W Polsce potwierdzono do tej pory 16 ognisk wirusa ptasiej grypy u kotów – informuje Główny Lekarz Weterynarii. Patogen stwierdzono w 20 z 33 próbek dostarczonych do Państwowego Instytutu Weterynarii w Puławach. Zdecydowana większość kotów padła.
Służby apelują do właścicieli o ostrożność i jednocześnie uspokajają: do tej pory na świecie nie odnotowano żadnego przypadku transmisji wirusa z kota na człowieka.
CZYTAJ: Ptasia grypa u kotów: w kolejnych próbkach potwierdzono wirusa
Wirus ptasiej grypy może być bardzo groźny
Jak mówią eksperci: wirus ptasiej grypy może być bardzo groźny. U ludzi śmiertelność wynosi 50-60%. Jednak na przestrzeni wielu lat odnotowano jedynie tysiąc przypadków zakażenia się człowieka wirusem H5N1 (ptasiej grypy).
CZYTAJ: Gwałtowny przebieg i brak lekarstwa. Ptasia grypa śmiertelna dla kotów
– Prawdopodobieństwo zachorowania człowieka jest znikome, ale zawsze istnieje. Jednak potrzebne są do tego szczególne okoliczności – mówi prof. Agnieszka Szuster-Ciesielska z Katedry Wirusologii i Immunologii UMCS. – Na przykład przeniesienie tego wirusa z ptactwa wymaga bardzo bliskiej obecności człowieka. Najczęściej zakażenia pojawiały się u właścicieli kurzych ferm.
– Natomiast odnośnie zakażenia człowieka przez kota takiego przypadku nie odnotowano. Takie zakażenie jest utrudnione, ponieważ koty nie wydalają z siebie dużej ilości tego wirusa. Jeśli tych wirusów jest za mało, nie dochodzi do rozwoju objawów choroby – stwierdza prof. Agnieszka Szuster-Ciesielska.
CZYTAJ: Ekspert o ptasiej grypie u kotów: to nie tylko problem kociarzy
Pobrane od padłych zwierząt próbki analizowane są w Państwowym Instytucie Weterynaryjnym w Puławach. W sumie do tej pory wysłano tam kilkadziesiąt takich próbek.
“To niepokojąca informacja”
– Kolejne dokładne badania dają nam istotne informacje – mówi dyrektor Instytutu, prof. Stanisław Winiarczyk. – Te wirusy, które zostały zidentyfikowane w próbkach, są najbardziej zbliżone do wirusów, które były izolowane od ptaków dzikich i od drobiu w latach 2020-2023. Najwyższe pokrewieństwo wykazują do wirusa, który został wykryty u bociana białego na początku czerwca w powiecie tarnowskim. Co jest istotne, analiza molekularna wskazuje na obecność mutacji, które mogą zwiększyć adaptacje wirusa do ssaków.
To niepokojąca informacja – przyznają weterynarze. Wciąż nie wiadomo, co było źródłem zakażenia padłach kotów.
CZYTAJ: Ptasia grypa zagraża kotom. O czym powinni pamiętać właściciele?
Przebieg choroby jest piorunujący
– Najgorsza jest niewiedza. Przebieg choroby jest piorunujący – mówi lekarz weterynarii Robert Czerniak z Lubelskiego Centrum Małych Zwierząt w Lublinie, gdzie odnotowano jeden przypadek zakażonego kota. – Objawy obejmują zarówno zakażenie górnych i dolnych dróg oddechowych, czyli zapalenie płuc, ale mogą też pojawiać się w postaci zapaleń i dysfunkcji innych narządów i układów, choćby układu pokarmowego. Dotyczy to jednak przede wszystkim objawów neurologicznych, łącznie z napadami drgawkowymi, zaburzeniami koordynacji ruchów, ograniczeniem świadomości. Dodatkowo problemem może być wysoka gorączka.
Co gorsze, leczenie tego typu przypadków jest do tej pory wyłącznie objawowe i bardzo trudne.
– Było tak, że rozwijały się jedne objawy, my je w pewnym stopniu „gasiliśmy”, ale pojawiały się następne. Niestety była to równia pochyła – dodaje Robert Czerniak.
Zalecenia dla właścicieli kotów
Służby apelują do właścicieli kotów o ostrożność. Główny Lekarz Weterynarii opublikował odpowiednie zalecenia.
– Zgodnie z tym zaleceniami dobrze byłoby utrzymywać koty w domach, nie wychodzić z nimi na zewnątrz. Można oczywiście wypuszczać na balkon czy taras. Trzeba myć podłogi detergentami, zapobiegać kontaktowi kotów z dzikimi ptakami, a także obuwiem – wylicza Monika Michałowska z Wojewódzkiego Inspektoratu Weterynarii w Lublinie.
Jedną z hipotez dotyczących sposobów zakażenia kotów ptasią grypą, jest ta dotycząca drogi pokarmowej. – Jest zadziwiająca koincydencja (zbieżność) czasowa, dlatego że w krótkim okresie pojawiły się ogniska zakażeń kotów w odległych lokalizacjach. Wskazywałoby to na wspólny mianownik, czyli jedno lub dwa źródła, które do tych lokalizacji dotarły. Moim zdaniem może być to karma albo partia zakażonego mięsa – uważa prof. Agnieszka Szuster-Ciesielska.
Jednak na razie to wyłącznie przypuszczania. Źródło zakażeń ma ustalić śledztwo epidemiologiczne.
MaTo / opr. ToMa
Fot. pixabay.com