Stworzył postaci Tytusa, Romka i A’Tomka, rozpalał wyobraźnię przygodami swoich bohaterów w „Świecie Młodych”, książeczkach i albumach. Gdyby żył, 7 czerwca 2023 roku Henryk Jerzy Chmielewski (znany także jako Papcio Chmiel) obchodziłby setne urodziny.
CZYTAJ: 100 lat temu urodził się Henryk Jerzy Chmielewski, znany jako Papcio Chmiel
Niech żyje Papcio!
Komiksiarze postanowili uczcić pamięć Mistrza – 10 czerwca w Warszawie odbyła się impreza „Niech żyje Papcio! w Śródmieściu”. Głównym punktem jej programu była prezentacja wystawy gadżetów związanych z „Tytusem, Romkiem i A’Tomkiem” pochodzących z prywatnej kolekcji Mateusza „TeO” Trąbińskiego.
CZYTAJ: Archiwista polskiego komiksu: Mateusz „TeO” Trąbiński
– Papcio Chmiel był niewątpliwie ikoną polskiego komiksu i człowiekiem, który był najbardziej rozpoznawalny wśród wielu pokoleń, nawet tych niezaznajomionych szerzej z kulturą komiksową – mówi Mateusz „TeO” Trąbiński. – Ta wystawa jest elementem jednodniowej imprezy zorganizowanej przez Szymona Holcmana, który zaprosił mnie do współpracy, żebym zajął się stroną wystawienniczą. Znaleźć możemy tutaj absolutne rarytasy, niekoniecznie księgi komiksowe czy pierwsze wydania, ale wręcz rzeczy zgoła zupełnie inne, o których przeciętni zjadacze komiksów nie mają pojęcia.
Obowiązek fana komiksu
Na ścianach – mnóstwo kadrów z komiksów Papcia, w gablotach – same rarytasy. Nic więc dziwnego, że wydarzenie przyciągnęło fanów komiksu nie tylko z Warszawy.
– Jestem fanem komiksu od około 40 lat. Uczyłem się czytać w wieku trzech lat na komiksach – między innymi na komiksach Papcia, które kupowali mi rodzice, dalsza rodzina – mówi Staszek Orłowski, kolekcjoner i fan komiksów z Ostrołęki. – Wycinałem je ze „Świata Młodych”, bo jestem jeszcze z tego pokolenia, które miało szczęście czytać „Świat Młodych” trzy razy w tygodniu. Skrupulatnie zbierało się wszystkie odcinki, wklejało do zeszytów, biegało się po nowe książeczki. Potem w 1998 roku po raz pierwszy miałem przyjemność spotkać Papcia osobiście i dostać od niego rysunek, co było dla mnie zaskoczeniem, bo liczyłem na autograf. 10 lat później napisałem do niego list i dostałem dwa kolejne oryginalne rysunki – już całej trójki bohaterów, więc szczęście było co najmniej potrójne. Dał mi też prywatny adres do domu, ale nie miałem śmiałości, żeby wbić do niego na chatę, jak niektórzy. A żałuję, bo wiem, że bardzo lubił gości, potrafił siedzieć z nimi trzy, cztery godziny, robić herbatę, rysować, rozmawiać. Tak naprawdę komiksy wyssałem z mlekiem ojca i matki, że tak powiem, więc nie mogłem tu nie być. Do Warszawy mam tylko 120 km, więc gdy tylko dowiedziałem się, a to było kilka dni temu, że taka impreza będzie, musiałem tu być. Tym bardziej, że kilka dni temu byłem też na spotkaniu z dziećmi Papcia w Muzeum Powstania Warszawskiego. Skoro jest impreza poświęcona Papciowi, to trzeba tu być. To jest niejako mój obowiązek jako fana komiksu.
CZYTAJ: O komiksach Henryka Jerzego Chmielewskiego
Artur Chmielewski
Staszek Orłowski podkreśla, że choć sam jest kolekcjonerem, ze zbiorami Mateusza Trąbińskiego nie śmiałby konkurować: – Nie zbieram praktycznie gadżetów. TeO zbiera wszystko. Szanuję go za to zawzięcie, tę determinację w wyszukiwaniu nowych rzeczy do kolekcji. Czasami wrzuca to na FB i są to perełki takie, że gęba sama się śmieje oglądając je, chociaż nie są moje. Nie mam takiej natury. Bardziej idę w stronę komiksów, oryginalnych rysunków zdobywanych na imprezach. Chylę czoła przed jego kolekcją. Chętnie zobaczyłbym ją kiedyś całą. Ja mogę pochwalić się trzema rysunkami Papcia, kilkoma autografami, kolekcją kilkuset rysunków różnych twórców, a jeśli chodzi o gadżety, to padam na kolana przed TeO, bo jest niepokonany.
Staszka na wystawie najbardziej zainteresowało to, o czym wcześniej nie wiedział: – Te małe maskotki, jakaś książka wydana przez Pocztę Polską, lizaki, których nie widziałem, mimo że lubię słodycze. Jestem kolekcjonerem, mniej zwracam uwagę na gry, które tu się pojawiają czy rysunki komiksowe, a bardziej na rzeczy nieoczywiste, jak kubek, przypinka sprzed kilkudziesięciu lat ze „Świata Młodych”, czy słodycze, których nie jadłem, a okazało się, że były.
