Rafał Szłapa: „Blera” napisałem z autentycznej potrzeby wewnętrznej

rafal szlapa 2023 05 23 005240

Siada przy stoliku pełnym komiksów, wyciąga pisaki i… zwykle nieprędko robi sobie przerwę. Kiedy Rafał Szłapa pojawia się na festiwalach ze swoim Blerem, każdego przybyłego czytelnika częstuje wrysem w albumie i sympatyczną pogawędką.

Gatunkowy problem z Blerem

Bler jest moją autorską serią, którą wydaję albumowo od 2010 roku. Tak naprawdę rysuję ją jeszcze dłużej, bo pierwsze drafty powstawały już w roku 2003 – mówi Rafał Szłapa. – Natomiast jeżeli chodzi o zdefiniowanie tematyki tego komiksu, to już jest problem. Kiedy na festiwalu w Krakowie powiedziałem jednej z osób zainteresowanych zakupem, że to jest o polskim superbohaterze, moja córka od razu mnie okrzyczała, mówiąc: „Tato, przecież trzeba mówić, że horror, kryminał, fantastyka, a nie polski superbohater”. No i właściwie z tym Blerem jest taki problem, że owszem, motyw superbohatera w tym komiksie się pojawia, ale rzeczywiście horroru, fantastyki czy suspensu jest w nim na pewno więcej niż biegania w kolorowych gaciach po dachach. W żaden sposób nie próbowałem przeszczepić na nasz grunt żadnego zachodniego wzorca, natomiast w czasach, kiedy startowałem z tym komiksem, a miał on być początkowo dużo krótszy, bardziej interesowała mnie odpowiedź na pytanie czy w ogóle superbohaterowie są nam potrzebni. Czy są nam potrzebni w naszych polskich realiach, i – hipotetycznie – jak by to wyglądało, gdyby ktoś taki w naszej rzeczywistości zaistniał? Na to pytanie odpowiedziałem już w trzecim tomie, gdzie na okładce jest płonący Kościół Mariacki. Seria na tyle zagościła na rynku i w sercach czytelników, że wydaję ją do dzisiaj. Powstają wznowienia pierwszych, już wyprzedanych albumów. W tej chwili jest ich osiem. W zamierzeniu będzie dziesięć, bo trochę mnie to wydawanie już przerosło. Zajmuję się tym sam. To jest komiks niezależny, przeze mnie pisany, rysowany i wydawany. Powoli docieram do granicy moich możliwości, a myślę, że byłoby dobrze, gdyby Bler się skończył w poczuciu świeżości serii, a nie ciągnął niczym niektóre bardziej komercyjne produkty, w nieskończoność.

CZYTAJ: „To zabawa własnymi sentymentami”. Rafał Szłapa i jego „The Amazing Girl”

Kasprzak zamiast Blera

Bler to elegancko wydane albumy w formacie A4, ale warto wiedzieć, że nie zawsze tak było. Sam autor podkreśla, że powołanie postaci Blera do życia było wynikiem przypadku:

– Miałem zamówienie na szorta, jeszcze wtedy do magazynu „Przekrój”, który ukazywał się w Krakowie – wspomina Szłapa. – W czasie jednego z kolejnych renesansów komiksu w Polsce, a tych renesansów na przestrzeni ostatnich dekad mieliśmy kilka – ten akurat miał miejsce na początku wieku – wszyscy chcieli pisać o tym komiksie. Chciał również magazyn „Przekrój”, który zdecydował się na komiks, który miał ilustrować artykuł o komiksie. Zamówili go u Zbigniewa Kasprzaka, naszego znanego rysownika, już teraz bardziej chyba frankofońskiego niż polskiego, ale ten komiks od Kasprzaka nie przychodził. A że robiłem dla nich różne rzeczy, m.in. ilustracje, to tak na ostatnią chwilę usłyszałem: „zrób nam, błagamy, bo ten Kasprzak chyba nie przyśle i musimy czymś zapełnić cztery strony pisma”. No i zrobiłem. Wróciłem do domu, czasu mało, co by tu zrobić? Jaki komiksowy motyw byłby na tyle nośny, by zilustrować nim artykuł również odnoszący się do komiksu? Uznałem że superbohater – ale w zupełnie nietypowej formie, ponieważ tamten pierwszy komiks, który ostatecznie nigdy nie trafił do albumu, opowiadał o tym, że bohater jest w jakiś sposób bezradny, mimo swoich mocy i umiejętności, wobec naszej rzeczywistości. Potem były cztery pierwsze strony, które zaniosłem do redakcji i wtedy się okazało, że komiks Zbigniewa Kasprzaka jednak dotarł. Później materiał trafił do magazynu „Arena Komiks”, gdzie próbowałem zrobić z tego serial. Ja już byłem wtedy po studiach, ale pisałem, jakby pisał licealista, z odcinka na odcinek. W moim wypadku kompletnie to nie działa, więc historia rozjeżdżała się w szwach na wszystkie strony. Jeszcze w dodatku magazyn „Arena Komiks” na końcu upadł. Mam tylko nadzieję, że nie przez ten komiks! Po tym wszystkim chciałem to złożyć w album i kiedy się okazało, że jednak nic z tego nie będzie, postanowiłem napisać tę historię od nowa i tak narodził się albumowy Bler, który pierwszy raz ujrzał światło dzienne w 2010 roku.

