W lesie Rapy koło Biłgoraja uczczono 65 żołnierzy Polskiego Państwa Podziemnego, zamordowanych przez Niemców 4 lipca 1944 roku.
CZYTAJ: Kraśnik świętuje 103. rocznicę powstania 24. Pułku Ułanów
– Większość z nich stanowili partyzanci, pojmani podczas niemieckiej akcji „Wicher II”, w tym podczas bitwy pod Osuchami 25 czerwca 1944 roku – mówi Jerzy Nizio, syn uczestnika bitwy pod Osuchami, którego stryj został zamordowany na Rapach. – Przez dziesięć dni tak ich bito, torturowano, że niemożliwe było rozpoznanie twarzy. Rozpoznawano po detalach, po ubraniach, znakach szczególnych – tak jak ojciec rozpoznał swojego brata po spodniach, marynarce, koszuli i charakterystycznej szramie. Teraz dziwi mnie trochę podejście Niemiec, bo gdyby poczuwali się do winy, podjęliby rozmowy na temat reparacji tak, byśmy w zjednoczonej Europie żyli w przyjaźni. Inaczej trudno mi zrozumieć, żeby pojednanie było prawdziwe.
Niemcy przetrzymywali partyzantów w siedzibie Gestapo w Biłgoraju, wywieźli na obrzeża miasta i mordowali strzałem w tył głowy. Morderstwa dokonano tak, że część polskich żołnierzy ranna udusiła się w dołach śmierci.
Mord na Rapach to zbrodnia wojenna, określana jako „biłgorajski Katyń”.
TsF/ opr. DySzcz
Fot. TsF