Takiej sceny otwarcia można pozazdrościć. 12 plansz, a na nich: tajemnica, spontaniczna szarża Billa Duke’a, angażujący zmysły symbol na oknie, totemiczne zwierzęta i brzemienna w skutki akcja. Jeśli ktoś nie daje komiksom zbyt wielu szans i rzuca je w kąt po 12 stronie, to tym na pewno nie rzuci. Haczyk połknięty, Saint-Elme (wyd. Nagle!) chwyciło.
Co prawda już chwilę później pojawia się szablon: do małego miasteczka trafia detektyw w celu rozwikłania tajemniczej sprawy. Brzmi znajomo? No właśnie, a jeszcze kiedy dopowiem, że detektyw ma pomocnicę, a pomocnica zwierzaka, to od razu wiadomo, że autorzy musieli troszkę podpatrzeć u Grzegorza Janusza i Krzysztofa Gawronkiewicza i ich Przebiegłego dochodzenia Ottona i Watsona. Na zwierzęcym pomagierze podobieństwa się jednak kończą. Serge Lehmann i Frederik Peeters zamiast podążać tropem literackich wskazówek idą swoją ścieżką – wnikają w tkankę tytułowego miasteczka, doświadczają przedziwnych rzeczy, jakie w nim się dzieją i powolutku przedstawiają odbiorcom jego mieszkańców.
I choć scenariusz czasami popada w schemat, to rysunki trzymają constans – Frederik Peeters, autor znakomitego Olega i może nawet jeszcze bardziej znakomitych Niebieskich pigułek, poza swoimi autorskimi projektami bardzo często wchodzi w komercyjne kooperacje z innymi artystami – tak było chociażby w przypadku znakomitej sensacyjnej serii RG. Saint-Elme daje nadzieję na kolejny pozytywny strzał w wykonaniu tego twórcy, ale… No właśnie.
Największy problem z tym tytułem jest taki, że w czasach kiedy przyzwyczajono nas do wypasionych wydań zbiorczych, dostajemy 80-stronicowy tom zakończony obietnicą, że ciąg dalszy nastąpi. Mam nadzieję, że nastąpi dość szybko, ponieważ ostatnia scena elegancko koresponduje ze sceną otwarcia i jeszcze bardziej zachęca do poznania odpowiedzi na pytanie czy żaby nie są tym, czym się wydają?
Jeśli wzrok mnie nie myli, we wrześniu we Francji pojawi się czwarty tom tej historii, więc zdaje się, że jesteśmy na dobrym kursie, by poznawać tę enigmatyczną opowieść w miarę na bieżąco.
Fot. GM