12 obrazów i 6 rysunków słynnej polskiej malarki Tamary Łempickiej trafiło do Muzeum Narodowego w Lublinie. Kolekcja prac artystki – okrzykniętej królową art déco – będzie pokazywana w Lublinie na pierwszej w świecie stałej wystawie tej malarki.
Prace przybyły z Cuernavaki w Meksyku, gdzie Łempicka spędziła ostatnie lata swojego życia. Zakup kolekcji – za kwotę 2 mln dolarów – był możliwy dzięki środkom z rezerwy Prezesa Rady Ministrów oraz Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego.
O znaczeniu zakupu tych dzieł sztuki z wicepremierem, ministrem kultury i dziedzictwa narodowego Piotrem Glińskim rozmawiała Renata Chrzanowska.
CZYTAJ: 18 prac Tamary Łempickiej trafi do Polski. Piotr Gliński: to dzięki pracy muzealników
– Obrazy Tamary Łempickiej wracają do Lublina. Wracają, bo właśnie w Lublinie w zeszłym roku mieliśmy wielką wystawę, pierwszą właśnie tak wielką przeglądową wystawę jej dzieł. Konsekwencją sukcesu tej wystawy i jej wielkiej frekwencji, bo obejrzało te ekspozycję 86 tys. ludzi, jest to, że zdecydowaliśmy się zakupić dorobek, jaki pozostał po Łempickiej w Meksyku, gdzie spędziła ostatnie lata życia i go przekazać do Muzeum Narodowego w Lublinie – wyjaśniał w rozmowie z Radiem Lublin wicepremier Piotr Gliński.
Łempicka to artystka znana na całym świecie, jej obrazy osiągają na aukcjach bardzo wysokie ceny. Zawsze podkreślała, że czuje się Polką, a jej obrazów było dotychczas w Polsce bardzo mało.
– Były różne okresy, jeżeli chodzi o ocenę jej twórczości, natomiast ostatecznie zwyciężył zachwyt, bo to faktycznie wielkie malarstwo, które zyskuje w momencie bezpośredniego obcowania z tymi dziełami – tłumaczy wicepremier. – Myślę, że reprodukcje nie pokazują autentyczności tego malarstwa, bo one są troszeczkę „komputerowe”, współczesne. A w tamtych czasach nie było grafiki komputerowej. Zaś u Łempickiej to nie jest „oszukaństwo”, tylko rzeczy autentyczne i oparte na wspaniałej technice malarskiej. To trzeba docenić. I po latach świat to docenił. Świadczy o tym, że jest to najdroższy polski artysta w ogóle na rynkach światowych. Jeden z obrazów Łempickiej trzy lata temu uzyskał na aukcji ponad 80 mln zł. Żaden polski artysta nie może pochwalić się takimi cenami za swoje dzieło. Jest to artystka o światowym uznaniu. A jednocześnie przez całe życie mówiła, że jest Polką.
Cała rozmowa w materiale wideo
Łempicka wraca do Polski, ale nasz kraj odzyskuje też powoli straty kultury. Ostatnio wrócił do nas z Japonii przepiękny obraz „Madonna z Dzieciątkiem”. Japończycy zwrócili to dzieło bezkosztowo. Czy państwo polskie spotyka się z taką postawą także w innych przypadkach?
– Proces odzyskiwania utraconych dzieł przebiega bardzo różnie. W każdym przypadku to jest inna historia, a także inne uwarunkowania prawne, w zależności od kraju i okoliczności, w jakich odzyskujemy dzieła sztuki. Najważniejsze jest to, że system działa. Mamy zwiększone możliwości pozyskiwania tych dzieł sztuki i odzyskiwania ich, bo inwestujemy zarówno w narzędzia informatyczne, jak i w ludzi. Powołaliśmy w tym roku już cały departament, który tym się zajmuje, bowiem mamy wciąż bardzo wiele do zrobienia. Polska w czasie wojny straciła pół miliona dzieł sztuki i musimy je odzyskiwać. Bo w większości przecież one gdzieś na świecie są. Niestety często są schowane w prywatnych kolekcjach oraz mieszkaniach i co pewien czas wypływają dopiero na aukcjach – mówił wicepremier Gliński.
– Ten obraz odnaleziony w Japonii znajdował się na liście tych najbardziej cennych. To była lista, którą Niemcy sporządzili na samym początku wojny, w 1940 roku. I bardzo systematycznie to wszystko ukradli. Bezpośrednio po wojnie część dzieł z tej listy wróciła: między innymi obrazy Leonardo da Vinci i Rembrandta. Natomiast później powrócił już tylko jeden. I to drugi obraz z tej listy najcenniejszych, który od tamtego czasu wraca do Polski – informuje wicepremier.
On był skradziony, znajdował się na terenie Niemiec. Natomiast później, czy to żołnierze amerykańscy czy ktoś inny go sprzedał i pojawił się na aukcji w Nowym Jorku. I po tym Nowym Jorku następny adres to jest Japonia i dom aukcyjny – opowiada wicepremier Piotr Gliński. – Gdy nasi pracownicy zidentyfikowali ten obraz, Japończycy początkowo byli zaskoczeni. Ale po rozmowach, gdy przedstawiliśmy wszystkie dowody, zarówno dom aukcyjny, jak i posiadacz, w oparciu o zwykłą uczciwość, zgodzili się bezkosztowo zwrócić obraz państwu polskiemu.
W Lublinie trwa dyskusja na temat ewentualnego powstania opery. Początkowo miała ona zostać stworzona z połączenia trzech instytucji: Teatru Muzycznego, Filharmonii im. Henryka Wieniawskiego i Centrum Spotkania Kultur. Marszałek Jarosław Stawiarski wycofał się z tego pomysłu, ale poinformował na antenie Radia Lublin, że opera ma powstać na bazie Teatru Muzycznego. Czy jest potrzeba stworzenia kolejnej opery w Polsce?
– Jestem sceptyczny, co do zbyt pochopnego łączenia instytucji kultury, jeżeli mają one swoją wypracowaną tradycję, swoje zespoły. Ale to jest decyzja pana marszałka i ja nie mogę wchodzić w jego kompetencje. Trzeba szanować opinie różnych środowisk. Także z mojej strony sceny politycznej dochodziły sygnały, że warto może by się zastanowić, w którym kierunku pójść, jeśli chodzi o łączenie instytucji – dodaje Piotr Gliński.
A otwarcie stałej wystawy prac Tamary Łempickiej w Muzeum Narodowym w Lublinie zaplanowano na 23 czerwca.
RCh / opr. ToMa
Fot. Iwona Burdzanowska