Tomografia komputerowa pozwoliła na zbadanie czaszki drapieżnego dinozaura, znalezionej 50 lat temu przez polsko-mongolską ekspedycję na Pustyni Gobi. Wyniki badań zostały opublikowane w najnowszym wydaniu pisma „Acta Palaeontologica Polonica”.
Badania przeprowadził dr Łukasz Czepiński z Instytutu Paleobiologii PAN. „Mimo że kości te odkryto na Pustyni Gobi w trakcie Polsko-Mongolskich Ekspedycji Paleontologicznych ponad pięćdziesiąt lat temu, nigdy nie zostały one szczegółowo opisane. Zająłem się nimi w ramach swojej pracy doktorskiej dotyczącej kredowych kręgowców z Mongolii” – wyjaśnił paleontolog.
Jak zaznaczył, znaleziony okaz jeszcze w latach 90. został oczyszczony z osadu piaskowca od strony podniebienia – „jednak całkowite wydobycie go ze skały było niemożliwe – groziłoby to zniszczeniem delikatnych kości czaszki”. „Na szczęście obecnie dysponujemy technikami nieinwazyjnymi, takimi jak tomografia komputerowa. Dzięki temu mogłem w wirtualny sposób wydobyć szczątki ze skały, bez ryzyka uszkodzenia bezcennej skamieniałości” – opisał dr Czepiński.
Początkowo okaz został uznany za słynnego welociraptora. Dinozaury te były dromeozaurami – dwunożnymi drapieżnikami zamieszkującymi tereny dzisiejszej Mongolii pod koniec okresu kredy – ok. 70 mln lat temu (zostały rozsławione przez książkę Michaela Crichtona „Park Jurajski” i film Stevena Spielberga pod tym samym tytułem; w rzeczywistości były o połowę mniejsze niż gady z książki i filmu). Anatomicznie nieco bardziej przypominały dzisiejsze ptaki niż gady; były również pokryte piórami. Welociraptory były bardzo szybkie i dosyć zwinne.
Dokładniejsze oględziny czaszki z Pustyni Gobi zaprzeczyły jednak tezie, że był to welociraptor. „Moje badania, opierające się na danych z tomografii komputerowej, wykazały, że różni się od niego znacząco proporcjami czaszki – jest krótsza i głębsza niż u welociraptora. Zamieszkiwał mniej pustynne środowisko, a niewykluczone, że był również nieco innego wieku geologicznego” – opisał paleontolog.
Dodał, że okaz zachował się w dosyć interesujący sposób – czaszka jest przytulona do lewej nogi, przez co zwierzę wygląda jakby… drapało się stopą po podbródku. „Dzięki temu dość mocno przypomina popularny niegdyś mem internetowy (’Philosoraptor’). Jednocześnie mogłem porównać ten okaz z innym szkieletem znalezionym w tym samym miejscu przez amerykańskich naukowców, który był niemal kompletny – pozbawiony jedynie głowy. Porównanie anatomii kości stopy, zachowanych w obydwu okazach, wykazało, że należą do tego samego, odrębnego od welociraptora gatunku, nazwanego przez amerykańskich badaczy Shri devi. Teraz ten bezgłowy dinozaur zyskał swą czaszkę” – zrelacjonował dr Czepiński.
W przeciwieństwie do innych dromeozaurów z Mongolii, Shri devi miał stosunkowo krótki pysk, przypominający proporcjami gatunki z Ameryki Północnej. Niewykluczone, że zbieżność w anatomii czaszki tych zwierząt może wynikać z przystosowania do mniej pustynnych warunków środowiskowych.
CZYTAJ TAKŻE: Roślinożerny dinozaur brakującym ogniwem w czasach zmian klimatycznych
Dromeozaury, w tym Shri devi, żywiły się niewielkimi kręgowcami (ssakami i jaszczurkami) zamieszkującymi pustynne rejony Gobi ok. 70 mln lat temu. „Niewykluczone, że również polowały na nieco większe dinozaury roślinożerne, takie jak protoceratopsy” – opisał naukowiec.
Pustynia Gobi wciąż przyciąga badaczy z całego świata, którzy prowadzą intensywne prace wykopaliskowe wraz z mongolskimi paleontologami. „Od lat 70. Polacy nie prowadzą większych ekspedycji w tamtym regionie, ale cały czas żywy jest temat współpracy między polskimi a mongolskimi paleontologami” – zaznaczył dr Czepiński.
PAP / RL / opr. KS
Fot. app.pan.pl/article/item/app010652023.html / screen