczajenia, raz bądź dwa razy w tygodniu – mówią młodzi mieszkańcy. – Nie wiem, czy na mnie działa. Można powiedzieć, że też piję dla smaku. Zdecydowanie to jest przyzwyczajenie. To jest moją zmorą, bo po energetyki sięgam coraz częściej w ostatnim czasie. Sama o tym wiem, że to nie jest dobry i zdrowy nawyk. Jestem studentką medycyny i miałam przypadek dziecka, które miało zapalenie trzustki, bo piło dużo tych mniejszych energetyków. Codziennie wypiło jeden przed szkołą. Dla mnie to nie jest na miejscu, żeby dziecko tak piło.
CZYTAJ: Sejmowa Komisja Zdrowia za zakazem sprzedaży energetyków osobom do 18. roku życia
Prace nad ograniczeniem sprzedaży napojów energetyzujących rozpoczęły się w Sejmie. Zgodnie z projektem ustawy, którą poprała Sejmowa Komisja Zdrowia tzw. energetyków nie będę mogły kupić osoby niepełnoletnie.
To trucizna
– Energetyki to trucizna – mówi wprost ratownik medyczny Marcin Dąbski. – Napoje energetyczne to jest plaga, która istnieje w naszym kraju. Widzimy to na ulicach, że młodzież spacerując, pije energetyki. To jest trucizna, to jest bomba węglowodanowa z dodatkiem chemii. Główny skład energetyków to cukier, a on jest szkodliwy. Przedawkowanie tego typu substancji kończy się tachykardią, wzrostem ciśnienia. Pobudzenie, które otrzymuje się po energetyku, jest bardzo krótkotrwałe, nie daje dla zdrowia zupełnie niczego a tylko szkodzi. Szkodzi na układ pokarmowy, sercowo-naczyniowy. Moim zdaniem powinno się zakazać sprzedaży tego typu preparatów.
Długotrwałe picie może doprowadzić do poważnych chorób
– Długotrwałe picie tego typu napojów może doprowadzić także do poważnych chorób wątroby – dodaje Dąbski. – Od stłuszczenia wątroby do marskości i niewydolności wątroby, wiec myślę, że warto o tym mówić. Mechanizm jest bardzo prosty, ponieważ po słodkim napoju czy słodkim jedzeniu skacze nam bardzo szybko wysoki poziom cukru, stąd mamy wrażenie, że jest nam lepiej, czujemy się pewniejsi, mamy więcej energii. Natomiast za skokiem poziomu cukru idzie też wyrzut insuliny, która utrzymuje się przez jakiś czas na wysokim poziomie, potem jest gwałtowny spadek. Mamy wrażenie, że potrzebujemy kolejnego energetyka, bo ta energia szybko spadła, tudzież wzrasta poczucie głodu. Ktoś, kto nie będzie jadł, a wypije kolejny energetyk, powoduje znowu taką spirale sztucznego utrzymywania poziomu energii.
Projekt ustawy zakłada zakaz sprzedaży energetyków osobom poniżej 18 roku życia, a także na terenie szkół oraz innych jednostek z systemu oświaty i w automatach. Ustawa miałaby wejść w życie 1 stycznia 2024 roku.
Wiceminister zdrowia Maciej Miłkowski poinformował, że stanowisko rządu do projektu ustawy jest pozytywne i rekomenduje kontynuację prac legislacyjnych.
W pierwotnej wersji projektu ustawy znajdowały się też zapisy dotyczące zakazu reklamy tego typu napojów w telewizji, radiu, kinie i teatrze między godziną 6.00 a 20.00, z wyjątkiem reklamy prowadzonej przez organizatora imprezy sportu wyczynowego lub profesjonalnego w trakcie trwania wydarzenia. Zapisy te zostały jednak usunięte, jak tłumaczył przedstawiciel wnioskodawców minister sportu Kamil Bortniczuk: – Jest to uzasadnione komunikacją, którą prowadziliśmy z Komisją Europejską. […] Gdyby te przepisy byłyby zawarte w tej ustawie, bez wątpienia notyfikacja musiałaby być przeprowadzona.
MaK / opr. AKos
Fot. pexels.com