Dziś (08.07) mija 43 rocznica wybuchu strajku w Wytwórni Sprzętu Komunikacyjnego w Świdniku. W ciągu dwóch tygodni fala protestów objęła wtedy ponad 150 zakładów pracy w regionie i przeszła do historii jako „Lubelski Lipiec 1980″.
– Skala tych protestów zmusiła wtedy władze komunistyczne do rozmów z robotnikami – podkreśla dr Marcin Dąbrowski z Instytutu Pamięci Narodowej w Lublinie. Ogromne znacznie miało to, że robotnicy nie protestowali na ulicach, tylko pozostawali w swoich zakładach. – Tu dominowała ta pamięć o tragedii, jaka się rozegrała w 1970 roku na Wybrzeżu, w 1976, kiedy bito robotników w Radomiu, ale trzeba też zauważyć gotowość ówczesnych władz, ekipy pierwszego sekretarza partii komunistycznej Edwarda Gierka do podjęcia rozmów z protestującymi pracownikami. Od razu pojawił się jakiś przedstawiciel miejscowych władz, na przykład szczebla wojewódzkiego, i podejmował wstępne rozmowy do przyjazdu kogoś poważniejszego – ministra, wiceministra.
CZYTAJ: Dr Marcin Dąbrowski z IPN o wyjątkowym znaczeniu Lubelskiego Lipca
Wkrótce po wygaśnięciu strajków na Lubelszczyźnie rozpoczęły się protesty na Wybrzeżu, gdzie korzystano z lubelskich doświadczeń – strajki doprowadziły do podpisania porozumień sierpniowych i utworzenia niezależnego związku zawodowego Solidarność.
POSŁUCHAJ: Mariusz Kamiński „Lubelski Lipiec ’80”
Obchody 43. rocznicy wybuchu strajku w świdnickich zakładach WSK zaplanowano dziś w Świdniku – będą koncerty, widowisko dla dzieci, konkurs kulinarny, a po południu przy pomniku „Świdnickiego Lipca” na terenie PZL Świdnik złożone zostaną kwiaty.
RCh/ opr. DySzcz
Fot. archiwum