Przewoźnicy z rejonu Łukowa i Siedlec domagają się od rządu finansowego wsparcia i rozmów na temat ich problemów. W tej sprawie Ogólnokrajowe Stowarzyszenie Międzynarodowych Przewoźników Drogowych i Spedytorów ,,Podlasie” napisało list do premiera.
CZYTAJ: Protest na granicy w Dorohusku zawieszony
– Nasza branża chyli się ku upadkowi – mówi przewoźnik Kamil Ambroziak ze Stowarzyszenia. – Dalej w najlepsze rosyjskie, białoruskie i ukraińskie firmy otwierane są w Polsce. Zabierają nam pracę, a na wschodnim rynku polski transport został wyparty. Cały czas konkurencja wchodzi na Europę, na Zachód. Potrafią jeździć po Polsce z naszymi ładunkami. Są bardziej konkurencyjni, mają niższe opłaty, nie płacą podatku, ZUS-u w Polsce. Oni unikają opłat, zaniżają faktury i są dla nas konkurencją.
Przewoźnicy domagają się od rządu między innymi rekompensat finansowych dla polskich firm, które utraciły możliwość wykonywania przewozów na „Wschód”. Oczekują również czasowego zawieszenia obowiązku podatkowego od nieruchomości w zakresie prowadzenia działalności transportowej, a także czasowego zawieszenia obowiązku podatkowego od środków transportu.
Przewoźnicy zapowiadają, że jeśli rząd nie zajmie się ich problemami będą protestować. Tym razem na polsko-litewskim przejściu granicznym w Budzisku.
MaT / opr. AKos
Fot. archiwum RL