CZYTAJ: „To będzie wizytówka miasta”. Mural z Papciem Chmielem na łukowskim bloku
Gdzie on to mieści?
– Mnie tutaj przede wszystkim przywiódł TeO. Jest kolekcjonerem, którego podziwiam – mówi Wiktor Wieczorek, czytelnik i kolekcjoner komiksów. – Sam jestem kolekcjonerem różnych komiksowych rzeczy, choć faktycznie nie kolekcjonuję gadżetów jak TeO, tylko raczej druki, ulotki, zakładki, komiksy, wycinki prasowe. Chciałem zobaczyć, jak to wygląda. Faktycznie zobaczyłem tu parę rzeczy, które zaskoczyły mnie swoim istnieniem. Nie wiedziałem, że w ogóle coś takiego jest. Na przykład było takie wydanie Tytusa – 25 ksiąg wydanych w zbiorczym kartonie. Mam ten karton oczywiście, ale okazuje się, że były dwa różne. Jeden jest z nadrukowanym banerem. Nie spodziewałem się tego. To takie coś, co właściwie normalnego śmiertelnika w ogóle by nie zainteresowało.
Spotkanie z Tomaszem Leśniakiem i Rafałem Skarżyckim
Wiktorowi raz udało się zaskoczyć Mateusza: – To był chyba Ostatni Mohikanin wydawany przez KAW, w którym na ostatniej stronie była wydrukowana cena, a mi się trafił egzemplarz bez ceny. Chciałem porównać stany dwóch egzemplarzy, które kupiłem i zdecydować, który zachować. Okazało się, że zachowałem oba. Zrobiłem zdjęcie, wysłałem do TeO, a tu „Ooo!”. Także też czymś go zaskoczyłem.
Widząc tę kolekcję nie masz ochoty wskoczyć na te wody, po których żegluje teraz nasz kolega? – Obok mnie stoi teraz moja żona, więc nie powiem że mam ochotę, ale trochę gadżetów w domu mam. Jakieś kubki. Nie planuję się ich pozbywać, ale nie chce tego rozwijać, bo to zajmuje jednak za dużo miejsca. Papier dość łatwo się przechowuje w segregatorach, więc jest łatwiej. Jak na to patrzę, to myślę: byłem raz u TeO, byłem w jego komiksowym pokoju i myślę: „Gdzie on to mieści?”. Czy on ma jeszcze jakąś piwnicę albo torebkę Hermiony Granger? Nie mam pojęcia.
– W piwnicy zdecydowanie nie. Żadna część mojej kolekcji w piwnicy się nie znajduje – podkreśla TeO.
CZYTAJ: Zmarł Henryk Jerzy Chmielewski, twórca „Tytusa, Romka i A’Tomka”
Spotkanie z Papciem
– Spotkałem kiedyś Papcia Chmiela – wspomina Jan Sidorownin, artysta komiksowy. – To było krótkie spotkanie. Wychodziłem ze sklepu plastycznego w czasach, kiedy jeszcze nie wiedziałem z czym to się je, jak się rysuje. Sklep plastyczny był dla mnie sklepem z cukierkami. Zawsze kupowałem sobie coś nowego, żeby spróbować. Tym razem kupiłem sobie tusz, stalówki i pędzelki, żeby sprawdzić, czy to jest moja bajka. W tym samym sklepie zakupy robił Papcio. Podszedłem do niego jako młody chłopak, podziękowałem za Tytusy, a on wychodząc, z teczką z papierami pod pachą, popatrzył na mnie, spojrzał na te rzeczy, które trzymałem i powiedział coś w stylu: „To jest dobry tusz”. I to był koniec naszej rozmowy. Taka anegdotka z Papciem.
– Czytałem w dzieciństwie Tytusy. Pamiętam dobrze księgę z Kopernikiem, z Malborkiem, Tytusem wpadającym przez komin… Lubiłem ją bardzo. Podobnie Wyspy Nonsensu. Bardzo lubię też jedną z nowszych – o tym, jak Tytus przenosi się do mrowiska. Tam jest bardzo fajny tekst, który lubię: „Śmiali się do rozpuku” i jest onomatopeja ROZ-PUK!, jak mrówki pękają ze śmiechu.
Poza wystawą podczas imprezy na fanów komiksu czekały: gra miejska, warsztaty z Piotrem Nowackim, Michałem Rzecznikiem i Przemysławem Surmą oraz spotkania: „Papcio skolekcjonowany” – z Mateuszem „TeO” Trąbińskim, „Papcio Chmiel udomowiony” – z Arturem Chmielewskim, Monique Chmielewską-Lehman i Karoliną Prewęcką oraz „Tytus uekranowiony” – z Rafałem Skarżyckim i Tomaszem Leśniakiem, częścią twórczej ekipy powstającej właśnie filmowej adaptacji przygód Tytusa, Romka i A’Tomka.
Warsztaty komiksowe Piotra Nowackiego
DySzcz
Fot. DySzcz