Dziś jest Dzień Deskorolki. Z tej okazji lubelscy fani jazdy na czterech małych kółkach spotkali się na Placu Litewskim i dali pokaz swoich umiejętności.
CZYTAJ: Jeden z większych w Polsce. Młodzież może jeździć na pumptracku [ZDJĘCIA]
– Deskorolka na pewno daje mi radość – mówi Paweł Pikul. – Mogę włożyć sobie słuchawki, puścić muzykę, wyłączyć myślenie i skupić się na tym, co kocham – na deskorolce i trikach. Zapomnieć o wszystkim i być tu i teraz. Poza tym to jest cudowne społeczeństwo, piękna subkultura. Myślę, że to jest najpiękniejsze w deskorolce, że w jakimkolwiek odległym kraju bym nie był, to wiem, że jak spotkam jakiegoś skate’a, mogę mu zaufać i on mi na pewno pomoże.
Deskorolka to ekspresja
– To coś więcej niż sport, styl życia i hobby – mówi Boniek Falicki. – To po prostu ekspresja tego, jaki ja jestem. To widać u każdego. Każdy trochę inaczej jeździ, ma inny styl jazdy, bo ma inną osobowość. Każdy człowiek jest inny. To jest coś pięknego. W deskorolce jest to jeszcze bardziej widoczne.
– Kickflip polega na tym, że tylną nogą naciskasz deskę, przednią bierzesz do góry, przez co deska wpada w rotację – mówi Kacper Dzwonkowski. – Jednocześnie przednią nogą wykopujesz kostką i kręci się wokół własnej osi. Lubię sobie pośmigać.
– Można skakać na desce, można nią kręcić, jeździć na dwóch kółkach. Co przyjdzie do głowy, to można robić. Cały czas wymyślane są nowe triki – tak jak w szachach. Jest nieograniczona ilość możliwości – podkreśla Boniek Falicki.
– Deska zaczęła się w Stanach w latach 50. – mówi Jacek „Jaco” Harasimiuk. – Surferzy chcieli się poruszać z miejsca A do B, gdzieś pomiędzy falami. Jeździli na takich przysłowiowych „fiszkach”. Później to się rozkręcało, ludzie zaczęli próbować różnych nowinek deskorolkowych, niektórzy surferzy zaczęli jeździć tylko na deskach. I to ewoluowało.
– Z deskorolką wiąże się wiele – mówi Paweł Pikul. – Deskorolka wywodzi się z punku, dopiero później subkultura hip-hopu też weszła w deskorolkę. Bardziej z deskorolką kojarzona jest muzyka hip-hopowa, oczywiście graffiti czy break dance, ogólnie taniec hip-hopowy. Kiedy są organizowane jakieś wydarzenia kulturalne, zawsze staramy się włączać te zajawy.
Deskorolka uczy samodyscypliny
– Bardzo mnie ten sport wkręcił – mówi Kuba. – Ten styl bardzo się wyróżnia. Szerokie spodnie, ogromne buty i tak dalej.
– Ludzie patrzą na kogoś po czterdziestce zdziwieni, że jak to, on jeszcze jeździ na deskorolce? Ale dzięki temu, że na niej jeżdżę, mogę egzystować z roku na rok – mówi Jacek „Jaco” Harasimiuk. – Jest w tym jeszcze taka wiara w to, że coś można zmienić – na przykład chcemy mieć skatepark, zmienić nawierzchnię, która jest potrzebna dla nas, bo chcielibyśmy, żeby była łagodniejsza, ale też pozwala innym lepiej chodzić, lepiej jedzie się wózkiem.
– Ta lekkość ruchu wydaje się mega prosta, a trzeba bardzo dużo czasu i cierpliwości poświęcić, żeby nauczyć się chociaż jednej rzeczy – mówi Natalia.
– Trzeba się przemóc, nie myśleć o konsekwencjach – mówi Urszula Czarnecka.
– Uczy samodyscypliny, charakteru, równowagi – mówi Boniek Falicki. – Ale to głównie nie są fizyczne rzeczy, tylko bardziej psychologiczno-emocjonalne. Trzeba mieć rozwagę. Nie ma w tym brawury. Kto ją ma, zaraz się przewraca albo ma kontuzję. Wszyscy robią wszystko w ramach świata swoich możliwości, który poszerzają trenując, ćwicząc, jeżdżąc. To uczy samodyscypliny wewnętrznej, co jest w dzisiejszym świecie wśród młodych ludzi bardzo potrzebne.
Fani deskorolki świętują cały dzień. Obecnie można ich spotkać na skateparku Rusałka. O godzinie 21.30 przewidziany jest wspólny grill.
LilKa/ opr. DySzcz
Fot. Krzysztof Radzki