Doprowadziła do kolizji, a po chwili – jak gdyby nigdy nic – pojechała dalej. Okazało się, że spieszyła się do pracy. Kiedy znaleźli ją policjanci, obsługiwała klientów, mając w organizmie ponad promil alkoholu.
Do zdarzenia doszło w Świdniku. – W czwartek (01.06) około godziny 13:30 policjanci otrzymali zgłoszenie o kolizji drogowej na skrzyżowaniu z ruchem okrężnym ulicy Klonowej z Aleją Lotników Polskich. Na miejscu zastali 37-letnią kobietę, która zrelacjonowała, że – jadąc pojazdem marki Renault wraz ze swoim 5-letnim dzieckiem – została na rondzie uderzona przez kierującą ciemnym pojazdem, która nie udzieliła jej pierwszeństwa przejazdu. Następnie sprawczyni oddaliła się z miejsca zdarzenia – informuje starszy aspirant Elwira Domaradzka z Komendy Powiatowej Policji w Świdniku.
CZYTAJ: Potrącił 12-latka. „Zagapił się” i uciekł z miejsca wypadku
Policjanci szybko ustalili tablice rejestracyjne pojazdu oraz dane właściciela. Wszystko to przy pomocy miejskiego monitoringu. Okazało się, że 44-letnia właścicielka samochodu volvo jest w pracy. Zastali ją tam policjanci. Kobieta była pijana i obsługiwała klientów. Gdy dmuchnęła w alkomat, urządzenie pokazało ponad 1,2 promila.
44-latka przyznała, że to ona kierowała samochodem. Za spowodowanie kolizji została ukarana mandatem w wysokości 2000 złotych oraz 10 punktami karnymi. Policjanci zatrzymali jej również prawo jazdy.
Za jazdę „pod wpływem” grozi jej nawet 2 lata więzienia, zakaz prowadzenia pojazdów i konieczność zapłacenia wysokiego świadczenia pieniężnego. Natomiast podejmowanie czynności zawodowych w stanie po użyciu alkoholu zagrożone jest karą aresztu albo grzywny.
RL / opr. ToMa
Fot. KWP Lublin