CZYTAJ: Weronika Dobrowolska o przygodach Bułki i wampirycznych romansach

Pętla dodruków

W produkcji kolejnych tomów Rafała Szłapę dzielnie wspiera żona – Joanna Holeksa-Szłapa, która jest odpowiedzialna za skład i przygotowanie do druku.

– Dwa razy w życiu próbowałem zaangażować w Blera innych scenarzystów i szybko odkryłem, że to jednak jest autorska seria i bierze się z serca. Napisałem go z autentycznej potrzeby wewnętrznej. I kiedy ktoś inny podejmuje ten temat, to z reguły robi to po swojemu. Wtedy już nie jest moje – podkreśla artysta. – Po takich dwóch próbach odkryłem, że niestety muszę to pociągnąć sam do końca i cóż, jest fantastycznie. Mam dużo paczek do noszenia, bardzo ciężkich, bo to kreda. Paczki są rozsiane w różnych punktach, natomiast, o zgrozo, dotarłem do sytuacji paradoksalnej – to może być ciekawe dla każdego, kto chciałby robić serię, że na pewnym etapie owszem, wydajemy komiks, chcemy go szybko sprzedać, zarobić pieniądze, żeby się zwrócił, i mieć spokój, nie mieć paczek. Natomiast w sytuacji, kiedy części jest osiem i zabraknie paczki numer cztery, to zaczyna się problem, ponieważ brak każdego pojedynczego albumu wpływa na sprzedaż i odbiór całej serii, więc siłą rzeczy, żeby mieć komplet zazwyczaj jestem zmuszony dodrukowywać brakujące części. Pierwszy album ma już trzecie wydanie, z nową okładką i nowymi stronami, drugi ma dodane rekordowe 14 stron i nową okładkę, już trzecią, z kolei trzeci i czwarty to drugie wydania; piąty – o zgrozo się kończy, wczoraj odkryłem, że mam tylko 40 egzemplarzy i nie wiem, czy dociągnę z nimi do konwentu w Łodzi. Dokończenie serii pewnie pomoże to uporządkować, a być może w przyszłości zbiorcze wydanie również będzie możliwe. To akurat moje marzenie.

