Ponad 140 ręcznie wykonanych poduszek otrzymali zamojscy strażacy. Pomysłodawczynią przekazania podarunków była mieszkanka Stabrowa (gmina Sitno) Katarzyna Blaszka.
Poduszki sprawiają radość
Jej dom odwiedziła reporterka Radia Lublin. – Poduszki trafiają do ludzi, którym mają sprawiać radość. A do jakich ludzi? To jest już „spontan”, bo nigdy przed akcją nie wiem, do kogo one trafią. To bodziec. I myślę: „Aha, to teraz będą dla tej grupy” – uśmiecha się pani Krystyna. – Czasem jest tak, że kupię jakiś materiał, skroję go, zaczynam szyć, a później wpadam na pomysł, że w tym momencie nie podaruje poduszek dzieciom, bo od dzieci się zaczęło, tylko dorosłym. I te uszyte poduszki zostają odłożone i zamawiam wzory dla dorosłych.
– Jakbym miała wymienić wszystkie miejsca, do których trafiły moje poduszki, na pewno coś pominę. Nie jestem w stanie zapamiętać ich wszystkich. Podczas ostatniej akcji trafiły do zamojskich strażaków – mówi Katarzyna Blaszka.
CZYTAJ: Poduszki dla zamojskich strażaków. To prezent od mieszkanki gminy Sitno
– Pani Kasia zaskoczyła nas złożoną propozycją. Przekazała własnoręcznie uszyte poduszki. Zostały one przekazane dwóm jednostkom ratowniczo-gaśniczym. I te poduszki są teraz „w zapasie” do przekazania dzieciom, uczestnikom wypadków – opowiada mł. bryg. Marcin Żulewski, rzecznik komendanta miejskiego Państwowej Straży Pożarnej w Zamościu. – Natomiast pani Kasia zaproponowała później, żeby obdarować poduszkami jeszcze wszystkich strażaków indywidualnie. No i był kolejny szok.
CZYTAJ: „Niesiemy intencje dotyczące małych ojczyzn”. Pielgrzymka samorządowców na Roztoczu
Dlaczego zamojscy strażacy?
– Po prostu nie wiem – śmieje się pani Katarzyna. – Jestem z gminy Sitno. Moje poduszki trafiły też do Ochotniczej Straży Pożarnej, zresztą nie tylko z Sitna. I do nich też, jako do pierwszych, trafiły mniejsze poduszki przytulanki. Byli zadowoleni. Być może z tego powodu zakiełkowała taka myśl: „Dlaczego nie Zamość?, Dlaczego nie strażacy z tego miasta?” Najpierw trafiły do nich mniejsze poduszki, a dopiero później takie zwykłe.
– W kabinie samochodu zawsze znajdują się pluszaki i misie; są pod ręką. Jeżeli przyjeżdżamy i widzimy poszkodowane dzieci, jeden z nas przekazuje im przytulankę. To miły, sympatyczny gest – mówi kapitan Tomasz Stempel, dowódca pierwszej zmiany w Komendzie Miejskiej PSP w Zamościu.
Dar wielkiego serca
– Nie oczekujemy tego, żeby nas chwalić, natomiast strażak też jest człowiekiem i lubi, jak ktoś przychodzi podziękować nam za udane akcje. Natomiast pani Kasia po prostu nas zszokowała, bo nie mieliśmy okazji u niej interweniować, a tu taki dar wielkiego serca – mówi mł. bryg. Marcin Żulewski.
– Pracuję taśmowo – najpierw kroję, później zszywam, następnie wypełniam, zszywam z wypełnieniem i na końcu jeszcze ozdobnie pakuję, bo każda taka poduszka to prezent ode mnie, więc musi ładnie wyglądać. Dzieciaki twierdzą, że wolą, jak szyję, niż jak śpiewam, więc szyję – dodaje Katarzyna Blaszka.
– Każdemu z nas poduszka kojarzy się z czymś miłym, szczególnie, że mają fajne wzory: i samochody strażackie się pojawiały, i akcenty przyrody, i zwierzaki. Każdemu poduszeczka kojarzy się z czymś, do czego można się przytulić, wtulić, utulić do snu – dodaje kapitan Tomasz Stempel.
„Jaśki” od Katarzyny Blaszki trafiły także m.in. do dzieci oddziałów onkologicznych oraz pracowników Pogotowia Ratunkowego w Zamościu.
AP / opr. ToMa
Fot. nadesłane/ AP