CZYTAJ: O „Smole” i lęku przed białą kartką. Rozmowa z Piotrem Marcem

Bler dwojga autorów

– Dziewiąta część jest zakonceptowana – mówi Rafał Szłapa. – Jest wymyślona, wiem, co tam się zdarzy, ale mi się rozrasta. I to też jest koszmar, bo założyłem, że będzie dziesięć albumów – piękna liczba. Jak dziesięć lat wydawania komiksów spod tego szyldu. Niestety, teraz mamy 2023 i od wydania pierwszego albumu lat minęło 13, więc plan nie do końca wypalił. Dodatkowo ten dziewiąty album zapowiada się co najmniej jako podwójny. Dziewiąty Bler ma dokończyć większość wątków z całej serii. Dziesiąty będzie rodzajem epilogu. Wymyśliła go moja córka i tu wreszcie pojawi się dwóch autorów, ale z tym samym nazwiskiem. Jeżeli chodzi o dziewiąty, jak już wspominałem coraz bardziej rozrasta. Staję przed dylematem, czy go podzielić, czy wydać jako coś, co jest bliższe nazwie tomu. Zobaczymy. Najpierw trzeba go zrobić. Chciałbym, żeby komiks wyszedł w przyszłym roku. Szewc bez butów chodzi. Niestety za swoje projekty biorę się zazwyczaj w ostatniej kolejności. Im więcej innych zleceń i spraw, tym bardziej ten czas trzeba dzielić na czworo. Akurat znalazłem się w tej szczęśliwej sytuacji, że chwilowo żyję z rysowania komiksów. Nigdy nie wierzyłem, że to w Polsce jest możliwe, a jednak. Pewnie przez kilka miesięcy jeszcze to potrwa. Pojawiło się kilka zleceń, które dają mi możliwość funkcjonowania normalnie i rysowania komiksów, a jak one sobie przejdą, to będę wreszcie może miał czas na Blera. W ramach tych zleconych prac robię między innymi miniserię dla instytucji związanej z filmem. Oprócz tych czterech albumów, pracuję nad jedenastym zeszytem słynnej polskiej serii Wydział 7. Prawdopodobnie wyjdzie w okolicach tegorocznego MFK w Łodzi. Kolejną rzeczą, którą będę się zajmował niedługo jest Paneuropa – zagościłem w tym cyklu na dłużej. Wydawało się, że to będzie tylko jeden, teraz już robię trzeci album. Pojawiają się kolejne tematy, również związane z rynkiem gier komputerowych, gdzie, jak się okazuje, również są potrzebne komiksy. Nie narzekam na brak zajęć. Szkoda, że wszystko naraz i nie można sobie tego jakoś rozłożyć w czasie.

CZYTAJ: Rafa Janko: Ziemniaki można zostawić, ale surówkę trzeba zjeść. Mięcho też

Starcie Blera z Batmanem

Będąc obecnym na scenie od kilku już dekad, Rafał Szłapa obserwował komiksowe boomy i czasy posuchy. Teraz na rynku mamy coraz więcej wydawców, a ilość publikowanych tytułów przechodzi pojęcie…

– Tendencja się odwróciła, aczkolwiek byłbym ostrożny – zaznacza Rafał Szłapa. – Kiedyś nasz kolega Maciek Pałka jako pierwszy chyba użył sformułowania „czasy wielkiej smuty” w odniesieniu do polskiego rynku komiksowego lat 90. Ja wtedy – to było całkiem niedawno – w komentarzach powiedziałem, że ta smuta nie do końca minęła. Z jednej strony mamy gigantyczną ilość publikacji i właśnie znaleźliśmy się w komiksowym raju, z drugiej prace polskich autorów to wciąż, w większej części, działania fanowskie i oddolne, nie pozwalające na zajęcie się sztuką komiksową w pełniejszym wymiarze godzin. Spadła na nas taka ilość zagranicznych imprintów, że w tej chwili wojowanie dla mnie, czy jakiegoś młodego człowieka wydającego swój wartościowy tytuł, z Batmanem czy Supermanem, które to serie są nie mniej wartościowe, ale stoi za nimi olbrzymi kapitał i potężna machina wydawnicza, to nawet nie jest starcie Dawida z Goliatem. To jest niewyobrażalna dysproporcja, której być może nigdy nie pokonamy. Tam jest ogromny przemysł, wydawnictwo działające pełnoetatowo, które zatrudnia sztab ludzi, marketingowców. U nas bywa, że – jak w moim wypadku – jest to jednoosobowa działalność, więc jest to dość nierówny bój. Nie dziwię się, że odbiorca polski częściej sięga po zagraniczne komiksy. Spotkałem się nawet z opinią, że „a nie, polskich komiksów nie tykam, bo to dziadostwo. Wolę kupić Batmana czy Asterixa”. Akurat w przeciwieństwie do polskiego kina, zwłaszcza ostatnimi czasy, jako komiksowi twórcy radzimy sobie o wiele lepiej.

CZYTAJ: Kasia Babis: Marzy mi się, żeby wydawać już tylko autorskie projekty

DySzcz

Fot. DySzcz

Exit mobile version